~Marinette~
Kurczowo trzymałam się ściany, było strasznie ciemno. Przez głowę przechodziły mi myśli, żeby zawrócić, jednak wzięłam się w garść i żwawo kroczyłam dalej przed siebie.
Na końcu korytarza dostrzegłam słabe światło. Podeszłam do niego bliżej. Nie weszłam do pomieszczenia naprzeciwko. Schowałam się za ścianką. Było mi strasznie zimno. Pocierałam energicznie dłońmi o ramiona.
Z cienia wyłoniła się wysoka, szczupła postać. Na samym początku zobaczyłam jedynie ostre kontury twarzy, następnie zdałam sobie sprawę, kogo właściwie widzę. Pan Agreste stanął naprzeciw okrągłego stołu, na którym stała niewielka szkatułka. Dziwne znaki na całej jej powierzchni łudząco przypominały te ze skradzionego pudełka Adriena.
Wychyliłam się, aby dokładniej się jej przyjrzeć. W pewnym momencie straciłam równowagę. Nie udało mi się utrzymać na nogach i runęłam przed siebie wprost na twarz. Niestety kamienie nie zamortyzowały upadku, a na moim policzku została niewielka rysa. Złapałam się za niego chłodnymi dłońmi. Poczułam na sobie przeszywający wzrok. Gabriel wpatrywał się we mnie zdziwiony, jednak po chwili na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech.
- Oh, Panienka Dupain-Cheng. - Wymamrotał po chwili.
Wstałam z zimnej posadzki, otrzepałam się z kurzu i spojrzałam gniewnym wzrokiem na mężczyznę, gdy ten odchylił wieczko drewnianej szkatułki, moim oczom ukazały się jasno świecące miracula. Cichym krokiem zbliżyłam się do stolika.
- Oszczędziłaś mi wiele trudu, przychodząc tutaj.
Posłałam Panu Agreste nienawistne spojrzenie. Chciałam się odezwać, jednak w porę ugryzłam się w język. Mężczyzna wyjął ze szkatułki jeden z kamieni, czarny. Przyjrzał mu się dokładnie, w dalszym ciągu uśmiechając się podejrzanie.
- Szukałem miraculów od dłuższego czasu. Pomyśleć, że zdobyła je dla mnie banda dzieciaków, w tym mój własny syn. - Mruknął pod nosem, jednak słyszalnie.
- Nie zdobyliśmy ich dla ciebie, tylko dla Mistrza! - Fuknęłam.
Z trudem powstrzymywałam się od nie uderzenia Gabriela w twarz. Zacisnęłam mocno pięści i śledziłam każdy jego ruch. W pewnym momencie z podłogi wyłonił się niewielki, kamienny podest. Stała na nim gruba księga z dziwnymi wzorami, podobnymi jak na pudełku. Wydałam z siebie odgłos zdziwienia. Mężczyzna wziął księgę do rąk. Otrzepał ją z kurzu i zaczął przewijać kolejne, stare kartki. Widniały na nich odręcznie rysowane postacie w najróżniejszych, tradycyjnych strojach. Czerwonym, czarnym, pomarańczowym... W takich kolorach jakie były kryształy. W pewnym momencie zatrzymał się na jednej ze stron. Skierował ją w moją stronę. Widniała na niej biała postać. Jej strój ozdobiony był złotymi wstęgami, a na szyi wisiał amulet z tęczowym kamieniem. Jej oczy świeciły białym blaskiem.
- Po co mi to pokazujesz? - Syknęłam, dalej niezadowolona, że tu jestem.
- Jeśli zbierze się wszystkie miracula w jednym miejscu, dają posiadaczowi ogromną moc. Moc, której nie ma żaden człowiek, mag ani chociażby Kemonohito.
- Ale przecież nie masz ostatniego kamienia, czerwonego.
Agreste zaśmiał się niekontrolowanie. Podszedł bliżej mnie. Ja za to zrobiłam krok w tył.
- Mylisz się moja droga. Twoje znamiona na rękach są kluczem.
- Kluczem? - Spytałam, oglądając swoją wcześniej wspomnianą część ciała.
