Rozdział XX

1.1K 109 27
                                    

~Adrien~

Lila spojrzała na mnie niezrozumiałym dla mnie wzrokiem. Cały czas kleiła się do Nathaniela, chyba z zamiarem bronienia go. Rudowłosy ostrożnie zdjął jej ręce ze swoich ramion. Usiadłem na stołku, opierając się o marmurowy blat. Chłopak zaczął pokrótce nam wszystko wyjaśniać.

- Mówiłem wam wcześniej, że kartki, które trzymam mają niezwykłe moce. Wszystko co narysuję przy pomocy mojej magii mogę ożywić. Moja moc nie działa na zwykłych kartkach, dlatego są one takie cenne. Lila jest jednym z moich wytworów...

- Wypraszam sobie! - Przerwała mu dziewczyna. - Ekhem. Pozwól, że sprostuję. Jestem najlepszą towarzyszką i przyjaciółką jaką kiedykolwiek miał. Moje iluzje już nie raz uratowały mu dupę. - Brunetka rozczochrała mu pięścią czerwoną czuprynę. - Z początku powoli miałam go dość. Cały czas się rządził i dawał zakazy. W końcu postanowiłam uciec, ale szybko dopadły mnie wyrzuty sumienia. Szukałam Nathaniela przez parę dobrych miesięcy, ale zawsze gubiłam jego trop.

Rudowłosy potrząsał od czasu do czasu głową, na znak, że się z nią zgadza. Podniosłem się ze stołka i przeciągnąłem się.

- Ogólnie to nie prosiłem cię o twoją autobiografię. - Lila spojrzała na mnie nienawistnym wzrokiem. - W takim razie skoro tajemnicze zniknięcia zapasów zostały rozwikłane, pozostało mi złożenie raportu i powrót do domu.

Zabrałem ze sobą Marinette i wyjąłem kawałek kartki. Całe szczęście strażnica zaopatrzona była w papier, koperty i pieczątki. Zająłem się obmyślaniem sensownej treści listu. "Złodziejem okazała się dziewczyna przypadkowo napotkanego po drodze dzieciaka, którą puściliśmy wolno." Nie. To nie brzmiało zbyt dobrze. Zmyśliłem jakąś historię o małym gangu opryszków, których szybko się pozbyliśmy.

Gdy skończyłem, Marinette drzemała już smacznie obok mnie. Nawet nie zauważyłem, gdy zasnęła na moim łóżku. Zapakowałem raport do koperty, przybiłem czerwoną, królewską pieczątką. Przypomniałem sobie o koszuli, którą oddała mi dziewczyna. Przyjrzałem się jej. Była pognieciona, w końcu w niej spała. Jej zapach był doskonale wyczuwalny i można go było poczuć w całym pokoju. Pachniała jak truskawki. Skóra granatowłosej zapewne pachnie równie słodko. Spojrzałem jak śpi. Położyłem się tuż obok niej. Wpatrywałem się chwilę w jej zamknięte oczy, zjechałem wzrokiem na malinowe usta. Skarciłem się w myślach.

Usłyszałem głośne otwieranie drzwi. Do pokoju wpadła Lila. Szybko podniosłem się z łóżka. Zrobiło mi się strasznie gorąco ze stresu. Nie powiem, że wyglądało to strasznie dwuznacznie.

- Co robisz? - Powiedziała energicznie. Spojrzałem na nią gniewnym wzrokiem. - Uuuuuu... - Lila podeszła do śpiącej Marinette. Uważnie przyglądałem się jej ruchom. - Gdy tak oglądam śpiących ludzi, mam ochotę udusić ich we śnie lub poderżnąć gardło, szybko i bezboleśnie. - Zrobiłem wielkie oczy. O czym ona gada?

- Jesteś normalna?! - Odparłem w końcu.

- Nie żartuj sobie, Adrien. Jesteś dokładnie tym samym typem człowieka co ja. Nauczyłeś się zabijać, śmierć nie robi ci większej różnicy.

- Co ty wygadujesz?! Życie jest czymś co trzeba cenić. Zwłaszcza jeśli jest to osoba, którą...

- Kochasz? - Dokończyła dziewczyna.

- Szanuję...

- Mam dokładnie tak samo z Nathanielem. Jest małą sarenką, którą trzeba ochraniać. Dał mi moc większą niż sam posiada. Z każdym dniem wykańcza go to coraz bardziej...

W jednym momencie Lila znalazła się tuż przy mojej twarzy. Położyła swoją dłoń na mojej szyi, zaczęła ją lekko ściskać. Z każdym jej ruchem czułem jak brakuje mi tchu. Wydałem z siebie cichy jęk. Usłyszałem trzask łóżka. Brunetka również odwróciła się w miejsce dźwięku. Szybko odsunęła się ode mnie, gdy ujrzała przebudzającą się Marinette. Dziewczyna przetarła oczy parę razy.

- Oh, Lila. Co tu robisz? - Spytała zaspanym głosem.

- A nic takiego. Rozmawiałam sobie tylko z Adrienem. Już się zmywam.

Po czym energicznie opuściła pomieszczenie. Jednak zanim zamknęła drzwi spojrzała na mnie marszcząc brwi. Granatowłosa spojrzała na mnie, a następnie na moją szyję. Fakt, była trochę czerwona.

- Boże, Adrien, co ci się stało?!

Dziewczyna szybko podniosła się z łóżka, podeszła do mnie i spojrzała na opuchniętą szyję. Użyła swojej magii, momentalnie przestało mnie boleć, a opuchlizna zniknęła. Odetchnąłem z ulgą i wziąłem głęboki oddech.

- Co się stało?

- Nic, nic. - Zacząłem nerwowo wymachiwać rękoma. - Może to przez... pyłki? Uczulenie? Nie wiem, nie przejmuj się. - Zrobiłem speszony uśmiech.

***

Następnego ranka od razu wyruszyliśmy w drogę. Pożegnaliśmy się z Harrym, Nathanielem i, chcąc nie chcąc, z Lilą. Spokojnie dojechaliśmy do zamkowej bramy. W wjeździe powitała nas Nathalie. Zszedłem z konia, a służące odstawiły go do stajni. Asystentka podała mi kolejne papiery, których nie miałem czasu przejrzeć, gdyż musiałem od razu udać się do gabinetu ojca. Razem ze mną do pokoju poszedł Nino, bo jego Gabriel również poprosił.

Odłożyłem raport na biurko. Ojciec odwrócił się do nas na ogromnym krześle.

- W związku z twoim powrotem do królestwa, a zarazem ponownego uzyskania miana księcia, postanowiłem urządzić festyn oraz paradę na twoją cześć. - Zdziwiły mnie jego słowa.

- Ty i przyjęcia? - Założyłem ręce na pierś.

- Przyda się w tym kraju trochę rozrywki, a teraz nadarza się znakomita okazja. Słyszałem, że Nino zajmował się karczmą, więc musi mieć jakieś pojęcie o urządzaniu festynów. Dlatego powierzam tobie i twoim przyjaciołom organizację tej uroczystości.

- Mam organizować festyn sam dla samego siebie? Wspaniale.

Wyszedłem razem z brunetem z pokoju, nie dając Gabrielowi dokończyć wypowiedzi. Skoro ma to być festiwal na moją cześć to sprawię, że będzie niezapomniany. Urządziłem zebranie w bibliotece. Usiedliśmy przy okrągłym stole. Oparłem się łokciami na blacie.

- Zrobimy tak: na początku zorganizujemy paradę, osoba która zrobi najlepszy powóz wygra jakąś nagrodę, oprócz tego stoiska z regionalnym jedzeniem i zawody. Czy ktoś ma więcej pomysłów?

Przez chwilę trwała głucha cisza. Marinette nieśmiało podniosła rękę.

- M-może zrobimy bal w pałacu dla zaproszonych gości?

- I takich właśnie pomysłów potrzebujemy! W takim razie ustalone. Idę podać Nathalie szczegóły.

Spotkałem kobietę na korytarzu. Podałem jej teczkę z planem festiwalu. Asystentka powoli przeglądała kolejne kartki.

- Bal w zamku? Sądziłam, że nigdy nie lubiłeś takich imprez.

- To pomysł Marinette. - Skrzyżowałem ręce na piersi. - Właściwie to trochę rozrywki nigdy nikogo nie zabiło. - Uśmiechnąłem się czule do kobiety.

Ta pokiwała głową, ukłoniła się i ruszyła w stronę gabinetu ojca.

- To może być całkiem ciekawe. - Powiedziałem do siebie.

Dlaczego Nie Poznałem Cię Wcześniej? - Medieval AU [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz