Rozdział 15.

210 12 23
                                    

[PERSPEKTYWA JEFF'A]

-N...Nie podchodź!- krzyknęła spanikowana.

Wyjęła nóż z mojej kieszeni i wycelowała we mnie. Chciało mi się śmiać. Ona serio myślała że da radę pokonać seryjnego mordercę? Zaśmiałem się a ona spojrzała na mnie jak na debila.

-Nie zapominasz się ,młoda?- uznałem podchodząc do niej.

Patrzyła na mnie z przerażeniem a jej ręce zaczęły się jeszcze bardziej trząść przez co upuściła nóż. Już chciała go podnieść ale przeszkodziłem jej w tym.

-Pierwsza zasada walki z mordercą: nigdy nie spuszczaj z niego wzroku ani nie odwracaj się tyłem.- kopnąłem nóż gdzieś w kąt a sam chwyciłem ją za nadgarstki dzięki czemu mogłem przyjrzeć się jej twarzy.

-Puszczaj mnie!- krzyknęła i próbowała się wyrwać, ale jej się nie udało.

-Daj spokój. -powiedziałem puszczając ją- Nie chce mi się z tobą użerać, ale jak widać nie mamy wyjścia.- westchnąłem- Siadaj.- wskazałem na kanapę -Chcę wiedzieć chociaż w małym stopniu z kim mam do czynienia.

Usiedliśmy na kanapie i popatrzeliśmy na siebie. Przypominała tą dziewczynę ze snu w 100%, z wyglądu oczywiście. Wiedziałem że charakter ma trochę inny, ale jak to możliwe że przyśniła mi się dziewczyna o identycznym wyglądzie. W pewnej chwili westchnęła i zdjęła z siebie wiosenny, przemoczony płaszczyk i rzuciła na podłogę.

-To... Co niby chcesz wiedzieć? Podobno miałeś teczkę.- przewróciła oczami.

-Opowiedz o sobie, po prostu.- uznałem krzyżując ręce na piersi.

-Więc... Nazywam się Vivien, mam 17 lat...- mówiła powoli a gdy powiedziała swoje imię przeszedł mnie dziwny dreszcz- Hmm?- spojrzała na mnie zdziwiona- Coś nie tak?

-N...Nie. To wszystko co miałaś do powiedzenia?- udawałem niezainteresowanego tematem.

-A co mam ci powiedzieć? Historię swojego życia?

-Nie wolno pyskować starszym. Nie uczyli cię w tego w domu?- wstałem i chwyciłem jedną dłonią jej brodę tak by patrzyła na mnie.

-Doprecyzuj.- wypaliła.

-Co mam ci doprecyzować?- zapytałem zdziwiony.

-Co według ciebie oznacza ,,pyskować"? Mogę tak komuś powiedzieć gdy się na mnie spojrzy, albo odrobinę podniesie głos, więc co to według ciebie oznacza?- uśmiechnęła się triumfalnie jednocześnie sprawiając że musiałem się nad tym zastanowić- Teraz nie odpowiesz, prawda?

-Zamknij się.- powiedziałem i puściłem ją.

Blondynka zaśmiała się i patrzyła na mnie jak na debila. Co jak co ale gadane miała niezłą. No proszę, na początku taka wystraszona a teraz odskakuje do mordercy. Tego się nie spodziewałem.

-Mam jedno pytanie.- powiedziała- Jak długo masz zamiar mnie tu przytrzymać? Że w sensie że w tym lesie.

-Zobaczymy, czy będziesz grzeczna. Jeśli tak to może daruję ci życie.- uśmiechnąłem się ale oczywiście tego nie zauważyła bo miałem na sobie chustę.

-To może teraz ja dowiem się czegoś o tobie?- zaproponowała bardziej kulturalnie.

-Zgoda.-usiadłem i zacząłem rozwiązywać chustę jednocześnie mówiąc- Więc... Tak jak usłyszałaś jestem mordercą, czyli zabijam ludzi.- zdjąłem chustę i patrzyłem na jej reakcję. Nic nie zrobiła tylko patrzyła na mnie i wsłuchiwała się w moje słowa-N...Nie boisz się?- zapytałem niepewnie.

-Czemu miałabym się bać? Uwierz mi, są więksi hardkorzy którzy robią sobie coś więcej niż rozcięcie sobie policzków.- uśmiechnęła się a ja dokończyłem opowiadać.

-Tak więc... Jestem mordercą, mam 22 lata i mam na imię Jeff. Jeff The Killer.

-Fajnie. Nie dość że wylądowałam w lesie z mordercą to jeszcze z pedofilem. Dziękuję ci, Boże!- zaśmiała się zajmując prawie całą kanapę.

-A chcesz żebym zamienił się w pedofila? Nie ma problemu.- zaśmiałem się i schyliłem nad jej głową.

-C...Co?! Nie!- natychmiast usiadła normalnie- A poza tym, ,,The Killer" fajna ksywka.

-Dzięk...- nie dokończyłem bo mi przerwała.

-Przedszkolaki ci ją wymyśliły?

Wkurzyłem się. Ta młoda chyba naprawdę nie ma pojęcia z kim zadziera. Wstałem i zakryłem jej usta ręką i przygniotłem własnym ciałem.

-Słuchaj, blondyna. Jeszcze jedno nieodpowiednie zdanie a już nie będzie tak wesoło. Rozumiemy się?- zapytałem a ona tylko przytaknęła.

Zabrałem dłoń z jej ust nie przestając się na nią patrzeć, czy na niej leżeć. Byłem zmęczony tym dniem a ona była taka ciepła. Pomijając nasze mokre od wody ubrania.

-Prze... Przepraszam...- powiedziała odwracając wzrok.

Wyglądała tak niewinnie. Ale coś za coś. Kara musi być. Wstałem i rozglądałem się po domku. Po kilku minutach odszukałem przedmiot. Zapalniczka.

-Zadziałaj..- mówiłem i próbowałem odpalić zapalniczkę. Zadziałała.

Jako że na zewnątrz było już prawie całkowicie ciemno, naszym jedynym źródłem światła musiał być kominek, a żeby go rozpalić potrzebny był ogień i trochę drewna. Ogień teraz był a drewna było pod dostatkiem. Wróciłem do prawie śpiącej dziewczyny i rozpaliłem w kominku.

-Wstawaj, blondyna.- obudziłem ją.

-Co znowu...?- zapytała w półśnie.

-Zdejmuj ciuchy. Nie mam zamiaru się tobą opiekować gdy się przeziębisz.- powiedziałem a ona zarumieniła się.

-Ch...Chyba sobie żartujesz! Nie mam zamiaru siedzieć przy tobie w samej bieliźnie!- zaprotestowała.

Wywróciłem oczami i sam zdjąłem bluzę, koszulkę oraz spodnie zostając w samych bokserkach. Czułem na sobie wzrok dziewczyny. Mimowolnie się uśmiechnąłem.

-Przestaniesz gwałcić mnie wzrokiem?- zapytałem śmiejąc się.

Nie odezwała się a ja położyłem się na kanapie tyłem do kominka.

-Ej! A ja gdzie mam spać?- zapytała.

-Podłoga jest wolna.- uznałem i powoli zaczynałem przysypiać.

Mimo że starałem się zasnąć nie udawało mi się. Cały czas słyszałem tylko szmery oraz jak ta dziewczyna mówi sobie coś pod nosem. Po kilkunastu minutach miałem dość i odwróciłem się do niej. Leżała na podłodze, zwrócona w stronę kominka, w samej bieliźnie, przykryta swoją już prawie suchą kurtką. Cała drżała. Może to nie był najlepszy pomysł żeby spała na podłodze?

-Śpisz?- zapytałem.

Nie odpowiedziała. Może śpi i drży przez sen? Wstałem i podszedłem do niej.

-Czego chcesz...?- zapytała od niechcenia.

-Zadałem ci pytanie.

-Nie, nie śpię.- nie spojrzała na mnie, nawet nie próbowała.

-Cała drżysz.

-Wiem, tak to jest gdy się śpi na zimnej podłodze będąc całkiem przemoczonym.

-Wstawaj, idziesz spać na kanapę. Nie mogę cię słuchać.

-Nie, dzięki. Przyzwyczaiłam się. Łaski bez.

-To nie było pytanie.

Wziąłem ją na ręce a ta od razu zaczęła machać nogami. Najpierw narzeka że śpi na podłodze a teraz narzeka że śpi na jedynym łóżku w tej ruderze. Nigdy jej nie zrozumiem. Położyłem ją na kanapie a sam usiadłem przed kominkiem. To będzie chłooodna noc...




Zacznijmy od nowa  |Silent Scream 2| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz