Rozdział VIII

1.3K 120 8
                                    

~Marinette~

Wstałam z samego rana, wzięłam gorącą kąpiel, ubrałam się w wygodne ubrania i spięłam swoje włosy wstążką w kucyk. Zeszłam na śniadanie do publicznej stołówki.

Jadalnia tętniła życiem mimo wczesnej godziny. Wzięłam miskę z ryżem i mięsem polanym słodko-kwaśnym sosem. Podeszłam do jednego ze stolików. W całym obozie trzy czwarte wszystkich żołnierzy byli mężczyźni, więc nie było dziwne iż przy stole siedzieli jedynie chłopcy.

- Mogę się przysiąść? - Spytałam grzecznie.

- Hai! - Odpowiedzieli chórem.

Czułam na sobie wzrok wszystkich osób. Próbowałam uśmiechać się sztucznie, jednak byłam strasznie poddenerwowana. Czy oni nigdy nie widzieli ładnej, bezbronnej kobiety? Nie przejmowałam się dłużej i zaczęłam jeść mój posiłek. Śpieszyłam się, ponieważ jak najszybciej chciałam zacząć trening.

- Czy- czy ty jesteś Marinette? - Jeden z żołnierzy wyłonił się znad pleców większego od siebie.

Był niewielki, aż dziwne, że dostał się do szeregów. Miał jasne różowe włosy, a na głowie brązową bandanę.

- Niesamowite, że będziesz walczyła z mistrzem Adrienem! - Jeden z jego kolegów siedzących obok klepnął go w ramię.

- Mistrzem? - Spytałam z pełnymi ustami.

- Tak! Mistrz Adrien wyszkolił, co najmniej, połowę z naszych absolwentów parę lat temu. Jestem jednym z nich! - Poklepał się dumnie w pierś.

- Myślałam, że nie jest typem osoby, która troszczy się o innych.

- Ależ skądże! Może i jest surowy, ale naucza jak nikt inny. Dzięki niemu tu nadal jestem. Poprzysiągłem rodzinie, że dostanę się do krajowej armii i zginę jak prawdziwy mężczyzna, na polu walki, aby zaimponować ojcu! Żeby mógł być ze mnie dumny!

Z podziwem słuchałam słów chłopaka. Nie znałam Adriena od takiej strony. Natchnął tych młodych ludzi do walki, mimo że sam był w ich wieku. Jeszcze mogę się wiele od niego nauczyć. Aby mieć na to czas musi dołączyć do mojej drużyny. Muszę wygrać!

Złapałam obie dłonie różowowłosego.

- Dziękuję! - Chłopak zarumienił się. Szybko wstałam od stołu i odniosłam swoją miskę. Złapałam swoją torbę w rękę i w pośpiechu wybiegłam ze stołówki. - Życzcie mi powodzenia!

***

Owinęłam swoje dłonie i kawałek rąk bandażem. Chciałam zapobiec w ten sposób kolejnym bolesnym otarciom. Wzięłam łuk z magazynku i pobiegłam na strzelnicę.

Ćwiczyłam zacięcie przez parę godzin. Adrien zapewne też nie spoczywał na laurach. Spojrzałam w lewo. O wilku mowa! Blondyn szedł ścieżką obok terenu treningowego. W jednej dłoni trzymał kubek z jakimś trunkiem. Nie mówcie mi, że ja ciężko trenuję, a on nie bierze mnie na poważnie!

- Jak idzie trening, księżniczko! - Krzyknął w moją stronę, zatrzymując się na chwilę. 

- Nie nazywaj mnie tak! - Warknęłam z daleka. - Dlaczego tylko ja się staram, a ty robisz mnie w konia?

- Jeśli nie wymyślisz jakieś dobrej strategii, to nawet nie masz po, co tam przychodzić. - Po czym odszedł.

Ma rację. Skupiałam się na trenowaniu mojego łucznictwa, jednak nie jestem w stanie nic zrobić przeciwko Adrienowi. Jest zbyt szybki, abym mogła zatrzymać go paroma strzałami. Do tego nawet nie mam pewności czy trafię. On może pokonać mnie jednym sprawnym ruchem. Moim priorytetem powinno być wymyślenie planu.

Dlaczego Nie Poznałem Cię Wcześniej? - Medieval AU [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz