[PERSPEKTYWA VIVIEN]
Zeszliśmy z dachu a Jeff prowadził mnie samą nie wiem gdzie. Po jakimś czasie staliśmy na ulicy między kilkoma jednorodzinnymi domami. Moją uwagę przyciągną tylko jeden. Wyglądał jakby kilka lat wcześniej został podpalony.
-No co? Idziesz czy nie?- zapytał i wskazał właśnie na dany dom.
-Tam?- zapytałam zdziwiona.
Czarnowłosy przytaknął i obydwoje weszliśmy do domu. Miał w sobie pewien urok. Dopiero po chwili zauważyłam coś dziwnego.
-J...Jeff...czemu tu są taśmy policyjne?
Nie odpowiedział. Spojrzał na mnie i wskazał wzrokiem że mam iść za nim. Tak też zrobiłam. Zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju. Jak rozpoznałam, jakiegoś nastolatka.
-Może mi powiesz gdzie jesteśmy?- zapytałam.
-To...To jest mój dom. A dokładniej mój pokój.- rozejrzał się po pomieszczeniu- Chciałem cię tutaj zabrać bo... Wiesz...- trochę się speszył.
Uśmiechnęłam się do niego i również rozejrzałam po pokoju a Jeff nadal zastanawiał się co powiedzieć.
-Nic nie mów.- zaśmiałam się patrząc na niego- Ale muszę przyznać że jak na chłopaka to miałeś dość czysty pokój.
-Heh... Dzięki?- podrapał się po karku.
Oprowadził mnie po mieszkaniu a ja rozglądałam się i patrzyłam pod nogi by przypadkiem nie upaść.
-Słuchaj... Gdyby Jason coś ci powiedział czy zrobił... Możesz tu przyjść. Nie wie gdzie mieszkałem więc będziesz tu bezpieczna.
-Zaraz, zaraz. Czemu Jason miałby mnie skrzywdzić?- zapytałam przerywając mu.
-On nigdy nikomu nie pomógł. Nawet mi gdy u niego mieszkałem. Po prostu nie chcę żeby coś ci się stało...
-Nie jestem małym dzieckiem.
-Ale...
-Żadne ,,ale". Słuchaj, sądzę że przesadzasz.- powiedziałam w prost kładąc ręce na biodrach.
-Nie przesadzam, przysięgam!
-Przysięga od mordercy. To na pewno wiele znaczy.- powiedziałam.
-Nie wkurzaj mnie! Ja cię tylko ostrzegam!
-Przestań czym? Przed twoimi chorymi przypuszczeniami wobec ludzi?!
-Zamknij się!- nie wytrzymał i uderzył mnie w policzek.
Jako że oberwałam dość mocno upadłam na ziemię i spojrzałam na niego trzymając się za piekący policzek.
-I w taki sposób udowadniasz że mnie chronisz, tak?- powiedziałam cicho i wstałam otrzepując z kurzu.
Wyszłam begiem w budynku by po chwili zacząć biec. Co on sobie myślał? Jako że już orientowałam się w miarę co, gdzie i jak szybko pobiegłam do sklepu Jason'a trzaskając za sobą drzwiami. Stanęłam pod drzwiami a do moich oczu napłynęły łzy. Zakryłam usta ręką i zjechałam po drzwiach na ziemię. Usłyszałam kroki. Chwilę później staną przede mną jakiś chłopak bądź mężczyzna z niebieskimi włosami uczesanymi w trzy kucyki na których końcach znajdowały się dzwoneczki.
-Hej, wszystko dobrze?- zapytał widząc mój stan.
Nic nie odpowiedziałam, tylko pokiwałam głową na znak że nic nie jest w porządku. Podał mi rękę i pomógł wstać.
-Chodź, znam kogoś kto ci pomoże.- poszłam z nim do mieszkania Jason'a.
Weszliśmy a w drzwiach powitał nas zabawkarz.
-Hmm? Vivien, co się dzieje? Twój policzek.- popatrzył na moją twarz, chyba wiedział że ze mną nie za dobrze.
-Jeff... On...- wydusiłam z siebie z znowu upadłam na ziemię zalana łzami.
Czerwonowłosy przyniósł mnie i zaniósł do salonu gdzie przykrym kocem i zrobił kubek ciepłego kakao. Podziękowałam a moje emocje po chwili opadały. Mimo to serce ciągle biło jak szalone i ciągle czułam ten piekący ból na policzku.
-Powiedz co ci zrobił. Może pomogę.- nalegał niebiesko włosy.
-O! Zapomniał bym! Candy, to Vivien. Vivien, to Candy.- wtrącił się Jason.
-Miło poznać...- powiedziałam nieśmiało.
-Miło ciebie też. To jak to było? Możesz nam ufać.
-To... Jeff pokazywał mi miasto. W którymś momencie postanowił że zabierze mnie gdzieś głębiej w miasto i tak dotarliśmy do jakiegoś domu. Powiedział że mogę się tu schronić i będę miała pewność że mnie nie znajdziesz i nie skrzywdzisz.- skierowałam wzrok na zabawkarza- I wtedy zaczęliśmy się wykłócać. Mówiłam że nie był byś w stanie tego zrobić, aż w końcu... Jeff nie wytrzymał i mnie uderzył... I pobiegłam tutaj...
-Spokojnie. Nikt nie zrobi ci tu krzywdy.- uśmiechnął się błazen.
-Czyli... Mogę wam ufać?
-Oczywiście!- krzykną radośnie.
-W takim ranie mam prośbę... Możecie powiedzieć Jeff'owi że nie chcę z nim rozmawiać? Proszę.
-Nie ma sprawy.- powiedział spokojnie Jason.
Uśmiechnęłam się do niego i wzięłam kolejny łyk gorącego napoju. Wkrótce potem nastał wieczór a Jeff'a dalej nie było. Nie żeby mi to przeszkadzało czy coś, ale było dziwnie cicho. Po skończonej kolacji pomogłam Jason'owi posprzątać po posiłku.
-Wiesz co? Myślałem io twojej kłótni z Jeff'em i pomyślałem że możesz spać u mnie skoro nie chcesz z nim rozmawiać, a znając go pewnie nie wytrzyma długo bez gadania.
-A ty gdzie byś spał? Pomyślałeś o tym?
-Kanapa w salonie jest zawsze wolna. A poza tym, czego nie robi się dla przyjaciół?
-P... Przyjaciół?- zapytałam z niedowierzaniem- Nie żeby mi to przeszkadzało czy coś po prostu... jestem zaskoczona. Mile zaskoczona.
-To jak?
-Zgoda, ale tylko na jedną noc.
Jason uśmiechnął się do mnie i dalej zajęliśmy się zmywaniem naczyń.

CZYTASZ
Zacznijmy od nowa |Silent Scream 2| ZAKOŃCZONE
Fiksi Penggemar⚠️OGÓLNIE NIE WIEM CO MIAŁAM W GŁOWIE KIEDYBTONPISAŁA, ALR NIE RADZĄLĘ WCHODZIĆ. TO JEDNO WIELKIE RAKOWISKO, A MOJA NAUCZYCIELKA POLSKIEGO WIDZĄC WSZYSTKIE BŁĘDY CHYBA BY SIE POWIESIŁA. DZIĘKUJĘ. POZDRAWIAM⚠️ Druga część mojego rakotwórczego FF o Je...