26: „To było... naprawdę przełomowe, cholera." ~ Yoongi

5K 633 467
                                    

(Shori: Przed rozpoczęciem lektury należy zaopatrzyć się w wiadro, bądź miskę na to, co z was zostanie, bo roztopicie się tak, jak ja i unnie podczas pisania.

Rehteaa: Nie bierzemy odpowiedzialności za krzywdy moralne, fizyczne i psychiczne :>)

Normalna czcionka – angielski

Pogrubiona – koreański

Teraz ich boki idealnie do siebie przylegały, bo blondyn zmienił pozycję i siedział z kolanami przy klatce piersiowej. Chciał oprzeć mu głowę na ramieniu, ale oboje siedzieli na tej samej wysokości i było to mało możliwe, więc psiak oparł swój łebek na głowie hyunga, przez co ich uszka otarły się o siebie. Było to dość łaskoczące, ale przyjemne uczucie.

Jimin objął swoje uda i przymknął oczy, ciesząc się tą cichą chwilą, kiedy mógł być blisko Yoongiego. Wiedział, że następna okazja zapewne nie nadejdzie szybko.

Oczy ci się szkliły — odpowiedział Yoongi, siedząc nieruchomo. Tak było dobrze.

On i Jimin, siedzący blisko siebie, a blondyn opierał głowę na skroni starszego, bez żadnych świadków. Powoli uspokajał niepokój, który w trakcie tej krótkiej i mimo wszystko stresującej rozmowy, zdążył w nim urosnąć do takich rozmiarów, aby powodować dyskomfort.

Jimin postanowił nic już nie mówić, bo z drugiej strony hyung miał rację. Wtulił więc czubek głowy pomiędzy szyję i ramię bruneta, nieco przez ten ruch przechylając się w jego stronę, co spowodowało, że oparł na nim nieco swój ciężar.

Po kilku minutach po mieszkaniu zaczął roznosić się czekoladowy aromat piekących się słodkości. Im dłużej psiak wdychał tę piękną woń, tym większej ochoty nabierał na zjedzenie ich. Niedługo zresztą powinny być gotowe.

Yoongi przez kilka minut siedział w bezruchu, czując jak jego ciało jest sparaliżowane przez bliskość Jimina. Odczuwanie tylu pozytywnych emocji ciągle było czymś nowym dla wilczej hybrydy, dlatego też ciągle ta myśl krążyła w jego głowie, górując nad innymi, tymi bardziej „rozsądnymi" w jego mniemaniu. Zazwyczaj owe myśli dotyczyły samotnego życia, jednak zapach truskawkowego mochi skutecznie rozwiewał myśli, jak wiatr dym.

Ciepłe ciało blondyna sprawiało, że jego serce biło coraz szybciej. Był pewien, że psia hybryda wyczuje zmianę w jego zapachu. Sam go czuł, lekka mieszanka potu z naturalnym. Ale nie oceniał tego jako coś negatywnego, czuł się po prostu dobrze. Liczył, że woń pysznych muffinek chociaż trochę zatuszuje jego stres. Odwrócił głowę w bok, nos wsuwając pomiędzy jasne kosmyki włosów. Przymknął oczy, w jednej sekundzie pod powiekami widząc tysiąc kolorów naraz, kiedy narząd węchu był praktycznie u źródła cudownego zapachu malin, mieszanych z truskawką.

Nieświadomie zaczął miziać końcówką nosa jego włosy, trącając zaraz jedno z jego oklapniętych uszek, a zapach czekoladowych słodkości przestał się dla niego liczyć, gdy miał przy sobie Jimina.

Blondyna przeszedł nagły dreszcz, kiedy poczuł nos starszego, przesuwający się pomiędzy kosmykami jego włosów oraz trochę nieregularny oddech, owiewający skórę głowy. Momentalnie twarz Jimina, do tej pory lekko różowawa od wcześniejszej fali emocji i tamowanego płaczu, przybrała kolor jasnej magnety. Mimowolnie wyczuł też zmianę aury Yoongiego z poddenerwowanej na zestresowaną, jednak zestresowaną w inny sposób, niż aura jego taty, kiedy wracał do domu po wyjątkowo ciężkim dniu w pracy. To był stres innego rodzaju, a Park nie miał pojęcia jakiego.

Ponownie, kiedy prąd powietrza z nosa bruneta połaskotał jego czułe uszko, mimowolnie zawiercił się, a jego ogon uderzył kilka razy o siedzisko kanapy, lecz finalnie Jimin został w tej samej pozycji, choć serce podchodziło mu do gardła, oddech przyśpieszał z każdą chwilą, a po plecach biegały niewidzialne, roztańczone iskry.

savaged by a dog »yoonmin«Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz