Normalna czcionka - angielski
Pogrubiona - koreański
— Hyung, dlaczego zaprosiłeś mnie na obiad? — spytał nieśmiało, obserwując chodnik.
Brunet patrzył ciągle przed siebie. Dłonie włożył do kieszeń spodni, aby ukryć ich lekkie drżenie i jakoś ocieplić koniuszki palców, ponieważ zrobiły się zimne od stresu. Wewnętrznie się skrzywił, słysząc jego pytanie.
— Moja mama chce cię poznać — odpowiedział po dłużej chwili. Nie mógł ubrać tego w słowa inaczej i miał nadzieję, że nie zabrzmiało to obiecująco.
Cóż, nie tego Jimin się spodziewał, ale z drugiej strony ucieszył się, że pani Min chce mieć z nim cokolwiek do czynienia po tym, jak z jego powodu trzech osiłków sprało jej syna i złamało mu żebro. Naprawdę polubił tą drobną kobietę, nawet jeśli rozmawiał z nią właściwie raz w życiu. Jej spokojna, opiekuńcza aura przywodziła mu na myśl jego własną mamę, więc po prostu nie mógł nie poczuć do niej sympatii.
Blondyn pokiwał głową, zastanawiając się nad jakimś tematem do rozmowy, który potencjalnie nie zdenerwowałby Yoongiego, ale ze smutkiem stwierdził, że naprawdę nie zna wilczej hybrydy na tyle, by móc z nim o czymś porozmawiać. A czuł, po prostu czuł, że brunet nie lubi marnować czasu na bezsensowne dialogi o błahostkach. Dlatego młodszy milczał patrząc, jak jego trampki przemierzają betonową nawierzchnię.
Następne piętnaście minut było dla obu dość ciężkie. Yoongi czuł się skrepowany, że idzie prawie ramię w ramie z psią hybrydą, pokazując mu jego prywatne ścieżki, które najczęściej przechodził sam. Szli właśnie parkiem, jednym z tych bardziej „zielonych" w mieście, kiedy na jego twarz wkradł się delikatny uśmiech, gdy dostrzegł, iż pierwsze kasztany spadły już z drzewa. Przyspieszył nagle i kucnął pod drzewem, zaczynając zbierać do kieszeni wszystkie jakie znalazł.
Uwielbiał pieczone kasztany. W tajemnicy przed światem z łupinek robił bulbasaura i przez całą zimę taka ozdoba znajdowała się na jego parapecie.
Ogon Jimina ponownie zamerdał, kiedy ten wyczuł w aurze Yoongiego zmianę na bardziej radosną, co i jego uszczęśliwiło natychmiast. Przez parę chwil obserwował, jak hyung zbiera kasztany wraz z łupinami, zastanawiając się, co zrobić, aż w końcu odetchnął głęboko i zbliżył się do bruneta, żeby kucnąć niedaleko niego, zaczynając zbierać brązowe kuleczki. A potem wręczył mu je z nieśmiałym uśmiechem.
Min usłyszał, gdy psia hybryda zaczęła się do niego zbliżać, ale nie zareagował na to. Schował tyle ile się udało do kieszeni, po raz pierwszy ciesząc się, że silny wiatr, który nawiedził ich miejscowość nocą, zerwał kasztany.
— Hm, spróbuj to jakoś upchać w mojej kieszeni — powiedział do blondyna, samemu mając pełne dłonie owoców z drzewa Aesculusa hippocastnuma. Posłał mu dość niepewny uśmiech, ponieważ wciąż odczuwał do niego żal w związku z wydarzeniami u pielęgniarki, ale jeśli ma mu nieść kasztany do domu, to mógł być przez chwilę miły.
— Mam dużo miejsca w swoich! — zapewnił młodszy, wpakowując kasztany do szerokich, rozciągliwych kieszeni swojego beżowego swetra. — Jeśli tobie się nie mieszczą, hyung, możesz dać je mi. Poniosę je do ciebie.
Jimin był naprawdę szczęśliwy, że Yoongi przynajmniej troszkę zmienia nastawienie, co do niego, a nawet posłał mu naprawdę delikatny uśmiech! Blondyn przeżywał to wszystko w środku o wiele bardziej, niż starszy mógłby się spodziewać.
— To schowaj — odpowiedział spokojnie, używając w tej rozmowie całkiem innego tonu niż zazwyczaj, gdy byli w szkole. Sam w końcu wstał i otrzepał swoje kolana, poprawiając ramiączko od plecaka. — Chodź, jeszcze długa droga przed nami — poinformował go, zabierając się do dalszej drogi. Ton głosu być może był milszy, ale słowa przypominały raczej polecenia, niż rozmowę.
CZYTASZ
savaged by a dog »yoonmin«
FanfictionJimin jest psią hybrydą, która niespodziewanie przeprowadza się z rodzinnej Korei do USA w związku z pracą taty. Nigdy nie chodził do szkoły, przez częste zmiany miejsca zamieszkania jego rodzice zdecydowali się na nauczanie domowe. W Stanach jednak...