Rozdział 11

4K 141 2
                                    

Olivia:

- Olivia, daj mi się wytłumaczyć. - pogładził mnie po plecach.

- Tylko winni się tłumaczą. - z mojego oka wyleciała łza.

- Bo ja jestem winny. - powiedział jakby niewzruszony.

- Tak czy siak, nie chcę słyszeć żadnego tłumaczenia. Wyjdź stąd. - zepchnęłam jego rękę z pleców.

- Nie chcę nic mówić, ale wyganiasz mnie z mojego własnego pokoju. - szatyn cicho się zaśmiał widząc moją 'złą' minę.

- To ja wyjdę. - wzruszyłam ramionami po czym wstałam z łóżka i ruszyłam do drzwi.

- Nigdzie nie pójdziesz w takim stroju. - chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie tak, że obiłam się o jego twardy tors.

- Dupek - warknęłam - to ja się przebiorę. - uśmiechnęłam się szyderczo. Zobaczymy czy wypuści mnie z tego cholernego pokoju.

- Teraz pójdziesz ze mną na kolację, ale najpierw zmienisz ciuchy na coś przyzwoitego. - ścisnął uścisk na moim nadgarstku.

- Zaraz z twojej twarzy zrobię coś przyzwoitego jak mnie nie puścisz w ciągu 3 sekund. - znowu warknęłam.

- Niegrzeczny wilk z ciebie. - zaśmiał się.

- W tej chwili masz mnie puścić! - krzyknęłam zła choć wcale nie chciałam by puszczał moją dłoń, gdyż moja wilczyca przepada za jego dotykiem.

- Uspokój się, jestem twoim mate i wiem, że potrzebujesz tego tak bardzo jak ja.

- Może mój wilk tak, ale póki się nie złączyliśmy jesteś moim wrogiem. Nie zbliżaj się do mnie. - powiedziałam obojętnie. Wyrwałam rękę z jego uścisku i szybko zamknęłam się w łazience.

Oparłam się o drzwi i zsunęłam się nich na ziemię. Z moich ust wydobył się cichy szloch. Podciągnęłam nogi do klatki piersiowej i ułożyłam na nich głowę. Łzy spływały po moich policzkach, nogach i kapały aż na ziemię.

Dlaczego ta idiotyczna więź sama wybiera nam partnerów na całe życie? To jest przymusowe kochanie kogoś kogo tak naprawdę nie znam i być może nie chcę poznać.

Chciałabym być normalnym człowiekiem. Z czasem być może ktoś pokochałby mnie tak sam z siebie. Za mój charakter, styl bycia, uśmiech. A ja? Mam swojego mate, w którym prędzej czy później się zakocham bez względu na to jaki on jest.

Wiem, że nawet jeśli stąd ucieknę, to oboje będziemy cierpieć. Oboje będziemy czuć to samo, o ile on w ogóle ma serce.

Ucieknę, ale nie po to by się od niego oddalić. Po to by być z rodziną. Oni są dla mnie najważniejsi.

- Olivia, wpuść mnie! - krzyknął zza drzwi mój zdenerwowany mate.

- Zostaw mnie w spokoju. - powiedziałam cicho.

- Dlaczego tak źle jesteś nastawiona na tą więź? Co ja ci zrobiłem?! - walną w drzwi, a ja aż podskoczyłam. Szybko wstałam i otrzepałam ubrania. Oparłam ręce o zlew i spuściłam głowę w dół.

- Gdybyś mnie nie uprowadził, nie byłabym tak zła. Nie. Chcę. Cię. Znać. - warknęłam.

- Wiem, że zrobiłem źle, ale musiałem mieć ciebie blisko siebie. - powiedział, a po chwili usłyszałam dźwięk zatrzaskujących się drzwi. Wyszedł. Zostawił mnie. Może to i dobrze.

Jedna samotna łza spłynęła po moim policzku. Szybko ją starłam i głęboko westchnęłam.

Uspokój się Olivia. Już niedługo wrócisz do domu. Już niedługo...

Czekam na to, że niedługo się w nim zakocham jak na skazanie. Moja ucieczka być może to spowolni.

Mam nadzieję

Po paru minutach powoli wyszłam z pokoju cicho zamykając za sobą drzwi. Spojrzałam na zegar. 21:24. Nie wierzę, że aż tyle siedziałam w tej łazience.

Nie mam co robić, nudzi mi się. Nie ma tu nawet żadnej gry planszowej, kart. Czegokolwiek czym mogłabym się zająć. Na półce stoją książki, ale nie jestem pewna co do tego by sięgnąć po którąś z nich...

Wolę się nudzić.

Ułożyłam się wygodnie na łóżku i myślałam o tym wszystkim.

Co się ze mną w ogóle dzieje? Raz jestem na niego cholernie zła, a raz w niego zapatrzona. Mam ochotę mu to wybaczyć, ale z drugiej strony go nienawidzę.

Mogłabym 'udawać', że dałam mu tą 'drugą szansę' i wtedy być może łatwiej byłoby mi uciec z tego przeklętego miejsca. Po paru dniach uciekłabym, ale co jeśli w tym czasie rozpocznie się ten 'proces' zakochiwania się?

Ja już nie wiem co mam robić.

***

- Olivia! - krzyknęła zapłakana mama, kiedy wyprowadzali ją z domu.

- Mamo! - z mojego gardła wydobył się niesamowity wisk, a tuż po nim szloch.

- Olivia, obudź się! Błagam! - krzyknął ktoś tuż obok szturchając mnie w ramię. Jak się później okazało był to mój mate.

Otworzyłam oczy i natychmiast podniosłam się do pionu. Przeczesałam lekko wilgotne włosy ręką i przetarłam mokre od łez policzki.
To mi się śniło, śniło mi się pożegnanie z rodzicami.

To był tylko sen Olivia, już po wszystkim. Uspokój się...

Mimowolnie z moich oczu wyleciały strumyki łez. Matt widząc to szybko je wytarł i przyciągną mnie do siebie tak, że teraz na nim leżę. Nie potrafię się odsunąć. Teraz tego potrzebuję. Cholernie potrzebuję jego dotyku, jego obecności. Tylko on w tej chwili może mnie uspokoić.

- Już spokojnie, skarbie. - złożył buziaka na czubku mojej głowy. Nie zwracałam teraz uwagi na jego słowa. Nawet na to ostatnie. Dokładnie wsłuchiwałam się w bicie jego serca, które miarowo powracało do normy. Już nie bije tak szybko jak minutę wcześniej. Uspokoiło się już. Chłopak mocno mnie przytulił. Jedną ręką masował mi plecy, a drugą głaskał po głowie. Czuję się niesamowicie, a moja wilczyca aż skacze z radości.



***

Hej, hej, hej. Nie było mnie tu ponad rok. W lutym 2018 roku ostatni raz edytowałam ten rozdział. Tak, mam napisane 5 rozdziałów w zapasie. Widząc powiadomienia z Waszymi komentarzami oraz tym, że dodajecie tę książkę do swoich list jest mi bardzo miło i w końcu podczas mojej bezsenności weszłam na wattpada! Publikuję ten rozdział, ponieważ z perspektywy czasu widzę, że bardzo brakuje mi pisania. Postaram się do tego powrócić!

Pozdrawiam osoby, które tę książkę czytały, czytają lub takie, które bedą ją czytać za jakiś czas 💪👌

Odzyskam Cię, Skarbie [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz