~Adrien~
Ja i Marinette po ostatniej nocy unikaliśmy swoich spojrzeń. Zawsze w takich momentach odwracaliśmy wzrok i błądziliśmy oczami po podłodze, rumieniąc się. Alya i Nino za każdym razem spoglądali na nas ze zdziwieniem.
Któregoś dnia podbiegła do nas Nathalie i, jak zwykle z kamienną twarzą, kazała nam udać się do gabinetu ojca.
Założyłem ręce za plecy i szybkim krokiem udałem się we wskazane mi miejsce. Otworzyłem ogromne, drewniane drzwi i wszedłem jako pierwszy, tuż za mną Nino, a następnie Alya i Marinette. Gabriel odwrócił się do nas.
- Słyszałem, że szukacie miraculów. - Zaczął.
Spojrzałem po nim zaskoczony. Niby o tym wspominałem, jednak nie sądziłem, że w ogóle mnie słuchał i zwrócił na to uwagę.
- Miałem kiedyś jedno...
Przerwałem mu w połowie zdania, głośnym uderzeniem w blat biurka.
- Teraz mi o tym mówisz?!
- Uspokój się, Adrienie. Nie mam teraz tego kamienia. Skradziono mi go jakiś czas temu.
Miałem okropną ochotę mocno uderzyć ojca w twarz, jednak z trudem powstrzymywałem się, aby dać mu dokończyć.
- Ostatnio mój wywiad dowiedział się, że może on być w zaświatach.
- Przecież to wyprawa samobójcza. - Odezwała się wzburzona mulatka.
- Dlatego wyruszy sam Adrien... - Odparł niewzruszony. Wypowiedział to tak lekko.
Spojrzałem na niego jeszcze bardziej zdziwiony. Powoli wyszedłem z pomieszczenia, machnąłem ręką na towarzyszy, aby ci ruszyli za mną. Oparłem się o ścianę. Naprzeciw mnie stanęli przyjaciele. Westchnąłem głośno i spojrzałem na granatowłosą.
- Marinette, czy możesz otworzyć dla mnie portal?
- Jednak zamierzasz wyruszyć sam? - Powiedziała troskliwie.
Położyłem obydwie ręce na jej ramionach. Spojrzałem głęboko w jej fiołkowe oczy.
- Nie martw się o mnie.
- Dlaczego, więc my nie możemy ci towarzyszyć? - Spytał Nino.
- Jesteście zbyt słabi. Co jak co, jesteście tylko ludźmi. Marinette mimo, że może otworzyć portal, to w zaświatach roi się od duchów i potworów, nie wytrzymałaby bólu jaki powodują znaki na jej ręce. Wrócę nim się obejrzycie.
Nie zwlekając dłużej, poszedłem do swojego pokoju. Włożyłem do sakiewek najpotrzebniejsze rzeczy, w tym lekarstwa, które dostałem od granatowłosej. Przebrałem się w swoje najwygodniejsze, czarne ubrania, a na to nałożyłem duży płaszcz z kapturem. Do swojego pasa przywiązałem dwa sztylety oraz trzeci, ten od matki.
Towarzysze czekali już na dole w piwnicy. Alya podarowała dziewczynie nożyczki. Przyjrzała się im, po czym mocniej zacisnęła w dłoni. Złapała je pewnie i wychyliła rękę do przodu. Rozchyliła nożyczki. Znamiona na jej ręce zaczęły intensywnie świecić, piec. Z trudem powstrzymywała się od jęków, jednak ze stałym grymasem na twarzy. Po jej czole zleciała jedna kropelka potu. Zapewniała mnie ręką, że da sobie radę.
Zaufałem jej.
Portal po pewnym czasie się otworzył. W całym pomieszczeniu rozniósł się duszący zapach i trupi smród. Marinette odłożyła nożyczki na stół. Złapała się za głowę, ale szybko ocknęła się i uderzyła parę razy po twarzy w celu przebudzenia.
Postawiłem jedną nogę w przejściu. Odwróciłem się w stronę dziewczyny, która w dalszym ciągu patrzyła na każdy mój ruch.
Złożyłem na jej ustach ostatni, pożegnalny pocałunek. Stała za mną patrząc zaskoczona, lekko się rumieniąc. Przeszedłem przez portal, aby za chwilę znaleźć się w odludnym, plugawym miejscu.
***
Dookoła rozcierał się ciemny las. W powietrzu unosił się nieprzyjemny smród, do którego, jednak szło się przyzwyczaić. Od samego przybycia tu można było poczuć osłabienie i zawroty głowy.
Większość uważa, że piekło to miejsce pełne płomieni i strasznie gorące. Wręcz przeciwnie. Co prawda błąka się tu sporo dusz, jednak jest tu chłodno, a o płomieniach nie ma co wspominać. Wszystko spowite jest siwą mgłą.
Doskonale wiedziałem, gdzie zmierzać. Nikt z zaświatów nie zaszywa się na powierzchni dla zabawy, a już na pewno by ukraść królewski kamień. Jedyna osoba, która się tego podejmie to szaleniec lub ktoś zaopatrzony w dużą liczbę sług.
Moim następnym celem jest pałac. Może królowa zachciała mieć nowy kryształ w kolekcji lub po prostu jej się nudzi?
Założyłem na włosy kaptur, a na usta maskę po czym ruszyłem przed siebie. Ścieżka była wąska. Z każdej strony otaczał mnie nieprzyjemny las. Suche, często spróchniałe, drzewa mogły kryć zagubione, głodne dusze.
Głuche warczenie dotarło w końcu do moich uszu. Przed moimi oczami przemknęła jasna postać, zostawiając po sobie smugę dymu. Rozejrzałem się nerwowo dookoła siebie. Gdy mój wzrok powrócił, naprzeciw mnie przed swoją twarzą zauważyłem parę jasnych ślepi, kościstą twarz owiniętą w długie, platynowe włosy.
Zjawa złapała moją twarz mocno ją ściskając i wykręcając nienaturalnie. Złapałem jej nadgarstek, był zimny i chudy. Wziąłem w dłoń jeden ze sztyletów i zwinnym ruchem obciąłem kończynę napastnikowi. Nie pomogło to za bardzo. Ręka szybko wróciła na swoje miejsce, nie zostawiając po sobie żadnych śladów.
Przypomniałem sobie kiedyś, o czym mówił mi Mistrz Fu. Nie da się zabić czegoś, co już raz umarło. Szkoda, że przypominam sobie o tym dopiero teraz. Jedynym słusznym wyborem była teraz ucieczka. Bezzwłocznie, więc zająłem się wykonywaniem swojego planu.
Zjawa całe szczęście nie była zbyt ruchliwa i szybko udało mi się ją zgubić. Ruch okazał się na tyle przemyślany, że znalazłem się niedaleko zamku. Na horyzoncie było już widać ciemny, obrośnięty bluszczem dach.
------------------------------------------------
"Yeah, I and Chat Noir are dating. We're in love..." ♥
CZYTASZ
Dlaczego Nie Poznałem Cię Wcześniej? - Medieval AU [Zakończone]
Fanfiction[Zakończone] Rok około 939. Mistrz Fu zleca Marinette, biednej zielarce z małego miasteczka, ważną misję. Wraz z nią wyruszają Alya, Nino i Adrien. Podczas podróży dowiadują się więcej o sobie, a wśród niektórych widać tłumiące się uczucie. ...