Rozdział 2

5.9K 193 23
                                    

Dzisiaj pełnia księżyca, większość wilkołaków wtedy idzie do lasu i biega w postaci wilka, jednak dzisiejszego dnia ja wraz z moim bratem zostajemy w domu i urządzamy domówkę z okazji naszej osiemnastki. Moi rodzice idą świętować pełnię wraz ze swoimi znajomymi. To jest już ich tradycja. Za pewne najpierw pójdą do restauracji, a potem głęboko w las. 

Leżę już w łóżku dobre 30 minut od przebudzenia się. W końcu jest sobota!

Jednak niechętnie wstałam spod cieplutkiej kołderki, bo muszę sprzątnąć dom. Wszystko jest już kupione, ja kupiłam przekąski, a Jake załatwił alkohol i dekoracje. Na przyjęcie urodzinowe przyjdzie około 70 osób, a jutro kiedy za pewne będę na kacu odwiedzi nas rodzina.

W dzień pełni jestem pełna energii, więc szybko ubrałam wygodne ciuchy i niedbale związałam włosy.

Zeszłam do kuchni i usiadłam na krześle w kuchni, gdzie wszyscy już byli. Tata czyta gazetę, mama smaży jajecznicę, a Jake jak zwykle przegląda coś w telefonie. Przywitałam się z nimi, a po chwili razem jedliśmy śniadanie przygotowane przez moją rodzicielkę. W pewnym momencie rodzice wyszli z kuchni pozostawiając mnie w niej z bliźniakiem.

Są aż tak zapracowani, że zapomnieli o naszych urodzinach? Nie, na pewno nie. Jeszcze wczoraj mówiliśmy im o naszej imprezie urodzinowej. Coś mi tu nie pasuje. Oni coś kombinują.

I wcale się nie myliłam. Moje podejrzenia były właściwe. Za chwilę rodzice weszli znowu do pomieszczenia, ale z tortem, na którym paliła się duża ilość świeczek, zgaduję, że jest ich osiemnaście. Zaczęli śpiewać nam "sto lat", a mój brat założył rękę na moje ramię. Uśmiechnęłam się szeroko w momencie, kiedy mieliśmy zdmuchnąć świeczki. Odliczyliśmy do trzech i w tym samym momencie dmuchnęliśmy, a ogień na nich zgasł. Rodzice odstawili tort na stół i zaczęli nas przytulać i składać życzenia. 

- Życzę wam, abyście w końcu znaleźli swoich mate i byli bardzo szczęśliwi. - uśmiechnęła się mama po czym nas przytuliła.

- Jak wy wyrośliście, jeszcze niedawno nie można było was samych zostawić, bo albo Jake ciągał Oliwie za włosy, albo Oliwia próbowała połamać Jake'a. - zaśmiał się tata.

Zachichotałam na to wspomnienie. My się zawsze biliśmy, ale za to umiem teraz się choć trochę bronić.

Po krótkiej rozmowie rodzice wręczyli nam pudełka, Jake'a było znacznie większe od mojego.

Zabrałam się za otwieranie swojego prezentu, w środku znajdował się złoty naszyjnik, zawieszka była w kształcie dużego serca, z przodu były przyklejone małe kryształki, a z tyłu wygrawerowany cytat "Nigdy się nie poddawaj". Do tego były dołączone pasujące kolczyki i bransoletka.

- To jest śliczne, dziękuję. - powiedziałam po czym przytuliłam rodziców. Jake nadal rozpakowywał swój prezent. W pewnym momencie naszym oczom ukazała się gitara, jest ona czarna z czerwonymi wstawkami. Na twarzy mojego bliźniaka ukazał się niesamowity uśmiech. On kocha muzykę, a jego gitara ostatnio została zepsuta, wcale nie przeze mnie.

Również podziękował za swój prezent, zjedliśmy pyszny tort po czym wszyscy się rozeszliśmy. Ja z mamą zaczęłyśmy sprzątać cały dom, Jake pojechał odebrać nasz wielki tort na przyjęcie, a tata poszedł do gabinetu i uzupełniał coś w jakiś papierach.

Odkurzałam salon, postanowiłam sprawdzić czy nie ma nic za sofą. Ustałam na nią i wychyliłam się. Zauważyłam, że coś się tam błyszczy. Uklękłam na niej i zaczęłam wkładać rękę tak, by dosięgnąć tajemniczy przedmiot. Już prawie to miałam, wychyliłam się bardziej odpychając się nogami i wiecie co? Wpadłam tam. Wpadłam za kanapę.

Jedną ręką chwyciłam przedmiot. To papierek od cukierka. Wpadłam za łóżko, myślałam, że to jakaś biżuteria czy coś, a to zwykły papierek.
Chciałam wyjść, ale niestety zaklinowałam się między ścianą, a sofą. Nie dałam rady się wydostać więc zaczęłam wołać mamę, ale przez huk odkurzacza nie słyszała mnie tym bardziej, że sprząta piętro wyżej.

No cóż poczekam, aż ktoś przyjdzie, bo choć jestem betą nie dam rady podsunąć jej swoim ciałem.

Ciągle krzyczałam z nadzieją, że ktoś mnie usłyszy.

W końcu dobiegł do mnie dźwięk otwierających się drzwi.

- No kurwa nareszcie! Jake wyjmij mnie zza tej sofy! - krzyknęłam. Byłam pewna, że to mój brat wrócił. Nie usłyszałam odpowiedzi tylko ktoś odsunął sofę i wyciągnął mnie zza niej swoimi dużymi dłońmi. To chyba nie jest mój brat. Nie myliłam się, kiedy stałam już na ziemi ujrzałam mojego przyjaciela i przyszłego alfę naszego stada - Jason'a. Znamy się od podstawówki, zawsze bawiliśmy się razem z Lucy i Jake'iem. Jak było mi smutno, a obok nie było mojego bliźniaka to on mi go zastępował. Można powiedzieć, że jest moim drugim bratem. Za miesiąc stanie się alfą naszego stada, a Jake będzie jego prawą ręką.

- Jak. Ty. Tam. Wpadłaś? - blondyn zaczął się ze mnie śmiać tak bardzo, że chichotał między słowami.

- Bo ktoś mądry wrzucił papierek od cukierka za łóżko, a ja myślałam, że to coś innego i próbowałam to wyciągnąć, ale mam za krótkie ręce i wpadłam tam. - powiedziałam lekko zła.

- Kochanie tylko ty w tym domu jesz cukierki. - wtrąciła moja mama wyłączając odkurzacz.

- A... No tak. - powiedziałam przypominając sobie jak wrzuciłam tam papierek, bo nie chciało mi się iść do śmietnika. Jason znowu parsknął śmiechem.

- Przyszedłem tu, by złożyć wam życzenia i dać prezenty, bo niestety nie mogę przyjść na wasze urodziny. Muszę pilnować lasu w czasie pełni. - powiedział zawiedziony spuszczając wzrok w dół.

- Jake'a nie ma, pojechał po nasz tort.

- To przekaż mu życzenia i to. - powiedział i podał mi spore, szare pudełko z granatową kokardą.

- Dobrze. - powiedziałam przyjmując od niego prezent brata.

- A to dla ciebie - podał mi tym razem czerwone pudełko - ale otwórz to jak już będziesz sama. Życzenia dołączyłem w środku. Muszę już iść, miłej zabawy. - przytulił mnie i wyszedł z mojego domu.

***

Wysprzątałam cały dom, pozostało tylko powiesić dekoracje, ale postanowiłam zrobić sobie przerwę.

Usiadłam na łóżku i zaczęłam otwierać swój prezent.

Idiota.

W środku ujrzałam nic innego jak różowy, sztuczny narząd męski, innymi słowy był to wibrator. Zaczęłam śmiać się jak wariatka, kiedy przeczytałam życzenia dołączone na kartce.

"Życzę Ci moja kochana przyjaciółko, abyś nie musiała już go używać, gdy znajdziesz swojego mate.

Twój Jason ;* "

Kocham tego idiotę i jego poczucie humoru.

~*~

Mam nadzieję, że ten rozdział się Wam spodobał! Zostaw gwiazdkę lub komentarz jeśli to czytasz! 💬⭐

Pozdrawiam!

Odzyskam Cię, Skarbie [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz