Rozdział XXIII

1.1K 101 28
                                    

~Marinette~

Siedziałam zszokowana za głazem. Adrien zdążył w tym czasie skierować się wprost na Felixa. Dotknęłam ostrożnie swoich warg. Były ciepłe. Po chwili ocknęłam się, gdy przypomniało mi się o braciach. Wychyliłam się zza kamienia. Felix zdmuchnął płomienie jednym ruchem ręką, nie zmieniało to faktu, że lekko się poparzył.

Blondyni stali naprzeciw siebie, obydwaj z tym samym chytrym uśmiechem. Gdy jeden z braci chciał już atakować, na głowie Adriena pojawiły się sterczące, czarne, kocie uszy, z tyłu pojawił się czarny ogon. Nie przypominał tygrysiego lecz bardziej jak pantery, jednak nieco puszysty? Czuję się dziwnie opisując tak człowieka.

Uśmiech Felixa zmienił się z chytrego na szaleńczy. Drugi z braci zaszarżował na niego, popychając w tył. Jednak ten nie przewrócił się, udało mu się oprzeć na gruncie stopą. Adrien wykonał ruch kolejny raz, jednak znowu nic to nie dało. Teraz to przeciwnik zaatakował. Uderzył z całej siły chłopaka w nos. Zaczęła z niego lecieć strużka krwi. Obtarł ją niechlujnie rozmazując trochę po swoich ustach.

Nie dał za wygraną i ruszył w stronę brata. Jego ręka zaczęła świecić na czarno w niektórych miejscach, zaznaczając jego żyły. Uderzył z całej siły wrogowi w twarz. Na jego poliku pojawił się ogromny siniec, wyglądało jakby pękły mu niektóre naczynka krwionośne. Zaczęła się wściekła wymiana ciosów między dwoma bestiami. Starałam się zakrywać twarz przy każdym uderzeniu, ale nie jednocześnie chciałam przegapić żadnego momentu z walki.

Adrien znalazł się w opłakanej sytuacji. Opadł z sił, przez co był łatwym celem. Gdy Felix szykował się do oddania ciosu, blondyn w ostatniej chwili złapał go mocno za ogon i starał się przytrzymać. Prawą rękę w dalszym ciągu trzymał w górze.

Przypomniało mi się o łuku, który przecież zabrałam ze sobą. Zdjęłam go ze swoich pleców. Z sakiewki wyciągnęłam jedną strzałę. Naciągnęłam ją na cięciwę. W ostatniej chwili wystrzeliłam strzałę. Trafiła prosto w prawe ramię Białego Kota. Złapał się za nie, przez co Adrien z łatwością mógł go odepchnąć. W dalszym ciągu próbowałam trafić przeciwnika, ale tym razem moje dłonie strasznie się trzęsły i nie mogłam zrobić tego drugi raz.

Felix odepchnął pędzącego w jego stronę brata. Zaczął się do mnie zbliżać. Z powrotem schowałam się za głazem. Ścisnęłam mocno mój łuk ze strachu. Kamień za mną rozpadł się na drobne kawałki pod wpływem ciosu wroga. Zamachnął się nade mną. Przymknęłam jedno oko. Gdy właśnie miałam dostać mocny cios, przed moją twarzą pojawiła się wysportowana sylwetka. Adrien osłonił mnie własnym ciałem, tym samym dostał prosto w brzuch. Splunął krwią przed siebie. Wydałam z siebie cichy jęk. Próbowałam przytrzymać chłopaka, jednak ten zapewnił mnie ruchem ręką, że da sobie radę sam. Korzystając z okazji, użyłam swojego czaru na jego plecach, aby chociaż trochę poskładać jego wnętrzności. Blondyn złapał się za bok. Felix uśmiechnął się szaleńczo. Towarzysz z trudem podniósł się ziemi. Podniósł rękę wysoko. Zaczęła świecić się czarnym światłem. Strzyknął palcami i korzystając z chwili nieuwagi, uderzył brata, w odwecie, w brzuch. Ten również zwymiotował krwią i padł na ziemię. Adrien okraczył go, złapał za górę koszuli i podniósł jego bezwładne ciało do góry. Podniósł na niego rękę z zamiarem wydania właśnie ostatecznego ciosu. Odwrócił się w moją stronę. Spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. Blondyn westchnął głośno i puścił brata, który mocno uderzył głową o ziemię. Spojrzał na bok chłopaka. Z jego sakiewki wyleciał czarny kryształ. Podniósł go, obejrzał dokładnie i schował do swojej kieszeni. Odwrócił się plecami do leżącego, pół martwego, przeciwnika, spojrzał na niego ostatni raz i zostawił na pastwę losu.

Adrien odkaszlnął parę razy krwią. Był cały brudny, a w jednej chwili z jego ciała zniknął ogon oraz kocie uszy. Kulejąc, podszedł do mnie. Położył zakrwawioną dłoń na moim ramieniu. Spojrzałam wpierw na nią, a następnie na zmęczoną twarz blondyna. Z kieszeni wyjął czarny kamień, miraculum. Ujął moją dłoń w swoją i włożył do niej kryształ. Towarzyszowi nogi uginały się pod jego własnym ciężarem. Wzięłam go pod ramię i skierowałam się lasem w stronę pałacu.

Dlaczego Nie Poznałem Cię Wcześniej? - Medieval AU [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz