Rozdział XXXII

1.2K 108 11
                                    

~Marinette~

Zaklęcie było dość długie, a Gabriel nie dawał zbyt dużych szans synowi. Szybko powalił go na ziemię. Adrienowi przymykały się oczy. Chciałam do niego podbiec i mu pomóc, jednak gdybym teraz odeszła od księgi tylko pogorszyłabym sytuację.

Blondyn przetarł twarz wierzchem dłoni. Z trudem wstał, ale szybko złapał się za bok i syknął z bólu. Nie chciałam na to patrzeć, ale nie miałam innego wyboru. Potrzebowałam, aby ktoś kupił mi trochę czasu.

W pewnym momencie usłyszałam głośny huk obok siebie. Odwróciłam się w tamtą stronę. Ze schodów zeskoczyła Alya, a tuż za nią wszedł Nino. Na ciele dziewczyny pojawiły się płomienie. Odetchnęłam z ulgą.

- Ktoś nas wzywał? - Powiedziała z pewnym siebie uśmiechem.

Adrien runął bezwładnie na ziemię. Brunet szybkim ruchem wycelował w Gabriela wodną lancę i złapał go za rękę. Mulatka, nie zwlekając dłużej, rzuciła się w stronę napastnika. Skutecznie się bronił, jednak słabł z każdym skutecznie obronionym atakiem.

Wróciłam do czytania zaklęcia z księgi. Było długie, a znaki były mało czytelne, napisane w dziwnym języku. Miałam nadzieję, że przeczytam je poprawnie. Zebrałam się w sobie. Złapałam w ręce wszystkie miracula. Uważnie śledziłam tekst. Moje włosy zaczęły się podnosić, a ręce trząść. Znaki na mojej dłoni zaczęły świecić mocniej niż zazwyczaj. Poczułam silny ból, ale starałam się go przezwyciężyć i nie myśleć o okropnym pieczeniu.

W pewnym momencie moja pamięć się urwała...

~Adrien~

Ojciec odepchnął Alyę i przerwał czar Nina. Wstałem z ziemi, w dalszym ciągu czując okropny ból. Jęknąłem cicho. Ocknąłem się uderzając dłonią w twarz. Spojrzałem na bezsilnego bruneta. To jeszcze bardziej mnie zmotywowało.

Gabriel zaczął niebezpiecznie zbliżać się w moją stronę. Kompletnie go nie poznawałem. Nigdy nie był dla mnie miły, a jego rodzicielskiej miłości nie doznałem nigdy, ale teraz... Był po prostu rządny mordu i władzy, którą i tak posiadał.

Po co mu moc, której i tak nie da rady spożytkować?

Zamachnął się nade mną ręką. Nie miałem siły zrobić uniku. W duszy cały czas miałem nadzieję, że się ocknie i przypomni, że jestem jego synem.

Nagle oślepiło mnie białe światło. Gdy dziwne uczucie przeszło, zauważyłem poturbowanego ojca. Jego odzienie było podarte, a na ramieniu pojawił się palący ślad. Spojrzałem w kierunku centrum blasku. Stała tam Marinette, jednak w kompletnie innym wydaniu. Nie widziałem jej pięknych, fiołkowych oczu, zamiast nich były po prostu białe punkty, przeszywające wzrokiem na wylot. Jej włosy unosiły się do góry, a na ciele pojawiło się więcej znaków. Świeciły intensywnym białym światłem.

Nie powiem, wyglądało to mocarnie.

Dziewczyna skierowała dłoń w stronę ledwo stojącego Gabriela. Przed nią pojawił się krąg dziwnych słów, na pewno nie w naszym języku. Odsunąłem się kawałek, aby na pewno nie zostać trafionym wiązką światła, którą wystrzeliła w stronę przeciwnika.

Naszły mnie okropne wyrzuty sumienia, gdy zobaczyłem wystraszonego ojca.

Dookoła Marinette pojawiła się jasna poświata. Gabriel rozpadł się pod wpływem dziwnego czaru. Ostatnie, co dało się usłyszeć z jego ust to straszliwy jęk bólu. Ciało kompletnie rozpłynęło się, zostawiając po sobie jedynie opary dymu.

Spojrzałem na dziewczynę. Jej włosy opuściły się, a z oczu zniknął blask. Osłabła z zamiarem padnięcia na ziemię. Podbiegłem do niej i w ostatniej chwili złapałem w ręce. Z jej ręki zniknęły znaki, które miała wcześniej. Na jej czole pojawił się pot, mimo zamkniętych oczu widziałem grymas na jej twarzy. Dotknąłem jej głowy. Jej czoło było gorące. Krzyknąłem do Alyi.

- Szybko, zabierzcie ją do stąd!

Dziewczyna posłusznie wykonała polecenie. Nino ruszył za nią, podtrzymując granatowłosą. Wstałem z ziemi. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. W dalszym ciągu było w nim zimno i duszno. Spojrzałem w miejsce, gdzie wcześniej stał ojciec. Chciałem wymazać sobie to okropne wspomnienie z pamięci. Zabrałem z podłogi pokruszone kawałki kryształów. Nie zwlekając dłużej wziąłem księgę pod pachę i ruszyłem za towarzyszami.

***

Marinette leżała na łóżku w skrzydle medycznym. Nie opuszczałem jej na krok i każdego dnia przynosiłem jej różę, które pielęgnowała w ogrodzie. Uzbierały się cztery. Dziewczyna w końcu się obudziła. Złapałem za jej dłoń. Była zdezorientowana, ale gdy tylko mnie zobaczyła uśmiechnęła się szeroko. Odwzajemniłem gest. Spojrzała na rękę, którą trzymałem. Zdziwiła się, gdy nie zobaczyła na niej żadnych znaków. Obejrzała ją dokładnie.

- W końcu czujesz się lepiej. - Usłyszeliśmy za sobą lekko ochrypnięty głos.

- Mistrz Fu?

Staruszek wyszedł zza jednej z półek. Uśmiechnął się do nas. Szybko puściłem rękę dziewczyny i wstałem z miejsca. Mężczyzna usiadł na wysokim stołku obok łóżka.

- Dlaczego nie mam znaków? - Spytała dziewczyna.

- Większość miraculów została zniszczona po ich użyciu. Symbole na twojej ręce zniknęły, co oznacza, że czerwony kryształ również został zniszczony. A teraz gdy mam księgę, nie mamy się czym przejmować. Teraz najważniejsze jest dobre ukrycie kamieni.

Przytaknęliśmy synchronicznie na słowa Mistrza. Usłyszeliśmy głośne skrzypienie drzwi. Do pokoju weszła Alya z Ninem. Stanęli nad łóżkiem Marinette.

- Oh, a co z Gabrielem? - Odezwała się dziewczyna.

- Nie martw się. Nie zabiłaś go. Jest teraz pewnie gdzieś w zaświatach i odpokutuje swoje grzechy. - Odparł, jak zwykle, ze stoickim spokojem Mistrz.

Granatowłosa zdziwiła się, ale zanim zdążyła się odezwać Mistrza Fu już nie było. Zniknął tak szybko jak się pojawił. Nino i Alya jeszcze przez chwilę siedzieli przy dziewczynie i rozmawiali o czymś, ale ja wyszedłem szybko załatwić niektóre sprawy.

Jak ja teraz wytłumaczę, że króla już nie ma?

Pierwsze co, to skierowałem się do Nathalie z prośbą o pomoc. Okazało się, że wiedziała o miraculach i tajnym planie ojca. Nie obyło się bez krzyków i wyzywań. Uspokoiłem się w końcu i złapałem za głowę. Usiadłem na swoim łóżku.

- Nie ma innego wyboru, paniczu. Jesteś jedynym prawowitym następcą tronu.

Westchnąłem głośno. Nathalie ma rację. Nie ma innego wyjścia jak po prostu zająć się tym syfem. Wmówiliśmy poddanym jakąś bajkę o chorobie króla. Musieli w nią uwierzyć. Nie było innego wyjścia.

-------------------------------------

No to chyba widzimy się w epilogu, co?

Ale spokojnie to na pewno nie moja ostatnia książka. Kolejne ff z miraculum pojawi się jakoś pewnie niedługo, bo aż trudni mi się powstrzymać od nowych rozdziałów. W ciągu paru miesięcy zdążyłam napisać trzy książki. Szacuneczek.

Dlaczego Nie Poznałem Cię Wcześniej? - Medieval AU [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz