Rozdział 7

4.4K 145 2
                                    

Siedzę przestraszona w krzakach. Jestem idiotką, jak mogłam nie pomyśleć, że skoro szukają moich rodziców w lesie to mogę tu kogoś spotkać? Najgorsze jest to, że zapach Jason'a jest co raz bliżej mnie.

Rozmawia z kimś przez telefon przechodząc około 100 metrów ode mnie. Jest za bardzo zamyślony, by mnie wyczuć.

Odetchnęłam z ulgą, kiedy odszedł już na tyle daleko, że go nie widzę. Powoli wyszłam z rośliny cała się otrzepując z małych gałązek, listków i tym podobnych. Znowu biegiem ruszyłam w stronę domu.

***

Jest godzina 18, a ja odkąd wróciłam z mojego 'spaceru' siedzę bezczynnie w swoim pokoju. Wszyscy powtarzają mi, że muszę czekać.

Jake gdzieś poszedł tłumacząc, że "zaraz wróci, bo musi omówić coś z Jason'em".
Ukrywają coś przede mną, bo w innym przypadku siedzieli, by tu ze mną.

Usłyszałam dzwonek oznaczający, że ktoś do mnie zawitał. Więc prawdopodobnie jest to Lucy. Umówiłyśmy się godzinę temu, że do mnie przyjdzie z chipsami, żelkami i colą. Miałyśmy oglądnąć jakiś film, żebym choć trochę zapomniała o zaginięciu moich rodziców.

Powoli zwlekłam się z łóżka i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Od kluczyłam je, a moim oczom ukazał się nieznajomy facet. Po chwili już nie widziałam nic. Kompletna pustka. Cisza. Czuję się jakbym była zamknięta w jakimś ciemnym, małym pokoju bez okien, drzwi.

***

Jake:

Przed chwilą dostałem niepokojący sms od Lucy o treści "Olivia zniknęła". Próbowałem wielokrotnie do niej dzwonić, ale nie odbiera.

Jak najszybciej razem z Jason'em zamieniliśmy się w wilki i pobiegliśmy do mojego domu pędząc przez las.

Wbiegliśmy do niego, bo drzwi były szeroko otwarte. Na środku salonu siedziała skulona Lucy.

- Lucy co tu się stało?! - zapytałem schylając się nad nią jednak ta przez szloch nie mogła nic wykrztusić.

- Spokojnie. - podszedł do niej Jason, wziął na ręce i mocno przytulił. On potrafi każdego uspokoić swoim dotykiem, zwłaszcza Lucy, która jest dla niego jak młodsza siostra.

- Zabrali ją - powiedziała, a z jej oczu wyleciały strumienie łez - umówiłyśmy się, że przyjdę do niej, ale najpierw miałam kupić coś w sklepie. Szłam już tutaj i widziałam jak ktoś wynosił coś z waszego domu. Wrzucił do samochodu i odjechał. Próbowałam go gonić, ale był za szybki.  - szlochała.

- I co dalej?! - krzyknąłem.

- Drzwi do waszego domu były otwarte, zaczęłam wszędzie szukać Olivii. Nie ma jej, to ją wynieśli! - krzyknęła zalewając się łzami - to moja wina. Jakbym przyszła minutę wcześniej...

- Przestań, to nie twoja wina. Jakbyś była z nią to nie zmieniła byś nic. Może i porwaliby też ciebie. - powiedziałem roniąc łzę. Dziewczyna zaś wyszła z objęć Jason'a i wtuliła się we mnie. Mój przyjaciel usiadł na kanapę i zaczął do kogoś dzwonić. Za pewne informował alfę, swojego ojca o zaginięciu mojej małej siostrzyczki.

Nie mam już nikogo. Zabrali mi rodziców, a teraz siostrę. Zemszczę się.

- Znajdziemy ich - oznajmił Jason - nie ruszajcie się stąd. - powiedział zamykając drzwi i już go nie było.

Jaki ja jestem głupi. Jak mogłem w takiej chwili zostawić ją samą?

Olivia:

Obudziłam się na wielkim, miękkim łóżku. Lekko uniosłam głowę po czy opierając się na łokciach usiadłam. Powoli wstałam, ale moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Upadłam na ziemię. Przeklęłam pod nosem idiotę, który mnie porwał, ale dopiero teraz skojarzyłam fakt, że skoro tu jestem to może są tutaj też moi rodzice. Wysłałam im wiadomość w myślach.

~ Mamo? - zapytałam.

~ Córeczko! Gdzie jesteś?! - odpowiedziała. 

~ Nie wiem, porwali mnie. A wy gdzie jesteście?

~ Siedzę w jakiś lochach. Christian'a (mój tata) ode mnie oddzielili, ale również tu jest, bo kontaktuję się z nim.

~ Nic wam nie jest? - zapytałam.

~ Jesteśmy cali, a co z tobą?

~ Chyba mi coś podali, by mnie uspać, bo moje nogi jak na razie mnie nie utrzymują. Znajdę was. - powiedziałam po czym nie usłyszałam już odpowiedzi.

W mojej głowie krąży milion pytań. Kto nas porwał? Jaki miał cel? Dlaczego nam to robi? Ktoś już wie, że mnie też uprowadzili? Gdzie jestem? Czy Matt ma z tym coś wspólnego?

W sumie to odkąd go poznałam zaczęły się moje problemy. Porwali rodziców, teraz mnie. To wszystko jego sprawka?

Dopiero ogarnęłam, że nadal leżę na ziemi. Powoli się podniosłam opierając się o łóżko.

No dobra, to teraz muszę znaleźć moich rodziców. Skoro porozumiewałam się z nimi to muszą być blisko.

Wyszłam z pokoju opierając się o meble lub ścianę, by nie upaść. Po cichu zamknęłam za sobą drzwi i rozglądnęłam się. Nikogo nie zauważyłam, więc powoli ruszyłam korytarzem w prawo. Bingo.

Zauważyłam schody, więc zaczęłam po nich schodzić. Tutaj również nikogo nie ma. To jest aż dziwne. Jakiś podstęp?

Chcę znaleźć jakąś piwnicę, bo tam prawdopodobnie są lochy. Muszę ryzykować i otwierać drzwi, ale na tyle ostrożnie, by nikogo obcego nie spotkać.

Chwyciłam za klamkę pierwszych drzwi po mojej lewej. Posłusznie się one otworzyły, a ja ujrzałam długie schody. Zaczęłam po nich schodzić, ale nie było mi to dane, bo na kogoś wpadłam. Osoba ledwo utrzymała równowagę, ale ostatecznie stała i gapiła mi się prosto w oczy.

- Ooo, śpiąca królewna się obudziła. Właśnie miałem do ciebie iść.

Odzyskam Cię, Skarbie [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz