Normalna czcionka – język angielski
Pogrubiona – koreańskiWeekend Jimin spędził w większości na malowaniu. I niestety, doskonale zdawał sobie sprawę, dlaczego na płótnie zaczął powstawać ogromny, czarny wilk, ukryty do połowy w zaroślach jakichś leśnych krzewów. Blondyn jak nigdy wcześniej, zaczął przejawiać zainteresowanie tymi zwierzętami. Poczytał o nich trochę w internecie (cóż, niby sam w jakimś stopniu był czymś pochodnym od wilka, ale nie mieli zbyt wielu cech wspólnych) i zaczął się zastanawiać, ile cech Yoongi miał z tego stworzenia. Od razu mógł przypisać do tego samotniczy tryb życia, choć wilki z reguły wiodły taką dolę po to, by znaleźć partnera i założyć nową sforę. Co już tak Jiminowi nie pasowało, bo przecież hyung nie zwracał uwagi właściwie na nikogo. Żałował trochę, że nie będzie już spędzać czasu z Yoongim (jego serce ponownie ścisnęło się na tą myśl), bo z chęcią zaobserwowałby w nim więcej wilczych cech, o ile je posiadał. Park był dość niezdrowo zafascynowany osobą Min Yoongiego.
W poniedziałek Jimin przyszedł na lekcje w neutralnym nastroju. Zbliżał się kolejny test z angielskiego, a on musiał porządnie się do niego przygotować. Co jak co, ale zamierzał przykładać się do tego przedmiotu.
Ale nie tylko dla Parka początek tygodnia był ciężki.
— Synku, pamiętaj, że masz wrócić z Jiminem na obiad. — W poniedziałkowy poranek była to ostatnia rzecz, którą Yoongi usłyszał, gdy przekroczył wyjściowy próg swojego mieszkania. Zagotowało się w nim na samą myśl, a teraz obrałby całkiem inny kierunek, gdzieś daleko za miasto, do przyjemnego lasu i zapachu bezpieczeństwa. A teraz musiał porozmawiać z psią hybrydą.
Przez cały weekend sukcesywnie starał się ignorować swoją matkę, co było bardzo trudnym procesem. Zbyt mocno ją szanował, aby bezczelnie nie odpowiadać na jej pytania, a wilczyca była strasznie uparta i potrafiła skontrować każdy jego argument na temat zaproszenia Jimina do ich domu. Nie chciał wpuszczać tak zupełnie obcej osoby do swojego życia, a nie zaufał mu na tyle, aby dać mu szansę. Na pewno nie po tym jak bestialsko wydał „swojego hyunga" (Yoongi głośno syczy, jak tylko pomyśli sobie jakiego ma „dongsaenga").
Jednocześnie, jego wewnętrzny wilk coraz mocniej dawał o sobie znać. Na każdą myśl o uroczym blondynie, pachnącym truskawkowym mochi jego ogon wciąż zaczynał sam merdać, jakby wyczuł go po raz pierwszy. Nigdy nie stał przed takim wyborem, kiedy jego natura kłóciła się z rozsądkiem. Złapał się nawet na myśli, że miał naprawdę urocze uszka i cały ocieka miodem, przez ten złoty odcień włosów i skóry. Wtedy porządnie się wzdrygnął.
Niechętnie przekroczył próg szkoły, ponieważ dzisiejszego dnia także mżawiło, co było typowe dla końcówki września. Wolałby spędzić trochę czasu przy swoim ukochanym murku, skoro poprzednie dni zmyły paskudne zapachy ludzi, zastępując je nikłym aromatem orzeźwiającej, mokrej trawy. Zatrzymał się na dłużej przy swojej szafce, poszukując odpowiedniego podręcznika.
Park otrzepawszy się w bardzo psi sposób z drobinek wody, jakie osiadły na jego włosach i uszach, bo oczywiście zapomniał wziąć z domu parasola, a przez ten dystans samochód- daszek nad głównym wejściem szkoły, zdążył trochę zmoknąć, Jimin skierował kroki do swojej szafki po potrzebne mu dziś książki. Przystanął przy niej i zaczął wykręcać odpowiedni kod. Jego uszko uniosło się nagle nieznacznie, przekręcając delikatnie w stronę dźwięku otwieranej szafki trochę dalej, więc odruchowo zerknął w tamtym kierunku i wręcz wstrzymał oddech, kiedy na końcu rzędu metalowych szafek zobaczył obiekt większości swoich myśli. Serce zaczęło bić mu jak młotem. Natychmiast spuścił wzrok na wnętrze swojej szafki, próbując opanować oddech i własną, wzrastającą ciągle ekscytację, przez którą jego ogon zaczynał dość widocznie merdać.
CZYTASZ
savaged by a dog »yoonmin«
FanfictionJimin jest psią hybrydą, która niespodziewanie przeprowadza się z rodzinnej Korei do USA w związku z pracą taty. Nigdy nie chodził do szkoły, przez częste zmiany miejsca zamieszkania jego rodzice zdecydowali się na nauczanie domowe. W Stanach jednak...