- Tak. Sama jesteś swoim miraculum.
- Ja? - Wskazałam na siebie palcem.
Mężczyzna złapał mnie za nadgarstek. Próbowałam wyrwać się z żelaznego uścisku, jednak moje działa były daremne. Zamknęłam oczy i modliłam się o ratunek.
Nagle moja ręka przestała piec od uścisku. Uchyliłam jedną powiekę. Przed sobą zauważyłam wysportowaną sylwetkę. Nie było wątpliwości do kogo należała. Adrien silnym ruchem odepchnął ojca. Ten złapał się za obolałą rękę. Został na niej czerwony ślad od uderzenia. Otworzyłam drugie oko. Odetchnęłam z ulgą.
Blondyn schował mnie za swoimi plecami. Spojrzał na mnie troskliwym wzrokiem. Odwzajemniłam gest. Następnie jego oczy skierowały się wprost na Gabriela, krwiożerczym spojrzeniem przeszył go na wylot. Mój puls przyśpieszył, a serce wybijało nierówny rytm. Nie miałam ze sobą ani łuku ani strzał. Nie miałam pojęcia co zrobić. Bez broni jestem kompletnie nieprzydatna.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na okrągłym stoliku w dalszym ciągu leżały kryształy. Zakradłam się do nich, omijając wzrok Adriena. Niestety nie Pana Agresta. Podbiegł do mnie, gdy właśnie miałam sięgnąć po księgę. Złapał mnie za obie ręce i podniósł w górę. Moje stopy oderwały się od ziemi na nieznaczną mi odległość. Spojrzałam nienawistnym wzrokiem w oczy Gabriela. Zrobił swój chytry uśmiech. Bardzo podobny do Adriena...
Splunęłam mu w twarz. Oj, będę miała za to kłopoty. Jednak nie to było w tym momencie najważniejsze.
Podbiegł do nas blondyn. Zaatakował ojca, ale jego atak niewiele na nim zrobił. Odepchnął go mocno, ale koniec końców musiał mnie puścić. Wyrwałam się i znalazłam z powrotem na ziemi. Korzystając z okazji uderzyłam go w brzuch. Wydał z siebie krótki, cichy jęk bólu. W duszy ucieszyłam się z tego.
Złapałam księgę pod pachę i szybko uciekłam od centrum walki. Adrien zajął się ojcem, a chwilę później rozpoczęła się przepychanka. Serce kuło mnie, gdy musiałam patrzyć na ten widok.
Nerwowo zaczęłam przeszukiwać kolejne strony w poszukiwaniu jakiejś wskazówki, czy zaklęcia, którym można uruchomić moc, o której wspominał Gabriel. Niestety obok opisu białej postaci nie widniał żaden czar. Bałam się spojrzeć na walkę, słysząc jęki bólu, jednak ukradkiem i tak to zrobiłam.
Gabriel może nie wygląda, ale dobrze walczy, jak na swój wiek. Z trudem obserwowałam jak blondyn dostaje lanie. W pewnym momencie dostał mocno w twarz z pięści. Na jego poliku pojawił się duży siniec. Syknął z bólu. Przetarł szybko obolałe miejsce. Jego oczy zapłonęły żywym ogniem. Pojawił się ogon, a na głowie sterczące uszy. Przybrał bojową postawę i rzucił się na ojca. Na jego ręce odznaczały się czarne żyły, które ukradkiem świeciły w egipskich ciemnościach piwnicy.
Moje dłonie trzęsły się ze stresu, a po czole spłynęła kropelka potu. W końcu dotarłam na odpowiednią stronę.
----------------------------------------
Powoli zbliżamy się do końca.
CZYTASZ
Dlaczego Nie Poznałem Cię Wcześniej? - Medieval AU [Zakończone]
Fanfiction[Zakończone] Rok około 939. Mistrz Fu zleca Marinette, biednej zielarce z małego miasteczka, ważną misję. Wraz z nią wyruszają Alya, Nino i Adrien. Podczas podróży dowiadują się więcej o sobie, a wśród niektórych widać tłumiące się uczucie. ...