Normalna czcionka – angielski
Pogrubiona – koreański
Po klatce piersiowej młodszego rozlało się bardzo przyjemne ciepło, słysząc takie słowa. Miał teraz pewność, że hyung naprawdę się nim przejmuje, co może było niewielkim powodem do radości, ale dla Jimina znaczyło to bardzo wiele, więc jeszcze moment tulił się do drugiego ciała, merdając ogonem, a potem wstał, bo słodka woń budyniu pobudzała silnie jego kubki smakowe.
Całe jego ubranie było wygniecione, a jasne włosy rozczochrane, ale o dziwo wyglądał w takim wydaniu niewytłumaczalnie uroczo. Padł na krzesło przy biurku, na którym stały miseczki z gęstym, różowym podwieczorkiem i wziął swoją porcję do rąk. Poniuchał i miał ochotę zachichotać, kiedy rozpoznał chemiczny zapach truskawek.
Starszy licealista niezbyt miał ochotę na syntetyczne truskawki, gdy pod swoim nosem miał tą prawdziwą, której najchętniej nie wypuszczałby ze swoich ramion.
Po kilku minutach zdecydował się w końcu usiąść, prezentując sobą nienajlepszy widok. Włosy sterczały wszystkie w jednym kierunku, a ubrania były całe wymięte. Ziewnął głośno, próbując się w końcu dobudzić. To był nie lada wyczyn wyciągnąć Yoongiego z łóżka.
Przez cały proces doprowadzania siebie do stanu użytkowania, Min wpatrywał się w radosną buźkę psiej hybrydy, który z radością pochłaniał gęsty budyń. Tyle mu wystarczyło, aby najeść się samym widokiem.
— O której będzie twój szofer?
— Nie wiem, jeszcze po niego nie dzwoniłem. — odparł blondyn po przełknięciu ostatniej łyżki różowej mazi. Podniósł oczy na towarzysza. — Powinienem już to zrobić? Mam jeszcze godzinę...
— Zależy jak długo będzie tu jechał. — Yoongi wstał. Zrobił dwa kroki w kierunku młodszego. Sięgnął dłonią do głowy hybrydy, nieśmiało dotykając zawiniętego uszka. Wrócił nim na odpowiednie miejsce. Nie mógł nie powstrzymać, przez krótka chwile głaskał miękkie włosy.
Jimin rozchylił usta w zdziwieniu, bo takiej śmiałości się po Yoongim nie spodziewał. Do tej pory oboje byli równie nieśmiali w temu podobnych gestach, ale nie śmiał narzekać, był zbyt szczęśliwy takim rozwojem wydarzeń. Zmrużył oczy przez bardzo, bardzo miłe uczucie, jakie wywoływało głaskanie w tym czułym miejscu, ale nie zamknął powiek; nie chciał tracić z rozmówcą kontaktu wzrokowego.
— Jakieś piętnaście minut? — wymruczał, przechylając lekko głowę, żeby podłożyć się bardzie pod dłoń.
W momencie gdy starszy chciał zabrać dłoń, chłopak wtulił się w nią. Serce wilka podeszło prawie pod gardło. Tak bardzo się wahał, tak mocno... właściwie teraz zdał sobie dopiero sprawę, że wcale aż tak mocno nie tęskni za starym życiem. Pozostał jedynie lęk, iż wszystko może runąć tak łatwo, jak się zaczęło.
Z przyjemnością gładził chudymi palcami czuprynę chłopca, co jakiś czas zatrzymując się dłużej przy uszku, aby je podrapać. Dotykanie go było... elektryzujące. Czymś, czego do tej pory nigdy nie próbował. Czuł jednocześnie brak zaufania, a mimo tego chciał sprawdzić, co go jeszcze czeka.
— To... możemy iść jeszcze na krótki spacer? — wymamrotał niepewnie.
Jimin natychmiast się ożywił na te słowa, tak samo jak jego jasny ogonek, który zaczął obijać się głośno o oparcie fotela, na którym siedział.
— Jasne! — zgodził się od razu z iskierkami w oczach.
Poczekał, aż Yoongi doje swój budyń, a potem oboje, nieco leniwie zaczęli zbierać się do wyjścia. Psiak zadzwonił po szofera, który przyjął jego prośbę bardzo marudnie, jojcząc pod nosem, że musi jeździć gdzieś po nocach. Potem obaj z wilczą hybrydą ruszyli do przedpokoju, żeby ubrać wierzchnie ubrania. Gospodyni stała w progu, zagadując Jimina bezustannie. W końcu jednak pożegnał się z kobietą i wyszli.
CZYTASZ
savaged by a dog »yoonmin«
FanficJimin jest psią hybrydą, która niespodziewanie przeprowadza się z rodzinnej Korei do USA w związku z pracą taty. Nigdy nie chodził do szkoły, przez częste zmiany miejsca zamieszkania jego rodzice zdecydowali się na nauczanie domowe. W Stanach jednak...