Rozdział IX

1.2K 118 5
                                    

~Marinette~

Nie zważając na swoje rany i zadrapania pobiegłam za sanitariuszami, którzy nieśli na wpół przytomnego Adriena do jednego z namiotów. Położono go na łóżku. Podeszłam bliżej i usiadłam na stołku obok.

- Przepraszam! - Złożyłam ręce. - Trochę mnie poniosło i źle to wszytko wyszło.- Podrapałam się nerwowo po karku.

- Pokazałaś, co potrafisz, a przede wszystkim użyłaś czegoś, czego bym się nie spodziewał. Poza tym jakieś byle ziółka mnie nie zatrzymają.

- No właśnie chodzi o to... - Spłoszyłam się trochę i bawiłam w międzyczasie palcami. - Że chyba dodałam ciut za dużo i może cię kopnąć mocniej niż przypuszczałam. - Zaśmiałam się nerwowo.

Blondyn poczuł mocny ból w łydce. Złapał się za nią. Szybko pobiegłam po zimny okład. Bałam się jego wzroku. Przyłożyłam chłodny okład do jego nogi. Następnie przeszłam do leczenia. Przebiegło bez większych problemów.

Chłopak wymiotował od czasu do czasu. Jego gorączka powoli spadała. Dym z zioła mógł go trochę osłabić. Czuję się winna za jego złe samopoczucie.

- Marinette, czy mogłabyś podać mi szklankę wody?

- Tak, oczywiście.

Pobiegłam do najbliższej studni i nabrałam z wiadra trochę wody. Przy okazji przygotowałam nowy okład.

Około godzinę później była już pora na kolację. Poszłam do stołówka po posiłek dla siebie i Adriena. Dzisiaj był ryż z warzywami na parze i kawałkiem mięsa z kury. Zabrałam dwa talerze i wróciłam zjeść razem z przyjacielem.

- Przyniosłam dla ciebie kolację! - Krzyknęłam do chłopaka i odłożyłam danie na stół.

Ku mojemu zdziwieniu w namiocie był również różowowłosy chłopak z wcześniej. Podskoczył do mnie, złapał za ręce i potrząsnął nimi mocno.

- To było niesamowite, panienko Marinette! To było takie... BUM, SZUM, ZIUM, a później PUF...! - Akcentował każde słowo, był bardzo podekscytowany. Uważnie słuchałam tego jak wyglądała walka z jego punktu widzenia.

Blondyn wstał z łóżka, po czym skierował się w stronę żołnierza. Złapał go za ramiona i powoli wypchnął na zewnątrz.

- Tobie już dziękujemy. Panienka Marinette przyszła w spokoju zjeść kolację. - Zaakcentował słowo "panienka".

- Ah, tak. - Chłopak zasalutował, po czym pożegnał się i wyszedł.

Adrien westchnął głośno. Wzięłam w ręce dwa talerze z ciepłym jedzeniem i jeden z nich podałam towarzyszowi. Ten szybko zaczął jeść.

- Tak jak obiecałem, pojadę z wami. Jednak nie przywiązuj się do mnie zbytnio. - Ostrzegł mnie od razu.

- Czemu miałabym to zrobić? - Spojrzałam na niego pytająco.

- Tylko tak mówię... Bez powodu.

***

Pożegnaliśmy się ze wszystkimi z obozu i wyruszyliśmy z samego rana.

- Tak w sumie... Do czego teraz zmierzamy? - Odezwał się Nino.

- Mistrz Fu polecił nam na początku, znaleźć jego przyjaciółkę, Nooroo. Póki co nie mam innych wskazówek. - Odparłam.

- A więc kierujemy się do Tenebis.

- Na to wygląda.

***

Zatrzymaliśmy się pod wieczór w jakimś motelu. Do dyspozycji mieliśmy dwa pokoje po dwa łóżka. Podzieliliśmy się na chłopców i dziewczyny. Najpierw zebraliśmy się w naszym pokoju, aby porozmawiać.

Alya siedziała na łóżku. Nagle przed jej twarzą pojawił się ładnie opakowany i zaadresowany list.

Jest to pewien rodzaj magii. Nie jest on specjalnie przydatny w walce, ale umożliwia szybkie przesłanie wiadomości od razu do adresata, nie ważne gdzie się znajduje.

Mulatka otworzyła go i wczytała się w treść. Zamarła. Zrobiła się blada i przerażona.

- Musimy jak najszybciej wracać do Feuego! - Krzyknęła z nutką tajemnicy w głosie.

- Dlaczego, co się stało?! Jesteśmy tak blisko Tenebis! Nie możemy teraz się wycofać. - Nino wydawał się oburzony. Co racja to racja. Podróż z powrotem zajmie nam kolejne trzy dni, a jest już wieczór.

- To od Undyne! Chodzi o moje siostry!

***

Gdy Alya pokazała nam treść listu nie mieliśmy innego wyjścia jak wrócić do Ilamas. Okazuje się, że siostra mulatki dostała wieści o jej reszcie rodzeństwa. Nie widziały się od ponad 10 lat. Poza tym dziewczyny mogą posiadać jeden z kamieni, które też musimy znaleźć.

- Nie wiem, po co jestem wam w ogóle potrzeby. Chciałem zrobić to jak najszybciej, a nie uganiać się za jakimiś rozwydrzonymi dzieciakami. - Odezwał się Adrien.

- Jesteś okropny! Jak możesz tak mówić, kiedy twoja przyjaciółka dowiedziała się tak szokujących rzeczy. - Wytknęłam mu.

- Przecież nawet nie wiemy, o co dokładnie chodzi. Może powiadomi ją o ich śmierci i nie mamy po co tam jechać.

- Nawet tak nie mów! - Krzyknęłam na blondyna. Nie wiem, czy Alya nie słyszała naszej rozmowy, bo wyjechała dużo na przód, czy po prostu starała się to ignorować.

Jestem wściekła na Adriena. Za to, że ma głęboko w dupie tragedie rodzinne swoich towarzyszy i że jest takim dupkiem w stosunku do każdego. Za kogo on się ma?! Jego umiejętności to nie wszystko.

- Spokojnie, Marinette. - Odparła z daleka dziewczyna. - Adrien ma rację. Nie powinnam was mieszać w te całe stare sprawy.

- Nie martw się nim. Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? - Mulatka uśmiechnęła się do mnie.

Nie mieliśmy czasu zatrzymywać się wieczorami. Jedliśmy jedynie szybkie posiłki. Musieliśmy jak najszybciej sprawdzić, co dzieje się w stolicy. Może bierzemy to wszystko zbyt na serio, ale Alya mówiła tak poważnie, że nie mogliśmy opuścić jej, gdy teraz nas potrzebuje. Mam nadzieję, że to nic strasznego.

--------------------------------------

Dzisiaj tylko tyle lul.

Dlaczego Nie Poznałem Cię Wcześniej? - Medieval AU [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz