47: „Cholera, wydało się." ~ Yoongi

2.7K 409 106
                                    

Normalna czcionka – angielski

Pogrubiona – koreański

Min odsunął się od Jiminniego, by dokończyć herbatę, którą ten zaczął robić dla niego. Wrzucił wcześniej przygotowaną torebkę do kubka i zalał ją wrzącą wodą do samego brzegu. Bez większych problemów odnalazł cukierniczkę, słodząc tyle, ile lubił.

O której wracają twoi rodzice? — spytał, podnosząc gorącą szklankę za ucho.

Nie jestem pewien. — wymamrotał blondyn, okrążając łapkami swój własny, parujący kubek. Podmuchał w jego zawartość, a para buchnęła mu w twarz, sprawiając, że pod wpływem ciepła policzki blondyna przybrały delikatnie zaróżowioną barwę. — Pojechali na spotkanie biznesowe, więc mogą równie dobrze wrócić za cztery godziny, albo za pół. — Co chwilę zerkał na starszego, jakby wzrokiem chciał utrzymać go na swoim miejscu i sprawić, że dzięki temu nie zniknie.

To powinienem zostać? Czy już iść? Nie chcę ci robić kłopotu... i chyba nie jestem gotowy na spotkanie twoich rodziców — mruknął pod nosem starszy.

Mimo wszystko stał w miejscu, opierając się pośladkami o blat. Obserwowanie Jimina sprawiało mu jakąś satysfakcję. Nie mógł tego robić od dłuższego czasu, dlatego teraz znów chciał się napatrzeć. Coś w głowie mówiło mu, że poszło za łatwo, ale stłumił negatywne emocje.

Nie musisz się z nimi spotykać... ale zostań jeszcze moment, proszę... — poprosił Jimin rozbrajająco, a jego oczy jak zwykle powiększyły się, nadając mu wygląd podobny do proszącego cocker spaniela.

Nie chodziło o to, że blondyn usiłował przytrzymać hyunga tak długo, dopóki jego rodzice wrócą, by mógł go wreszcie oficjalnie przedstawić. Oczywiście myślał o tym, ale nie była to dla niego sprawa priorytetowa. W tym momencie chciał po prostu zatrzymać przy sobie swojego (znowu) chłopaka i móc nacieszyć się nim trochę dłużej. Dlatego odstawił kubek na blat, a potem ponownie przytulił się, tym razem do boku wilczej hybrydy, zaczynając miziać policzek o jego szyję.

Okej, zostanę. Tak długo jak będziesz chciał — obiecał Min, obejmując chłopaka w pasie. Ukrył ponownie nos w złocistych włosach, oddając się chwili.

Spięte ramiona wilczej hybrydy powoli opadały, gdy czuł przy sobie kojący zapach młodszego. Wilcze instynkty przestały reagować na otoczenie, w stu procentach będąc skupionym na swoim chłopaku, któremu chciał dać każdą czułostkę. Zasłużył na wszystko, na każdego przytulasa, całusa i komplementy, które usłyszał tuż przy puchatym uszku.

Przez euforię, która ich obu ogarnęła z powodu tak nagłej, wielkiej bliskości po chwilowej rozłące, żaden z nich, mimo wyostrzonych zmysłów, nie zanotował, że do drzwi domu ktoś się zbliża. Jimin w pośpiechu zostawił otwartą furtkę, czym zagwarantował sobie niezapowiedzianą wizytę dwóch dziewcząt tuż pod swoimi drzwiami.

Ana i Amy spoglądały na siebie niepewnie, na wpół chcąc uciec, na wpół wreszcie porozmawiać z przyjacielem. Martwiły się o niego. Nie dawał znaku życia od tamtej sytuacji na stołówce, a one obie naprawdę chciały to wyjaśnić. Prosiły Cherry, by poszła z nimi, ale ta wykręciła się i Anę ponownie dopadły podejrzenia, że kocia hybryda wie więcej, niż one. Była to bardzo raniąca i niewygodna świadomość oraz kolejny powód, dla którego była teraz w tym miejscu.

— Kto dzwoni do drzwi? — spytała przyjaciółki, a jej głos spadł niemal do zestresowanego szeptu.

— Ja zadzwonię, ale ty mówisz. Z twojego powodu tu jesteśmy — odpowiedziała Amy, po czym prędko zapukała, nim przyjaciółka zdążyła zaoponować.

savaged by a dog »yoonmin«Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz