Rozdział V

1.3K 121 14
                                    

~Marinette~

Jechaliśmy powoli leśną ścieżką. Parę metrów od naszego celu usłyszeliśmy dziwne dźwięki. Konie trochę się spłoszyły. My z resztą też. Postanowiliśmy przywiązać je do drzewa i wyruszyć na zwiady. Nie mogliśmy ryzykować straty koni lub, co gorsza, zdradzenia celów misji. Poszliśmy głębiej w las. Po chwili poszukiwań nikogo nie znaleźliśmy. Wróciliśmy na szlak.

Nagle coś uderzyło mnie mocno. Padłam na ziemię parę metrów dalej.

- Marinette! - Krzyknęła Alya.

Zza drzew wyszedł dziwny stwór. Nie potrafię określić jak dokładnie wyglądał. Jak połączenie sarny, wilka i byka. Potwór poruszał się na czterech łapach, z których wystawały ogromne pazury, a z paszczy kły.

Alya i Nino przyjęli postawę bojową. Konie wręcz zrywały drzewo, próbując uciec.

Próbowałam wyleczyć swoje rany. Kosztuje mnie to sporo energii, ale jaki będzie ze mnie pożytek jeśli nie będę w stanie sama chodzić? Strzyknęłam, więc palcami i zabrałam się do leczenia, ukradkiem spoglądając na walkę.

Towarzysze atakowali niemal w tym samym czasie. Kończyło się to jednak niewypałem. Wodne fale, Nino gasiły ogień Alyi. Płomienie mulatki za to sprawiały, że woda parowała. Ataki kompletnie nic nie robiły potworowi. Wręcz nawet do niego nie docierały.

- Co robisz, pajacu?! - Krzyknęła zdenerwowana dziewczyna.

- Ja co robię? - Warknął w odwecie. - Weź swoje płomyczki i daj mi pracować!

Tak rozpoczęła się między nimi kłótnia. Stwór wykorzystał ten fakt. Tupnął porządnie w ziemię, odrzucając na spory kawałek mulatkę.

Mocno wzburzony brunet próbował atakować na własną rękę. Wodne fale nie robiły dużo poza odrzucaniem, oślepianiem oraz lekkim podduszaniem przeciwnika. Alya szybko podniosła się i również zaczęła bić stwora płomieniami.

Wpadłam na pewien pomysł.

- Nino przytrzymaj go wodną lancą. Alya atakuj w głowę jak najmocniej potrafisz!

Chłopak kiwnął głową twierdząco, po czym rzucił czar.

- Nie musisz mi tego mówić. - Odparła dziewczyna. Po czym rzuciła się z ognistymi pięściami na przeciwnika.

Zwierzę nie mogło nic zrobić. Nie mogło ruszyć łapami ani chociażby osłonić się od ataków płomieniami. Szybko runął na ziemię. Odetchnęłam z ulgą. Podniosłam się z ziemi i podbiegłam do przyjaciół.

- Nic wam nie jest?- Spytałam zatroskana.

Ci jednak nie chcieli mnie słuchać i wdali się w kolejną kłótnię.

- Gdybyś mi nie przeszkadzał to pokonałabym go sama w trzy minuty!

Oboje obrazili się na siebie i w milczeniu przebyliśmy resztę drogi. Dojechaliśmy do kamiennego budynku w Gale.

- Burdel? - Spytałam zdziwiona patrząc się przed siebie.

- Podobno Mistrz nigdy się nie myli. - Westchnął brunet.

Weszliśmy, więc do środka. Spytałam się jednej z kobiet, gdzie mogę znaleźć blondyna. O dziwo panny nie były ubrane tam w skąpe suknie, odsłaniające dużo ciała i nie nosiły mocnego makijażu. Miały na sobie elegancie kimona oraz pięknie spięte włosy, różnymi złotymi ozdobami. Czy to na pewno jest burdel?

Udaliśmy się do pomieszczenia, który wskazała jedna z dziewcząt. Na podłodze rozłożony był wygodny materac, na którym leżał zielonooki blondyn. W jednej ręce trzymał kieliszek z przezroczystym trunkiem. Nalewała mu śliczna brunetka. Dokoła stały jeszcze dwie kobiety. Chłopak tępo spojrzał w naszą stronę.

***

- Dlaczego? - Uniosłam się.

- Mogę zostać w przyjemnym miejscu z pięknymi kobietami lub użerać się z bandą nowicjuszy przez cały pierdolony kontynent. Nawet nie wiecie gdzie iść. - Wyśmiał mnie rozmówca.

- Kogo nazywasz nowicjuszem? - Odezwała się zdenerwowana mulatka.

- Za kogo się uważacie? Dziewczynka z zapałkami, bard, który potrafi władać przydrożnymi kałużami i dziewczyna, która nie umie się sama obronić. Może mi co najwyżej sztylety czyścić.

- Jestem zielarką. - Odparłam oburzona. Nie powiem, zabolały mnie jego słowa.

- Jeśli jesteś taka pewna siebie pokaż, co potrafisz.

Adrien wziął jeden ze swoich sztyletów, po czym rozciął sobie kawałek ręki wzdłuż. Rana zaczęła mocno krwawić.

- Jesteś normalny? - Krzyknęła Alya.

- Spokojnie. - Odparłam. Zrozumiałam jego zamiar.

Złapałam rękę chłopaka. Podciągnęłam rękawy i zaczęłam rzucać zaklęcie. Spod moich dłoni wyłoniło się zielone światło, które padało wprost na rozcięcie.

- Będzie trochę piekło. - Uprzedziłam.

Chłopak kiwnął głową jakby w ogóle go to nie ruszało. Mimo to widziałam jego grymas na twarzy.

Po skończeniu całego procesu po rozcięciu pozostał lekki ślad. Wyciągnęłam z mojej torby maść, którą przygotowałam wcześniej. Roztarłam ją równo po całej ranie, a następnie zabandażowałam.

- No... nawet mogę to przyjąć. - Powiedział obojętnie.

- Nawet? Uratowałam ci życie, bezbożniku! Wiesz, ile krwi byś stracił gdybym cię nie wyleczyła?

- Taka postawa mi się podoba. - Odparł wstając i klepiąc mnie po głowie, niczym małe dziecko. - Ale do przetestowania twoich towarzyszy musimy wyjść na powietrze.

Chłopak poszedł, więc się ubrać, a my poczekaliśmy na niego w wyznaczonym miejscu.

Trafiliśmy na jakąś polanę. Adrien przyszedł ubrany w czarny płaszcz z dużym kapturem. Dookoła pasa miał przywieszone dużo sztyletów. Jego włosy związane były w krótki kucyk.

- Alya! - Dziewczyna wystąpiła z szeregu. - Zaatakuj mnie. -  Blondyn rozłożył ręce, odsłaniając się na ataki. Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona, mimo to wykonała polecenie.

Oboje stanęli na przeciwko siebie. Nino krzyknął głośne "start". Mulatka rzuciła się na Adriena. Mało kto potrafi przetrwać jej ataki. Dlatego zdziwiłam się dlaczego chłopak się nie rusza. Jest tak pewny siebie? Chyba nie wie, z kim zadziera.

Brunetka wzięła porządny zamach celując w głowę. Adrien w mgnieniu oka odsunął się na bok, po czym znalazł się nagle za plecami wroga. Moje oczy z trudem łapały jego ruchy. Uderzył dziewczynę mocno w brzuch, na co ona głośno syknęła. Jednak nie poddała się i szybko wstała. Obróciła się w stronę blondyna. Ten odsunął głowę w prawo. Mimo to Alya lekko zraniła go w polik.

- Koniec! - Krzyknął.

Dziewczyna zdyszana próbowała złapać oddech. Adrien za to wydawał się niewzruszony.

- Jesteś dobra. Masz duża siłę, jednak to na nic, jeśli twoje ataki nie będą precyzyjne.  - Poinstruował ją. - Nie możesz podpalać wszystkiego wokół, bo zranisz nie tylko siebie, ale i swoich towarzyszy. Tych ran Marinette nie wyleczy.

Chyba naprawdę wziął to sobie do serca. Widać jaki wpływ miał na niego Mistrz, brzmiał zupełnie jak on. Następnie była kolej Nino. Usiadłyśmy z dziewczyną na ziemi i uważnie oglądałyśmy całą walkę.

------------------------------

Siema siema. Adrienette nadchodzi. Adrien nie jest niemiły. Ma po protu pewne zasady. A z resztą dowiecie się kiedy indziej ( ͡° ͜ʖ ͡°).

Dlaczego Nie Poznałem Cię Wcześniej? - Medieval AU [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz