Rozdział 20.

187 13 2
                                    

[PERSPEKTYWA VIVIEN]

Jeff ściągną swoją koszulkę i syknął z bólu. Chyba zupełnie zapomniał o swoich ranach. Szczerze mówią to też o nich zapomniałam. Spojrzałam na niego. Trzymał się za brzuch z którego leciała krew.

-P...Pójdę po jakieś bandaże.- powiedziałam po cichu.

Czarnowłosy tylko skinął głową na tak, a ja wyszłam z pokoju. Rozglądałam się po korytarzu aż po chwili wpadłam na kogoś przez moją nieuwagę.

-P...Przepraszam. Zagapiłam się.

-Nic się nie stało.- uśmiechnął się- Szukasz czegoś?

-Jeff jest ranny. Pomyślałam, że może ma pan jakieś bandaże.

-Jaki znowu pan? Jestem Jason, a ty to...

-Ah, no tak! Jestem Vivien.

-Miło mi cię poznać, Vivien. Chodź za mną. Dam ci apteczkę.

Poszłam za nim bez słowa. Z jednej z szafek wyciągnął apteczkę i podał mi ją.

-Dziękuję. Na pewno się przyda.

-Mam go opatrzeć, czy dacie radę sami?- zapytał ciągle się uśmiechając.

-Raczej damy sobie radę.- odwzajemniłam uśmiech- To ja idę. Na pewno na mnie czeka.

-Powodzenia. W tego typu sytuacjach jest bardziej nieznośny od małego dziecka.

Pomachaliśmy sobie na do widzenia i poszłam do pokoju z apteczką w dłoni.

-Jestem.- powiedziałam zamykając za sobą drzwi.

-W końcu! Dawaj to!- szybko wstał i wyrwał mi apteczkę z rąk.

-Nie sądzisz że potrzebna ci pomoc?- zapytałam patrząc na niego.

-Nie, nie sądzę. Wiesz czemu? Bo przez dobre osiem czy tam dziewięć lat swojego życia byłem skazany na siebie. To nie pierwsza taka rana, którą muszę sobie opatrzyć.

-,,To nie pierwsza taka rana" a marudzisz jak małe dziecko. - powiedziałam- Chcesz zadać sobie jeszcze więcej bólu samemu zakładając sobie bandaże? Spoko, ale nie zamierzam wysłuchiwać jak bardzo cię boli.

-A tobie nagle co? Instynkt macierzyński się włączył czy jak?- podsumował- Słuchaj, nie mam zamiaru się tobą zajmować. Ja mam swoje życie, ty swoje.

-Ale mnie uratowałeś.

-I co z tego? Co to ma do rzeczy?- zapytał zdziwiony.

-To ma do rzeczy, że gdyby nie ty to Elodie dawno by mnie zabiła. Ale zamiast zostawić mnie by mnie zabiła albo żebym się utopiła postanowiłeś mnie uratować. Od tamtej pory jesteśmy na siebie skazani. I teraz mówisz że ja mam swoje życie, a ty swoje? Sorry bardzo, ale mogłeś pomyśleć o tym zanim cokolwiek zrobiłeś. Ja w przeciwieństwie do ciebie mam rodzinę... Za którą tęsknię i do której chcę wrócić. Ale nie mogę, prawda? Ty mi na to nigdy nie pozwolisz...

-Słuchaj. Sam nie wiem czemu cię uratowałem, ale teraz przynajmniej spraw żeby to nie poszło na marne.- spojrzałam na niego a on na mnie- Po prostu nie pakuj się tu w żadne kłopoty. Mówiąc kłopoty mam na myśli tego faceta z którym rozmawiałem.

-Nie przesadzasz?- zapytałam.

-Nie, a teraz skończ gadać.- wskazał na apteczkę.

Nic więcej nie powiedziałam. Nie chciałam zaczynać kolejnej kłótni. Wzięłam apteczkę i wyciągnęłam z niej potrzebne rzeczy. Waciki, gaza, woda utleniona i bandaże. Jako że było tego nie dużo starałam się być oszczędna. Co jeśli zrobi coś sobie za kilka następnych dni? Nasączyłam wacik wodą utlenioną i przemyłam jego rany.

-Szczypie.- powiedział bez żadnych emocji.

Przewróciłam oczami i dalej wykonywałam swoją pracę. Po tym gdy odkaziłam ranę przyłożyłam do niej gażę a pod koniec związałam bandażem. Tak samo postąpiłam z drugą raną.

-Już.- powiedziałam.

-Szybko ci to poszło.- uznał i założył na siebie koszulkę którą dostał od Jason'a- Dzięki za pomoc, młoda.

-Możesz przestać mnie tak nazywać?

-Nie.- uśmiechnął się i walną z powrotem na łóżko- Coś ty ostatnio taka sztywna? Gdy cię poznałem byłaś zupełnie inna.- podsumował.

-Sam powiedziałeś żebym nie sprawiała kłopotów. To staram się ich nie robić. Proste? Proste.- usiadłam na łóżku obok i patrzyłam w materac.

-Wolałem jednak gdy potrafiłaś mi dowalić. Przynajmniej nie było nudno.- zaśmiał się.

-Po prostu...

-Po prostu co?- usiadł i spojrzał na mnie ze zdziwioną miną.

-Po prostu nigdy nie wiem jak zareagujesz. Raz jesteś zły, innym razem mam wrażenie jakbyś próbował zabić mnie wzrokiem, a jeszcze czasami nie bierzesz tego do głowy. Zrozum. Boję się...- mówiłam cicho spuszczając z niego wzrok i ponownie patrząc w materac.


Zacznijmy od nowa  |Silent Scream 2| ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz