17: „Gdybym mógł, pogryzłbym." ~ Jimin

4.3K 577 121
                                    

(Shori: PRZED PRZECZYTANIEM TEGO ROZDZIAŁU PRAGNĘ PRZYPOMNIEĆ, ŻE TO REHTEA UNNIE DZIELI ROZDZIAŁY, WIĘC JEJ MARUDŹCIE, ŻE JEST TAKI KRÓTKI

Rehteaa: A ONA ZA TO NIE MIAŁA ŻADNYCH OBIEKCJI, ŻE TAKI KRÓTKI, TYLKO ZAPYTAŁA CZY SERIO CHCĘ WAM TO ZROBIĆ

Shori: Dlatego, w ramach rekompensaty, kolejny rozdział pojawi się w ten weekend (nie jestem do końca pewna, czy w sobotę czy w niedzielę).)

Zwykła czcionka – angielski

Pogrubiona – koreański

W tym samym czasie Jimin otwierał właśnie główne drzwi szkoły, żeby wejść do środka. Jemu także rodzice pozwolili zostać jeden dzień w domu, przez co obstrzał pytań ze strony swoich koleżanek przyjmie dopiero dziś. Nie miał wątpliwości, że Cherry wie o jego kontaktach z Yoongim już od praktycznie samego początku, bo lubiła słuchać szkolnych plotek. A ta plotka akurat rozniosła się niebywale szybko.

Blondyna przyjęto do szkolnego społeczeństwa z tak niebywałą łatwością z bardzo prostego powodu – był uroczy, sympatyczny, nieśmiały i nikomu nie wadził. Nie był też zainteresowany randkowaniem, więc chłopcy nie postrzegali go jako potencjalne zagrożenie. Większość ludzi traktowała go po prostu jak słodką maskotkę.

Wyczuwał, że coś się zmieniło. Uczniowie patrzyli na niego jakoś inaczej. Nie przejmował się tym jednak, ruszając do swojej szafki. Jimin wiele się nie mylił. Gdy tylko znalazł się przy swojej szafce zaraz dołączyła do niego uśmiechnięta od ucha do ucha kocia Cherry, szczęśliwa, że widzi swojego nowego kolegę całego i zdrowego.

— Jak tam samopoczucie? — dopytała wesoło, walcząc z chęcią zasypania Parka masą pytań. Ale po ostatnim razie nauczyła się już, że siłą nic z niego nie wyciągnie i postanowiła poczekać. Może kiedyś blondyn sam jej powie, co łączy go z Yoongim? A do tej pory zostaną jej czyste obserwacje.

Jimin uśmiechnął się do koleżanki, wyjmując w tym samym czasie podręcznik do historii.

— Całkiem dobre. A twoje? — spytał i zaczął grzebać w szafce w poszukiwaniu reszty potrzebnych mu dzisiaj książek.

— Piątek dziś to i lepszy humor mam. Może chciałbyś wyjść do parku? — zaproponowała wesoło. Chciała lepiej poznać chłopca, zacieśnić z nim więzy. Wydawał się taki pozytywny i radosny, zupełnie jak ona sama. — Bez dziewczyn, tylko ty i ja.

Blondyn musiał się nad tym chwilę zastanowić. Ostatecznie i tak nie miał żadnych planów, chyba, że pouczyć się na nadchodzący test z trygonometrii, choć o niego akurat się nie bał. Czy miałby jeszcze coś do roboty dzisiaj? Oprócz ukradkowego obserwowania Yoongiego na przerwach to raczej nie.

— Okej, możemy pójść — Park pokiwał głową, chowając książki do plecaka.

— To świetnie! — Zielone oczy dziewczyny zabłyszczały z radości. — A lubisz jakiś sport? Może wezmę jakąś piłkę i w coś pogr...

— Pchlarze. — Doleciało do ich uszu, co sprawiło iż szatynka zamilkła. Odwróciła się za siebie, by zobaczyć dwie dziewczyny, które właśnie mijały Jimina i Cherry, obrzucając dwójkę kolegów nieprzychylnymi spojrzeniami i obelgami.

Słysząc te niemiłe słowa uszka Jimina aż się poderwały, a on sam zrobił coś, czego raczej nikt by się po nim nie spodziewał. Jego gardło zaczęło drżeć od narastającego dźwięku, który wydobył się na zewnątrz pod postacią bulgoczącego, psiego warczenia. Nigdy wcześniej nie warczał, więc było to dla niego dość dziwne, ale poczuł niebywałą złość, kiedy takie ignorantki obrażały jego koleżankę. On sam nie poczuł się zbyt dotknięty. Śledził wrogim spojrzeniem dwójkę dziewczyn, aż nie zniknęły za rogiem i dopiero wtedy warczenie ucichło.

Dziewczyna drgnęła po raz drugi w przeciągu minuty, słysząc przeciągłe warczenie psiej hybrydy, które bardzo mocno ją wystraszyło. Przez moment miała wrażenie, że Jimin zaraz „zerwie się ze smyczy" i pobiegnie pogryźć dziewczyny po kostkach (niestety, blondyn był zbyt uroczy w jej mniemaniu, żeby zaczął szarpać gardła dwóch harpii).

— Jiminie, nie reaguj na takie zachowanie. Ale... ale dziękuję, to było bardzo miłe... — Jako kotka z natury, słysząc takie warknięcie mimowolnie się zlękła i miała ochotę uciec. — Niektóre dziewczyny strasznie zazdroszczą nam ogonków, bo chłopcy je lubią. — wyjaśniła, mówiąc mu o swojej teorii na ten temat i próbowała się już wyluzować.

— Przepraszam, ale to samo wyszło — mruknął, wciąż mierząc zimnym wzrokiem zakręt, gdzie po raz ostatni widział te żmije. Zaraz jednak odetchnął głęboko i przeniósł o wiele już cieplejsze spojrzenie na szatynkę. — Jak dla mnie to głupota kogokolwiek klasyfikować. I ludzie i hybrydy mają uczucia, więc nie rozumiem, jak można kogoś szkalować za to, kim się urodził. — Pokręcił z dezaprobatą głową. — A co do twojego pytania to nie bardzo przepadam za sportami, więc niestety spacer to wszystko, co mogę ci zaoferować — Posłał jej przepraszający uśmiech.

— Rozumiem cię, ale dużo osób nie rozumie nas. To tak jak z homoseksualizmem kilkanaście lat temu. Też był ciężko tolerowany. Nie wiem, czemu po tylu latach hybrydy są wytykane palcami jak ktoś gorszy. — westchnęła kotka, nerwowym ruchem przeczesując swoje ciemne włosy. Otuliła siebie ogonem i zaczęła gładzić futerko, które napuszyło się pod wpływem jej strachu. — Szkoda, że nie uda się nam pograć. Liczyłam chociaż na partyjkę koszykówki.

savaged by a dog »yoonmin«Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz