Normalna czcionka – angielski
Pogrubiona – koreański
— Dzisiaj jak zwykle mięso, zrobiłam burgery z kurczaka i sałatkę! — Pani Min obdarzyła psią hybrydę szerokim uśmiechem.
Uwielbiała tego chłopca i była bardzo szczęśliwa, że to właśnie on zaczepił jej syna. Nie była na tyle naiwna, żeby myśleć, że to Yooni wyrwał taką sztukę. Ale nie miała mu tego za złe, ważne, że nie odtrącił Parka (a jeśli by to zrobił, kazałaby mu wyjść i wrócić do domu tylko z nim... naprawdę by to zrobiła).
Po paru minutach postawiła przed chłopakami ciepły posiłek, nalewając do popicia znienawidzony sok pomarańczowy, na który starszy z nastolatków wykręcił oczami. Nie narzekał jednak, będąc w dużo lepszym humorze, niż poprzednio. Myślał już tylko o tym, aby udać się do pokoju i zamknąć w ramionach siedzącego obok blondyna.
Jak zwykle, Jimin nie miał najmniejszego problemu z pochłonięciem swojej porcji, kończąc posiłek jako pierwszy i popijając powoli sok, żeby nie siedzieć bezczynnie i mieć, co robić. Co kilka sekund zerkał na swojego chłopaka (nadal nie mógł się nacieszyć brzmieniem tych słów w głowie), sprawdzając, ile jedzenia mu zostało. Jego myśli krążyły koło dokładnie tej samej rzeczy, co te Yoongiego – znalezieniu się w ramionach hyunga jak najszybciej.
Był pewien, że jego wzrok został zauważony przez panią Min. Cóż, nie było to nic trudnego, bo blondyn nawet jakoś specjalnie nie krył się z tym, co robił.
— Ja pozmywam. — powiedziała kobieta, widząc jak chłopcy wymieniają się spojrzeniami. Nie miała zamiaru robić im pod górkę. Na razie. Niech się nacieszą sobą, za nim przekaże im ważną informację.
Yoongi dokończył swoją porcję, popijając minimalną ilością soku. Słysząc od mamy, że nie musi jej pomagać, chciał zaprotestować. Ta jednak wygoniła dwójkę nastolatków z pomieszczenia, mówiąc, że zawoła ich potem na deser. Zrezygnowany wilk otworzył przed Parkiem drzwi do swojego pokoju, a gdy ten go mijał, obdarzając jego osobę najpiękniejszym spojrzeniem kasztanowych oczu, zapomniał o sytuacji sprzed chwili.
Do jego nosa doleciał silniejszy podmuch truskawkowego zapachu mochi, za którym poszedł niczym świnia za marchewką na patyku. Gdy znaleźli się w pokoju tak po prostu objął go od tyłu, kładąc policzek na tyle jego głowy i cicho westchnął.
Jimin natychmiast obrócił się do hyunga przodem, żeby móc szczelnie się do niego przytulić, co od razu zrobił, wciągając przy tym jego przyjemny, leśny zapach. Żaden z nich nic nie mówił. Nie czuli potrzeby zabierania głosu, wzajemna bliskość w pełni im wystarczyła.
— O czym myślisz, hyung? — spytał psiak szeptem po kilku minutach tulenia się na środku maleńkiego pokoju, owiewając szyję starszego swoim ciepłym oddechem.
Otoczony taką bliskością, ciepłem drugiego ciała, myśli jakie miał nie mogły być inne i nosiły tylko jedno imię – Jiminnie. Nabrał powietrza, chcąc odpowiedzieć, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Wcisnął mocniej swoją twarz w ramię... swojego chłopaka. To wciąż była dla niego szokująca nowina, zważywszy na to, iż nigdy nie planował swojej przyszłości w duecie.
— O truskawkach. — powiedział cichutko, wiedząc, że czułe, puchate uszko psiej hybrydy na pewno to usłyszy. Ogon wilczej hybrydy lekko się bujał w akcie przyjemności.
Blondyn łatwo złapał aluzję i zachichotał. Jego ogon także merdał wesoło. Był... taki szczęśliwy. Jak nigdy wcześniej w swoim szesnastoletnim życiu. Czuł, że do kogoś należy i że ma kogoś, kto należy tylko do niego. Może dla kogoś innego to nie było nic nadzwyczajnego, ale Jimin po prostu zawsze chciał znaleźć „tą jedyną" osobę, z którą mógłby spędzić resztę życia. I wiedział, że te plany są trochę zbyt dalekosiężne, jak na dzieciaka z liceum, którego życie nie było ani trochę stabilne, lecz wiedział, że dałby wiele, by Yoongi został z nim do końca życia. To chyba w tym momencie prawdziwie uświadomił sobie, jak bardzo wpadł. Tkwił w miłosnym bagnie po sam czubek głowy, nie było już dla niego ratunku.
CZYTASZ
savaged by a dog »yoonmin«
Fiksi PenggemarJimin jest psią hybrydą, która niespodziewanie przeprowadza się z rodzinnej Korei do USA w związku z pracą taty. Nigdy nie chodził do szkoły, przez częste zmiany miejsca zamieszkania jego rodzice zdecydowali się na nauczanie domowe. W Stanach jednak...