Rozdział 15

3.3K 124 0
                                    

Od wypadku Matt'a minął tydzień. Od tej pory zbliżyliśmy się do siebie. Zaczęłam zauważać jego zalety, z dnia na dzień kocham go co raz bardziej.

Czuję, że on również mi ufa. Codziennie wychodzę biegać, pozwala mi na to. Zazwyczaj wracam po 40 minutach, lecz teraz będzie inaczej.

Bardzo dręczy mnie myśl, że zyskałam jego zaufanie, a już za parę chwil zawiodę go, uciekając z tego miejsca.

Westchnęłam zarzucając na siebie bluzę mojego mate. Ustałam przed lustrem i dokładnie się sobie przyglądam. Czarne leginsy podkreślają moje krągłości, zaś krótki top odsłania płaski brzuch. Z mojego niedbałego koka parę kosmyków odpadło na twarz, lekko odgarnęłam je za uszy i wyszłam z pokoju.

Kiedy już miałam wychodzić z domu poczułam uścisk na ręce, a po chwili zostałam przyciągnięta do czyjegoś torsu. Spojrzałam ku górze i zobaczyłam uśmiechniętego Matt'a.

- A ty gdzie się wybierasz? - zapytał przytulając mnie. Lekko uśmiechnęłam się. Uświadomiłam sobie, że to ostatnia z takich chwil, więc mocno odwzajemniłam uścisk chcąc się nim nacieszyć na kolejne parę dni, choć dobrze wiemy, że nie minie 10 minut, a ja znowu będę potrzebowała jego dotyku.

- Pobiegać. - powiedziałam cicho.

- No dobrze, ja muszę załatwić jeszcze pare spraw w biurze i będę wolny. Widzimy się na obiedzie. - wypuścił mnie ze swoich objęć, złożył pocałunek na czole i odszedł do swojego gabinetu. Chlopak mimo iż nie jest Alfą ma bardzo dużo papierkowej roboty.

Odkąd całowaliśmy się w szpitalu, nie robiliśmy tego kolejny raz. Śpimy razem, zazwyczaj zasypiam oddalona od niego, ale kiedy już śpie chłopak przyciąga mnie do siebie i budzę się tuż przy nim. A raczej budziłam się przy nim. Będzie mi tego cholernie brakowało.

Matt:

Właśnie kończę papierkową robotę. Wstaję z krzesła i zerkam na zegar, jest już 15:30. Siedzę tutaj już dobrą godzinę. Olivia powinna wrócić już domu, jednak nie czuję jej zapachu.

Poszedłem do salonu w poszukiwaniu mojej mate, jednak jej tam nie było. Ruszyłem, więc do naszego pokoju, tutaj również jej nie ma. Zaniepokojony przeszukałem całą kwaterę główną, nawet skrzydło szpitalne. Na jednym z korytarzu zauważyłem moją mamę. Zatrzymałem ją z nadzieją, że wie gdzie jest moja przeznaczona.

- Mamo, widziałaś gdzieś Olivię? Poszła pobiegać ponad godzinę temu, powinna już wrócić. - zapytałem zmartwiony.

- Ostatni raz widziałam ją przez okno jak biegła w zachodnią część lasu. Wiedziałabym, gdyby wróciła.

- Cholera! - krzyknąłem, po czym jak najszybciej wybiegłem z domu, zamieniając się w wilka. On lepiej wyczuje Olivię i szybciej ją dogonię pod jego postacią, o ile jest to jeszcze w ogóle możliwe. Olivia nie wie gdzie się znajduje. Nie wie gdzie jest niebezpiecznie. Nie wie jak trafić do domu. Może stać się jej coś złego.

Jak mogłem dać się tak omotać. Uwierzyłem jej, że między nami zaczyna się układać, a za to zostałem oszukany. Uciekła ode mnie.

Z jednej strony chcę ją gonić, nie mogę pozwolić, by coś się stało. Bezpieczna jest tylko przy mnie. Pragnę mieć ją obok, swoją małą księżniczkę.

Lecz z drugiej strony chcę dać jej wolną rękę. Może ona potrzebuje czasu? Z pewnością tak jest. Ona w końcu beze mnie nie wytrzyma, ale znając Olivię prędzej umrze, niż do mnie wróci.

Biegłem przez las, próbowałem ją wywęszyć, ale nic z tego. Jest już za daleko.

Odzyskam Cię, Skarbie [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz