Rozdział 21

3K 131 4
                                    

Dziękuję za tak duży odzew pod ostatnim rozdziałem!
Ten bardzo różni się od pozostałych, tylko ostrzegam 🙉😁
Nie jestem pewna, co do sprawdzenia rozdziału, czy na pewno napisany jest poprawnie ortograficznie, interpunkcyjnie czy językowo, więc przepraszam za wszelkie błędy.
Nie przedłużam! Miłego czytania!

*******************

Po tym jak zostałam sama w jadalni ode chciało mi się jeść. Muszę znaleźć mojego mate.
Wyszłam z pomieszczenia i poszłam do salonu. Parę osób z rady naszej watahy oglądało jakiś film, jednak nie było tam Matt'a, Taylor'a ani Will'a. Dostałam zaproszenie, by dołączyć do seansu, ale grzecznie odmówiłam, gdyż miałam porozmawiać z moim przeznaczonym o czymś ważnym.
Jeden z wilkołaków siedzących na sofie spojrzał na mnie wygłodniałym wzrokiem, po czym oblizał usta.

Ja rozumiem, że jutro jest pełnia, ale ludzie, ogarnijcie się.

Postanowiłam ulotnić się z tego miejsca, więc szybkim krokiem wycofałam się z pomieszczenia i jedyne czego chciałam to znaleźć się w swoim pokoju. Tak też zrobiłam. Być może Matt jest właśnie tam?

***

Zegarek naścienny pokazuje godzinę 22:16. Mój mate jak się później okazało jest na naradzie w gabinecie swojego brata.

Stwierdziłam, że skoro chciał porozmawiać to nie zaszkodzi mi poczekać. Zdążyłam już wziąć gorący prysznic, poczesać się i ubrać w piżame tzn. koszulkę Matt'a zakrywającą tyłek i majtki.
Teraz czytam książkę i słucham muzyki.

Słyszę zbliżające się do mojego pokoju kroki, po czym drzwi otwierają się, a moim oczom ukazuje się największy przystojniak na ziemi.
Matt wygląda na zmęczonego. Zamyka drzwi za sobą i kładzie się na łóżku tuż obok mnie, przytulając się do mojego boku. Zatopiłam palce w jego bujnej grzywie i podrapałam za uchem, na co cicho zamruczał. Uśmiechnęłam się i odłożyłam książkę na stolik.

- Mieliśmy o czymś porozmawiać, prawda? - zapytałam.

- Tak - podniósł się i usiadł tak, by dokładnie widzieć moją twarz. - jest pewna sprawa.

- No, więc mów o co chodzi. - uśmiechnęłam się do niego.

- Bo zbliża się pełnia... - zaczął niepewnie - wilkołaki ze stada czują, że jesteś nieoznaczona i mogą się na ciebie w każdej chwili rzucić, a nie możemy na to pozwolić. Chciałbym cię oznaczyć.

Moje serce zaczęło bić dwa razy mocniej i poczułam nagłą suchość w gardle. Nigdy nie myślałam o oznaczeniu. Często wilkołaki robią to od razu po spotkaniu siebie. Wiedzą, że jeśli są związani to i tak będą razem do końca życia, więc po co dłużej czekać z oznaczeniem się?

Najpierw pomyślałam, że to za szybko, ale ta więź mnie tak naprawdę tylko chroni przed innymi samcami oraz umacnia i dodaje sił, gdy jestem ze swoim mate. Tak czy siak nic już się nie zmieni. Matt nie przestanie mnie kochać, ani nie damy radę zerwać więzi. Każdy musi przez to przejść, a czym szybciej, tym lepiej.

Pierwszy etap, czyli ugryzienie nie martwi mnie zbyt mocno. Jednak, żeby oznaczenie dopełniło się musimy uprawiać seks. Nie jestem na to gotowa, wiem że wilkołaki robią to dość wcześnie, ale ja zwyczajnie nie chcę. To za wcześnie. Całowaliśmy się tylko raz, a reszta to przelotne buziaki. Nie przekonałam się do niego tak bardzo, by pokazać mu się nago.

Z zamyśleń wyrwał mnie głos Matt'a.

- Oczywiście nie musimy jeszcze tego robić, jeśli tego nie chcesz. Możemy jutro na cały dzień zamknąć się w pokoju, by nikt się na ciebie nie rzucił, lecz wtedy jest prawdopodobieństwo, że ja to zrobię. - niepewnie na mnie spojrzał.

- Zróbmy to, ale na razie tylko pierwszy etap... Dobrze? - zapytałam. Chcę mieć to już za sobą. Być może dzięki temu poczuje się w tym stadzie lepiej...? Będę z nim bardziej związana, w końcu poczuję się tu jak w rodzinie.

- Myślę, że to na razie wystarczy. - powiedział, po czym schylił się nade mną i złączył nasze rozgrzane wargi w namiętnym pocałunku. Przyprawiło mnie to o dziwny, ale przyjemny skurcz w brzuchu.

Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny. Zatopiłam palce w jego włosach, lekko ciągnąc za ich końcówki. Chłopak cicho warknął, co bardziej pobudziło moje zmysły. Czułam podniecenie, co niestety nie było w naszych planach, ale w tej chwili tego pragnęłam.

Chłopak popchnął mnie tak, że teraz leżę pod nim, a jego dłonie kreślą na moim ciele ścieżki. Jeżdżą po mojej skórze brzucha i niepewnie sięgają do bioder, zaś moje spoczywają na jego policzkach gładząc je. Matt pocałunkami zszedł na żuchwę, lekko przygryzł płatek ucha, następnie zaczął lizać i całować moją szyję oraz dekold. Cicho jęknęłam odchylając głowę, co wywołało uśmiech na jego twarzy i dało przyzwolenie do dalszych działań.
Po chwili leżałam już bez koszulki. Ku mojemu zdzwieniu nie czułam się źle leżąc przed nim w samych majtkach.
Pozbawiłam go koszulki i spodni. Rozpierała mnie energia i mimo sytuacji, w jakiej się znajdowałam nie czułam skrępowania. Widzę, że Matt jest tak samo rozpalony jak ja. Nasze oddechu są nierówne i gorące. Kiedy Matt lekko otarł się o moją kobiecość, kolejna fala podniecenia uderzyła we mnie, a z moich ust wydobył się głośniejszy od pozostałych jęk.
Mój mate był coraz bardziej pobudzony i kiedy jedną ręką ściskał na zmiane moje piersi, to drugą pozbył się moich majtek, przez co zarumieniłam się. Zaczął masować moje krocze.
Po chwili zaprzestał swoim czynnościom i ułożył się między moimi nogami. Znowu całował mnie po szyi, kiedy nagle poczułam jak coś ostrego się w nią wbija. Oznaczał mnie. Fala bólu przeszła przez moje ciało, ale czułam również ciepło i narastające podniecenie.
Matt wyjął kły i zaczął lizać moją pulsującą ranę. Z sekundy na sekundę ból znikał.
Brunet ściągnął bokserki i rozchylił moje nogi. Spojrzał na mnie pytając o zgodę, na co lekko kiwnęłam głową. Po chwili poczułam jak Matt wchodzi we mnie i powoli porusza biodrami. Z każdym pchnięciem ból towarzyszący pierwszemu razowi, przeradzał się w przyjemność i niesamowitą rozkosz. Z moim ust znowu wydobyły się jęki lecz głośniejsze niż parę minut wcześniej. Nie przejmowałam się, że ktoś może je usłyszeć.

A miało skończyć się tylko na pierwszym etapie...

Odzyskam Cię, Skarbie [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz