Normalna czcionka – angielski
Pogrubiona – koreański
Lekcja matematyki rozszerzonej była jedyną, na której Yoongi potrafił się udzielać, a przy lepszym humorze nawet zgłosić do tablicy. Niestety, dziś takiego humoru nie miał i lekcje spędził dość cicho, ograniczając się jedynie do skrupulatnych i wąskich notatek.
Po zakończonych zajęciach tak, jak planował, udał się na boisko, aby trochę się odstresować. Wstąpił jeszcze po drodze do auli i schowka, aby zabrać piłkę do gry. Gdy nie myślał o swoich obrażeniach, wydawało mu się, że nic mu nie jest.
Przeliczył się. Chciał wykonać dwutakt, gdy jego stopy po skoku dotknęły ziemi, powodując nacisk na żebra, upadł na kolana z głośnym sykiem. Z bólu zakręciło mu się w głowie i przez chwilę nic do niego nie docierało. Brak dyspozycji spowodował u niego złość, nie znosił, gdy nie był w stanie zrobić czegoś, jeśli to sobie zaplanował. Wielu uczniów tylko na niego spojrzało, ale nikt nie podszedł. Po prostu nie chcieli.~*~
Jimina bardzo interesowało to, co jego koleżanki pokazywały mu w szkole, ale gdzieś z tyłu głowy bezustannie myślał o brunecie i martwił się o stan jego zdrowia, który był jego cholerną winą. Gdyby nie ten fakt pewnie aż tak by się nie zadręczał.
Ostatnim przystankiem na ich wycieczce krajoznawczej okazały się szkolne boiska, znajdujące się na zewnątrz. W środku oczywiście też była sala gimnastyczna, ale przy ładnej pogodzie zazwyczaj lekcje wychowania fizycznego czy zajęcia klubów sportowych odbywały się na świeżym powietrzu. Serce blondyna niemal zamarło, kiedy na boisku do koszykówki rozpoznał znajomą sylwetkę.
I cóż, może nie zerwałby się tak nagle z miejsca, nie zwracając uwagi na zaskoczone pytania swoich koleżanek, gdyby nie był to Min Yoongi, kulący się z bólu na ziemi. Gdzieś obok nadal toczyła się powoli pomarańczowa piłka. Park nie przejmował się nawet oczami kilkunastu nastolatków, którzy przyglądali się z niedowierzaniem jak wchodzi szybkim, nerwowym krokiem na boisko. Klęknął przy brunecie, ale w zderzeniu z jego chłodną aurą, Jimin stracił dużo ze swojej nagłej zawziętości i pewności. Yoongi sam zaczął się podnosić, słysząc doskonale szybkie kroki zbliżające się w jego kierunku. Rozpoznał zapach osobnika, co jego organizm i wilk odczytali jako brak zagrożenia, toteż nie zerwał się na nogi w przypływie adrenaliny, która pewnie uśmierzyłyby jego ból.
— Co ty robisz? — zapytał go czarnowłosy, w pierwszej chwili próbując strzepać z ramienia jego drobną dłoń. To było dla niego zdecydowanie za dużo. Ogon lekko się najeżył, tak samo uszy wysoko postawiły się w geście obronnym. Próbował sam wstać, kończąc ponownie z sykiem na kolanach. Był okropnie uparty, dlatego podnoszenie i pomoc ze strony Jimina spotkała się z jego warknięciami.
Jimin nie zrezygnował jednak ze swoich planów oraz z niepatrzenia Minowi w oczy. Objął go ostrożnie ramieniem i pomógł wstać, biorąc większość jego ciężaru na siebie. Do siłaczy nie należał, lecz coś takiego nie stanowiło dla niego przeszkody nie do pokonania.
Spojrzał w ciemne oczy Yoongiego z troską i lekkim strachem, bojąc się, że starszy zaraz go odepchnie, oburzony tym bezczelnym naruszeniem jego przestrzeni. Jimin zdążył poznać charakter bruneta na tyle, iż nie zdziwiłaby go ta reakcja.
— Dam radę. Jimin, zostaw — Spróbował się odsunąć, kiedy stał na nogach.
Czuł się nie tyle osaczony, co... dotyk i troska w oczach chłopaka powodowały w nim dziwne uczucia, a wilk rwał się do tego, aby uwiesić się blondynowi na szyi. Uważał to za uciążliwe, denerwujące i dziecinne, niestety, nie odczuwając wspomnianych emocji. Za to żebra bolały go coraz mocniej, gdyż serce gwałtownie przyspieszyło, zupełnie bez powodu.
— Hyung, daj sobie pomóc — jęknął Jimin wręcz błagalnie, znajdując w sobie na tyle odwagi, by jednak nie puścić starszego. — Proszę, wyrzuty sumienia zjadają mnie od wczoraj, muszę jakoś ci pomóc, bo inaczej nie będę mógł spać po nocach.
Nie miał pojęcia, po co mu to mówi. Może miał nadzieję, że dzięki temu Yoongi będzie mniej oporny? Wzbudzanie litości nie należało do rzeczy, które blondyn z dumą chciał robić, ale co innego mu pozostało? Mówił prawdę, jeżeli tak dalej pójdzie to poczucie winy wkrótce wyżre go od środka. Należał do bardzo empatycznych i wrażliwych ludzi i po prostu nie mógł patrzeć, że ktoś cierpi przez niego.
Min warknął pod nosem, odwracając głowę na bok. W milczeniu pozwolił się prowadzić, widząc jedynie spojrzenia nastolatków na ich dwójce. Bardzo go to denerwowało, nie po to izolował się od ludzi, żeby nagle znaleźć się w centrum uwagi i na językach największych plotkarek. W kilka sekund szkoła znów przypomniała sobie o jego istnieniu. A było już tak dobrze, zaczęli go ignorować ze wzajemnością. Jego ogon w nerwach mocno się bujał, nie kontrolował tego, że co chwile przyłożył nim Jiminowi w plecy.
W dodatku zapach truskawek, ciepło ciała i uległość jego wilka w stosunku do Parka, tak jak się spodziewał, zaczęła go irytować. Nie tego chciał, nie tego pragnął, a bardzo ciężko było mu się oprzeć i nie myśleć o nim w kategorii „uroczy psiak". Nie pomagał też fakt, iż akurat ten osobnik musiał być Koreańczykiem.~*~
W końcu zatrzymali się przed drzwiami, prowadzącymi do gabinetu pielęgniarki. Min w nerwach na całe otoczenie, mocno zaciskał szczękę oraz swoje pieści. Nawet gdy stali samotnie na korytarzu, wciąż czuł palący wzrok rówieśników na swoich plecach. Kłopoty, problemy, odczuwalny strach, który był tłumiony przez te bardziej negatywne emocje. Wszystko zaczęło się z pojawieniem blondyna. A to dopiero drugi dzień, jak go tutaj widzi.
Park wcale nie był zdziwiony, wyczuwając zdenerwowaną aurę hyunga. Poza tym, nadal pobolewał go nieco dół pleców od dość silnych przyłożeń czarnego ogona Yoongiego. Teraz czuł się winny podwójnie – nie dość, że to przez niego brunet został sprany przez szkolnych osiłków to jeszcze zapewne stał się tematem plotek. Zresztą, nie tylko on. Jimin jeszcze tego nie wiedział, ale w kilka dni plotka, że nowy uczeń trzyma się z dziwakiem Min Yoongim miała obejść całą szkołę.
— Przepraszam, hyung — wyszeptał Park, chowając twarz w dłoniach i opierając się o ścianę obok drzwi gabinetu. — Sprawiam ci same problemy, prawda? — spytał żałośnie, jakby umiał czytać starszemu w myślach. — Chcę po prostu, żebyś odzyskał zdrowie, a potem dam ci już spokój, obiecuję.
„Problemy, to się dopiero zaczną", pomyślał starszy, stanowczo odsuwając się już od ciała młodszego chłopaka.
— Przecież nic mi nie jest. Poradzę już sobie, możesz iść. — Zdobył się na to, aby spojrzeć na hybrydę.
I to był błąd.
Od razu dostrzegł zmartwienie w czekoladowo-mlecznych oczach Parka, usta lekko wykrzywione do dołu, które ułożyły się w podkówkę, delikatne rumieńce, raczej nie od zawstydzenia, a przejęcia sytuacją. Miał w planach poczekać, aż ten się oddali i po prostu pójść do domu. Wizyta u lekarza oznaczała niewygodne pytania, skupienie uwagi obcego człowieka na sobie oraz nierzadko dotyk tej osoby.
Zapukał w drzwi pielęgniarki, widząc, że ten się nie ruszy z miejsca, dopóki tego nie zrobi. Kobieta zaprosiła ich do środka, okazała się być lisią hybrydą. Burza rudych loków w pierwszym momencie nieco przytłoczyła Mina, toteż bez problemu dał się posadzić na kozetce.
— To co się dzieje?
— Yeee — zaczął, nie będąc pewnym co powiedzieć. — Boli mnie brzuch. — ostatecznie zakończył płasko, nie mówiąc prawdy.
CZYTASZ
savaged by a dog »yoonmin«
FanfictionJimin jest psią hybrydą, która niespodziewanie przeprowadza się z rodzinnej Korei do USA w związku z pracą taty. Nigdy nie chodził do szkoły, przez częste zmiany miejsca zamieszkania jego rodzice zdecydowali się na nauczanie domowe. W Stanach jednak...