Rozdział 20

3.2K 118 4
                                    

Nałożyłam swój sportowy strój składający się z czarnych leginsów, rozpinanej bluzy tego samego koloru i szarego crop-topu. Na stopy nasunęłam ciemne buty adidasa, a włosy związałam w niedbałego koka.

Wyszłam z kwatery głownej i zmierzałam do budynku oddalonego o około 20 metrów. Jest to bardzo duża sala treningowa połączona z basenem. Pchnęłam szklane drzwi i weszłam do środka. Przeszłam przez korytarz, w którym było wiele drzwi. Niektóre z nich prowadziły do szatni, siłowni, magazynów, na basen. Jednak mnie interesowały te na samym końcu. Prowadziły one do mojego docelowego miejsca. Tam miałam spotkać się z Dianą.

- Dzień dobry. Jestem Olivia. Szukam pani Diany. - powiedziałam miłym głosem do kobiety stojącej przy worku do boksowania, kiedy znalazłam się na sali treningowej.

- To ja. Witaj Olivio - podała mi rękę z uśmiechem na twarzy. Wygląda na bardzo miłą osobę. Ma około 175cm wzrostu. Jej brązowe włosy związane są w ścisły kucyk. Ubrana jest w luźny, różowy t-shirt i ciemne leginsy za kolano - przed pierwszym treningiem chciałabym przedstawić tobie jak one przebiegają. W kolejnych dniach pokażę ci podstawowe ćwiczenia jakie wykonują nasze wilczyce. Niektóre z nich są wredne i nieznośne, więc będziemy musiały poćwiczyć nad twoim charakterem. Nie możesz pokazać, że jesteś w ich wieku. Musisz być stanowcza i dojrzała, nie wdawać się w dyskusje. Pasuje ci ten układ?

- Tak, oczywiście proszę pani. - przytaknęłam.

- Mów mi po imieniu. Lepiej będzie się nam w taki sposób dogadać. - uśmiechnęła się na co skinęłam głową.

Po tym jak usłyszałam, że muszę być twarda zwątpiłam w to, że moje bycie trenerem wyjdzie. Jestem dość miłą osobą i trudno będzie mi traktować te dziewczyny w taki sposób... No ale muszę spróbować, mimo moich trzęsących się rąk i mocnego bicia serca.

- Jesteś tutaj nowa prawda? - zapytała na co znowu przytaknęłam - a więc zacznijmy od początku. Jak już się wcześniej dowiedziałaś od naszego alfy treningi odbywają się codziennie o szóstej rano i wieczorem. Każda z dziewcząt w naszym stadzie przechodzi dwuletnie szkolenie. Od nich zależy w jakim wieku to robią. Mogą zacząć w wieku 14 lat, jednak w grupie treningowej znajdują się nawet 19-latki. Nie muszą być one na każdym treningu. Mogą ominąć ich sześć miesięcznie, nie więcej. Jedynym przypadkiem, kiedy omijają szkolenie jest ich ciąża. Poranne treningi trwają tylko pół godziny, by dziewczyny mogły iść po nim do szkoły. Łączone są z męską grupą. Zazwyczaj opiera się tylko na bieganiu lub porannym rozciąganiu, ale dogadujemy się z trenerem mężczyzn. Wieczorne treningi są dłuższe, ale nie uczestniczą w nim faceci. Oni mają go w innych godzinach. Prowadzimy je od godziny do półtorej. Są one bardziej wyczerpujące. Robimy rozgrzewkę, a po niej ćwiczenia siłowe. Potem kobiety, które mieszkają w kwaterze głównej idą na kolację, a reszta wraca do domów. To chyba wszystko z takich podstawowych wiadomości, które musisz posiadać. Mimo, że masz tylko 18 lat to wiem, że sobie poradzisz czuję to i widzę w tobie potencjał. Czy chciałabyś coś jeszcze wiedzieć?

- Czy jest ich dużo? - zapytałam niepewnie.

- Z dnia na dzień ich przybywa lub ubywa. Jedne zaczynają, a inne kończą szkolenie. Jednak ich ilość zazwyczaj wynosi około czterdziestu lub pięćdziesięciu wilczyc. - kiedy skończyła swoją wypowiedź na salę weszła pierwsza grupka wilczyc.

Zabawę czas zacząć...

Poczekałyśmy do osiemnastej na wszystkie dziewczyny. Diana nie toleruje spóźnień. Każde z nich jest wynagradzane w postaci kilku dodatkowych ćwiczeń. Wilczyce wchodząc na salę przykładały kartę z swoimi danymi do czytnika, w taki sposób pod koniec każdego miesiąca podliczane są ich obecności.

Przed nami ustawiła się spora grupa osobniczek płci pięknej. Słyszałam szepty, mogę się założyć, że to moja osoba wywołała wielką sensację wśród nich.

- Cisza! Ustawić się w dwuszeregu! - krzyknęła Diana, przez co lekko się przestraszyłam. Kiedy każda z wilczyc wykonała polecenie trenerki, ta kontynuowała swoją wypowiedź - to Olivia. Dla was pani Olivia. Liczę, że okażecie jej szacunek. Po pewnym czasie zajmie moje miejsce, więc zachowujcie się dobrze, bo złe traktowanie trenera to cięższe treningi. Zrozumiano?! - znowu krzyknęła, na co dziewczyny zgodnie pokiwały głowami. Widać, że się jej boją.

Ja również odczuwam w tej chwili dyskomfort i strach. Nie ze względu na Dianę, lecz na to co musi robić, by nie dać wejść sobie na głowę. Niebawem ja również będę musiała się tak zachowywać, by je opanować i czegoś nauczyć.

Diana wydała polecenie, by dziewczyny przebiegły dziesięć kółek na sali treningowej, która swoją drogą jest dość spora, wielkości czterech boisk do gry w siatkówkę.

- Na razie ja postaram się cię nauczyć czegoś na temat treningów, ale jeszcze w tym tygodniu czeka cię seria szkoleń poza terenem naszej watahy. Będą to indywidualne zajęcia z alfą specjalizującym się w tym. Pokaże ci co każdy wilkołak musi potrafić. Nauczy cię tego. - powiedziała pewnym siebie głosem trenerka. Na jej słowa głośno przełknęłam ślinę.

***

Jest godzina 19:40, a ja właśnie przebrałam się w czyste ubrania i zmierzam na kolację. Na treningu wilczyce biegały, następnie zrobiły parę ćwiczeć rozciągających i przystąpiły do boksowania.

Twierdzę, że ta wataha jest dużo lepiej zorganizowana niż moja wcześniejsza. W tamtej treningi nie były obowiązkowe i odbywały się tylko w weekedny. Członkowie stada nie byli tak dobrze wyszkoleni z zakresu walki pod postacią człowieka.

Dowiedziałam się dzisiaj również, że wilkołaki z tego stada mają swoją własną szkołę zlokalizowaną pół kilometra od kwatery głownej. Ja muszę uczęszczać do niej tylko w poniedziałki i środy, by zaliczyć ostatni rok szkoły i napisać egzamin sprawdzający moją wiedzę. Inne wilkołaki na zajęcia chodzą od poniedziałku do piątku jak normalni ludzie.

Sądzę, że to nie fair, że mam skrócone nauczanie, ale o tym zadecydował alfa, wraz z luną i swoimi betami - Matt'em i Will'em.

W stadzie, w którym wcześniej byłam do szkoły chodziliśmy z zwykłymi ludźmi, ukrywając przed nimi swoje moce.

Weszłam do jadalni i zajęłam swoje miejsce. W pomieszczeniu brakuje mi mojego mate, alfy i Will'a. To do nich niepodobne. Zawsze są pierwsi jeśli chodzi o jedzenie.
Zmarszczyłam brwi, po czym spojrzałam na lunę - Julię. Nie wyglądała najlepiej, była blada i widać po niej, że nie czuje sie dobrze.

- Luno, wszystko w porządku? - zapytałam.

- Tak Olivio. To tylko zatrucie pokarmowe. Pójdę już do swojego pokoju. - odsunęła krzesło, wstając z miejsca.

- Nie potrzebujesz pomocy? - wstałam z miejsca.

- Nie, nie. Poradzę sobie. Jedz w spokoju. - uśmiechnęła się słabo, kryjąc swoje złe samopoczucie i wyszła z jadalni.

Zostałam sama w głównej części stołu, zastanawiając się, gdzie podział się mój mate.

~~~~~

Hej, hej! Ktoś jeszcze to czyta? 😳
Dajcie znać w komentarzach lub gwiazdką!
Wesołych Świąt! ❤

Odzyskam Cię, Skarbie [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz