Rozdział XXX

1.1K 106 20
                                    

~Marinette~

Brakuje nam jedynie czerwonego kamienia, ale w dalszym ciągu nie mamy pojęcia gdzie szukać księgi.

Obudziłam się z trudem unosząc powieki. Nad swoim łóżkiem zobaczyłam soczyście zielone źrenice. Momentalnie podniosłam się do pozycji siedzącej. Przeczesałam ręką włosy i poprawiłam zwisające ramiączko koszuli nocnej.

- Co tu robisz? - Spytałam, przy okazji zabierając swoje ubrania z krzesła.

Szybkim krokiem weszłam za parawan. Ubrałam wygodny strój. Spodnie i gorset. Przewiesiłam sobie przez ramię kawałek ciemnego materiału.

- Przyszedłem popatrzeć jak śpisz. - Odparł po chwili.

Zdążyłam nałożyć kozaki. Wyszłam zza parawanu, przewieszając sobie płaszcz wokół pasa.

- Zboczeniec... - Wyszeptałam, wiążąc sobie włosy w luźny kucyk.

- Zboczeniec, którego kochasz.

Blondyn złapał mnie w talii, odwrócił moją głowę, złapał za podbródek i złożył na moich ustach krótki, poranny pocałunek. Odsunęłam się od niego, gdy usłyszałam otwierające się drzwi. Stała w nich znudzona Alya.

 - Skoro nasze gołąbki już wstały, to zejdźcie na śniadanie. - Po czym szybko wyszła, kierując się w stronę jadalni.

Nie czekając dłużej również poszłam na dół. Adrien nie pozostał mi dłużny i ruszył zaraz za mną. W pomieszczeniu czekał już Gabriel wraz z Ninem. Chwilę później dołączyła również mulatka. Zajęłam miejsce obok króla, blondyn usiadł naprzeciwko mnie.

Na moim talerzu szybko znalazły się lokalne specjały. W całym pomieszczeniu rozchodził się śliczny zapach świeżego chleba i bułek. Posmarowałam sobie jedną z nich masłem.

- Jak idzie wam wasza misja? - Odezwał się Gabriel.

- Dobrze, brakuje nam tylko czerwonego kamienia i możemy zająć się szukaniem księgi Mistrza. - Odpowiedziała Alya.

Mężczyzna mruknął zadowolony i szybko wrócił do jedzenia. Zrobiłam to samo.

Po posiłku pierwszy od stołu oddalił się Pan Agreste. Ja również skończyłam posiłek. Z ciekawości poszłam za nim, nie czekając na resztę grupy.

Wszystko wydawało się dość normalne, jednak przy samym wejściu do gabinetu skręcił w nieznaną mi wcześniej część budynku. Schowałam się za rogiem, ostrożnie wychylając tylko czubek głowy.

Na ścianie wisiał jeden z wielu obrazów Pani Agreste. Mężczyzna dotknął go w paru miejscach, po czym odsunął się na pewną odległość. Portret otworzył się jak normalne drzwi, ujawniając sekretne przejście. Gabriel przeszedł przez nie w dół schodami. Nim zdążyłam podejść i przyjrzeć się bliżej, obraz wrócił na swoje miejsce. Podeszłam na wprost niego. Wyglądał normalnie, a kodu jaki wpisał mężczyzna nie dało się powtórzyć. Przyglądałam mu się uważnie.

- Marinette? - Za swoimi plecami usłyszałam zaniepokojony głos Adriena. - Co tu robisz? - Dodał po chwili.

- Ja tylko... - Zaczęłam nerwowo wymachiwać rękoma.

Chłopak odetchnął głośno nie dając mi dokończyć.

- Z resztą nieważne. Miracula zniknęły!

- Co?!

Blondyn pociągnął mnie za nadgarstek w stronę jego pokoju. Sięgnął do szuflady, wyciągnął z niej szkatułkę z dziwnymi znakami. Otworzył ją. Wszystkie miejsca były puste.

- Ale jak to się stało?

- Nie mam pojęcia. Nikt oprócz nas nie wiedział, gdzie je trzymam. - Adrien usiadł na łóżku i ukrył twarz w dłoniach. - To moja wina. Gdybym tylko lepiej je ukrył.

Przysiadłam obok niego. Poklepałam po plecach, po czym przytuliłam, gładząc po głowie.

- Jak ja teraz wytłumaczę to Alyi i Nino?

Jego głos łamał się, był bliski płaczu. Wtuliłam się w jego kark. Jego włosy przyjemnie łaskotały mnie po szyi.

- Nie martw się.

Do pokoju weszli towarzysze. Mulatka przyjrzała się nam. Zaprosiłam ich do nas ręką.

Wytłumaczyliśmy im pokrótce, co się stało. Brunet złapał się za głowę, Alya gdyby mogła uderzyłaby ręką mocno w ścianę. Jednak tego nie zrobiła. Chodziła nerwowo po pokoju, zaciskając mocno pięści.

- Gdy znajdę tego kto...

- Spokojnie. - Adrien wstał do pozycji stojącej, stanął w drzwiach i oparł się o framugę. - Ja to odkręcę. 

Blondyn wyszedł z pokoju szybkim krokiem. Chciałam go zatrzymać, ale Nino odwiódł mnie od tego pomysłu. Sama nie miałam pojęcia co zrobić. Położyłam się na łóżku i wpatrywałam w biały sufit.

Blondyn długo nie wracał. Zaczynałam się martwić. Chodziłam nerwowo po całym dworze. W międzyczasie przeglądałam jakieś papiery, które docelowo miał wypełnić chłopak. Aby się odstresować poszłam do ogrodu. Przyjrzałam się krzewom, następnie zaczęłam je pielić. Kompletnie oddałam się zajęciu. Zeszło mi na tym do wieczora.

O późnej godzinie poszłam się wykąpać. Nie zajęło mi to długo. Spięłam włosy w kok. Nie miałam jeszcze ochoty przebierać się w koszulę nocą, więc założyłam na siebie poprzedni strój. Nawet gdybym chciała nie mogłabym spać. Poszłam w miejsce obrazu Pani Agreste. Przystanęłam przy nim, jeszcze raz dokładnie oglądając. Nie widziałam w nim żadnych znaków, guzików czy dźwigni, którymi da się otworzyć przejście.

Zmęczona oparłam się głową o płótno, położyłam rękę w losowym miejscu. Ku mojemu zdziwieniu usłyszałam dziwny odgłos. Odsunęłam się zaskoczona. Przede mną ukazały się schody idące głęboko w dół. Było tam ciemno, jednak w oddali zauważyłam słabo świecącą się pochodnię.

Położyłam dłoń na zimnej, kamiennej ścianie i cały czas się jej trzymając zeszłam w dół. Co kawałek mijałam świecę, świecącą słabym, ledwo widocznym światłem.

Dlaczego Nie Poznałem Cię Wcześniej? - Medieval AU [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz