13: „Nie próbuj mi się stawiać, hyung!" ~ Jimin

5.5K 656 186
                                    

(Rehteaa: Alternatywna nazwa rozdziału: 13: „Yoongi to kutas!!" ~Jimin :>)

Normalna czcionka – angielski

Pogrubiona – koreański

Jimin zamrugał, wyrwany z błogiego stanu napawania się bliskością i ciepłem hyunga, po czym bardzo niechętnie się odchylił, zabierając ręce i zaraz obejmując nimi swoje ramiona, choć nie było mu już tak zimno. Odsunął się też nieco od Yoongiego, żeby przypadkiem go nie zdenerwować.

Przepraszam, hyung... — szepnął na tyle cicho, by tylko Min był w stanie go usłyszeć. Dopiero teraz blondyn zwrócił uwagę na spojrzenia i szepty uczniów, którzy przechodzili korytarzem. Bo oczywiście postrach szkoły i nowy, słodki uczeń, tulący się do siebie na oczach wszystkich nie mogli nie wywołać sensacji. — Pójdę już, hyung. Muszę jeszcze wziąć książki z szafki — odezwał się ponownie, zerkając nieco płochliwie na Yoongiego.

Tak, to dobry pomysł. Idź już — powiedział szybko Min, w ogolę nie czując, że wypowiedziane słowa były tak brutalne. Za to wzrok, którym obdarzał korytarz był coraz bardziej rozbiegany, panika coraz bardziej zagłuszała myślenie zdrowo-rozsądkowe, a wilk wewnątrz głośno warczał. Yoongi siedział nadal nieruchomo. Chciał się ruszyć, ale żadna część jego ciała nie odpowiadała ruchem na impuls zadawany od mózgu starszego licealisty. Jedynie gałki oczne mogły robić co chciały, wkrótce decydując się zawiesić wzrok na gzymsach, tuż przy suficie. Taki zabieg pomagał mu kontrolować złe uczucia, które zebrały się w ekspresowym tempie. Spróbował wyrzucić ze swoich myśli wszystkie szepty, podpowiadające mu negatywne rzeczy, wytykające jego istnienie, natomiast wyostrzony zmysł słuchu nie pozwalał mu na to.

„I czego się boisz, idioto? Przecież to tylko garstka jakiś ludzi."

Min od długiego czasu stawiał sobie pytanie: Dlaczego nikt nie rozumiał, ze przebywanie wśród ludzi zawsze było niebezpiecznym wyzwaniem? Szepty; niechciany dotyk; obserwowanie; ocenianie; obgadywanie między sobą; wytykanie palcami; twierdzili, że nigdy nie wyrośnie na kogoś o dobrym sercu. Nie umiał pracować w grupie, nie umiał rozmawiać. Specjaliści uznawali to za przejaw młodzieńczej nieśmiałości, ale takie zachowanie nigdy u niego nie zanikło, a tylko bardziej pogłębiało, ciągnąc w dół każdy socjalny kontakt nastolatka.

Poczuł, jak zaczynają pocić mu się dłonie, a akcja serca znacznie przyspieszyła. W ustach zebrała mu się ślina, tak gęsta i abstrakcyjnie sucha, że nie potrafił jej przełknąć. Paraliż, który ogarnął każdy mięsień w lichym ciele wilczej hybrydy, sprawił, iż przez chwile miał wrażenie, że to jakiś senny koszmar i musi to przeczekać. W istocie, nie potrafił zamrugać oczami w obawie, że obserwowany gzyms zniknie, a on popadnie w atak paniki, tracąc jedyny punkt zaczepienia pozwalający w pewnym stopniu gromadzić myśli, wokół jednego celu. Właściwie, to atak już się zaczął, ale przechodził przez go już tyle razy, że procedura przejścia przez niego nie była mu obca. Nauczył się tego, aby w końcu przestać odwiedzać swojego lekarza, który wróżył mu rychły psychiatryk do końca dni, jeśli się nie ogarnie. Nigdy jednak nie potrafił w pełni opanować drżenia swojego ciała. Dłonie zacisnął w pieści, ale za to łydki i nogi trzęsły się pod wpływem strachu. Negatywne emocje musiały gdzieś znaleźć ujście.

Nikt mnie nie widzi, nikt nie zwraca na mnie uwagi"

Szok, przez sytuacje w jakiej się znalazł, nie potrafił zmusić go do sprawdzenia, czy jest rzeczywiście tak jak podpowiadał sobie w myślach. Bał się opuścić wzrok. Może wtedy by zrozumiał, że większą sensację wzbudził zachowując się tak, jak teraz, niż kiedy obejmował go Park.

savaged by a dog »yoonmin«Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz