Na moje słowa Matt zmierzył mnie wzrokiem i zrobił smutną miną. Zrobiło mi się go nawet szkoda, ale nie zapomnę co mi zrobił...
Wzruszyłam ramionami, spuściłam wzrok i zaczęłam stukać paznokciami o blat. Chłopak spiął się lekko i przystąpił do wyrabiania ciasta na naleśniki. Dokładnie przyglądałam się temu co robi. Zauważył to, bo odwrócił się do mnie na chwilę i ukazał swój czarujący uśmiech. Mimowolnie kąciki moich ust uniosły się.
- Z czym chcesz je zjeść? - zapytał smażąc naleśniki.
- Czekolada? - odpowiedziałam mu pytaniem.
- Nie mamy czekolady. - wysłał mi przerażające spojrzenie.
- Jak wy żyjecie bez czekolady?! - krzyknęłam.
- No wiesz... To jest główna siedziba stada... Tutaj przeważają silne wilkołaki. My jemy mięso zamiast czekolady. - postawił naleśniki przede mną. Na znak, że zrozumiałam lekko pokiwałam głową i wstałam z miejsca. Otworzyłam lodówkę i wyszukałam w niej dżem. Wróciłam na krzesło, a kiedy otorzyłam słoik ujrzałam pleśń. Spojrzałam na Matt'a, który cicho zachichotał.
- To ja może zjem te naleśniki bez niczego. - odsunęłam od siebie słoik i zabrałam się za jedzenie.
- Kochanie, tu mieszkają same zapracowane osoby. Żadna z nas nie dba o takie rzeczy, jak to co mamy w lodówce, a czego nie. Musisz to zrozumieć.
- Potrzebujecie w tym domu kobiet. - wzruszyłam ramionami.
- Mamy Ciebie, Lune, moją matkę i może z 5 kobiet, które są ważne. Reszta z nich mieszka poza kwaterą główną. - uśmiechnął się ukazując swoje czarujące dołeczki. Miałam go nienawidzić, ale ta więź mi to uniemożliwia. Z każdą minutą poznaję go coraz bardziej, wyszukuję w nim pozytywne cechy, zaczyna podobać mi się jego uśmiech, to jak akcentuje moje imie.
Westchnęłam kończąc spożywanie mojego posiłku. Jestem tak bardzo najedzona...
- Dziękuję. - powiedziałam po czym odstawiłam talerz do zmywarki.
- Może porobimy coś razem? - odezwał się po krótkiej chwili Matt.
- Co na przykład? - uniosłam jedną brew opierając się o blat.
- Pójdziemy na spacer? Opowiesz mi coś o sobie, a potem ja to zrobię. Oczywiście o ile będziesz grzeczna i mi nie uciekniesz... - stanął przede mną i zaczął dokładnie lustrować moje ciało.
- Um, dobrze. Prowadź. - Matt po raz kolejny chwycił moją dłoń splatając nasze palce. Pociągnął mnie przed drzwi wejściowe, a już po chwili znaleźliśmy się na podwórku. Wyruszyliśmy ścieżką prowadzącą w las. Słońce dzisiaj niesamowicie grzeje. Jakbym była w domu, to opalałabym się.
Szliśmy w ciszy, przyjemnej ciszy. Kiedy spojrzałam na Matt'a ten szeroko uśmiechnął się, przez co ja też musiałam to zrobić. Przeklęta więź mate...
Moja wilczyca ma ochotę się na niego rzucić, wybaczyć mu wszystko, przytulić się i pierwszy raz poczuć jego usta na moich. Być blisko jak tylko się da. Ale wiecie co jest silniejsze? Moje ludzkie wcielenie od wilka, a ja chcę wrócić do rodziny, więc nie mogę wybaczyć mojemu mate.
- O czym tak myślisz? - mocniej ścisnął moją dłoń.
- Um, o niczym ważnym. - powiedziałam cicho po czym gwałtownie się zatrzymałam wschłuchując się w dźwięk nadchodzący z oddali. Matt również to słyszy, ponieważ zmarszczył brwi, a już po paru sekundach zmartwiony trzymał mnie w swoich objęciach.
- Olivia uciekaj do domu głównego! Teraz! - krzyknął mój przeznaczony, a już po chwili usłyszałam jak wzywa inne wilkołaki ze sfory.
- Nigdzie nie idę! Nie zapominaj, że również jestem wilkołakiem, muszę Ci pomóc. Nie zostawię Cię! - mocniej wtuliłam się w jego ciało.
CZYTASZ
Odzyskam Cię, Skarbie [ZAKOŃCZONE]
WerewolfSkinęłam głową, a następnie wygodnie ułożyłam ją na ramieniu chłopaka. Słyszałam jego oddech i bicie serca, które współgrało z moim. Czułam jego emocje. Powoli ulatuje strach i ból, zamienia się w miłość, czułość i troskę. Niesamowite jest to jak us...