10.Mokre buty

3.5K 290 104
                                    


Deszcz, który padał za oknem następnego dnia był niemiłosiernie wielki. Aż żal było wogle wychodzić z domu. Hinacie tak bardzo się nudziło, że przez cały dzień oglądał jak te wszystkie krople deszczu spadają na ziemię. Kałuża, która z każdą sekundą robiła się większa, wydała  się dla niego bardzo interesująca. W takiej ciszy mógł pomyśleć o wszystkim. Dlaczego słońce musi być takie jasne? Po co ludziom samochody, skoro i tak zanieczyszczają powietrze? Czy Kageyama dalej gra w siatkówkę? Od samego początku ich spotykania ani razu nie zapytał go o to. Czy to oznacza, że z tym skończył? Skoro prawie każdą wolną chwilę (czyli praktycznie codziennie) spędzają razem to musi oznaczać tylko jedno. Kageyama Tobio rzucił siatkówkę.

Wydawało by się to nieprawdopodobne. Ten facet, który w liceum zawzięcie ubóstwiał swój ulubiony sport od tak mógł przestać? To nie pasowało do jego charakteru. Nawet jeśli odrobinkę się zmienił. Nie zważając na pogodę wyszedł z mieszkania z parasolem w ręku i stawiał kroki po mokrej ulicy. Wiatru nie było, ale aura zimna owiała go bardziej, co poskutkowało nieprzyjemnym dreszczem. Owinął się szczelniej bluzą. Chciał poczuć przy sobie dotyk czarnowłosego. Chciał aby jego ciepłe dłonie sprawiły mu przyjemne ciepło, które dawało mu poczucie bezpieczeństwa. Chciał... poczuć jego bliskość.

Stanął przed klatką do jego bloku. Chwilę się wahał, ale po kilku sekundach wcisnął domofon. Nawet nie zorientował się kiedy już stał przed drzwiami z numerem 27, na 4 piętrze. Był także zdziwiony dlaczego jest przemoknięty, skoro miał parasol. Włosy były sklejone ze sobą, t-shirt przylegał do jego ciała, a bluza tak samo jak wszystko inne była po prostu składzikiem na wodę. Zapukał kilkukrotnie do drzwi i czekał. W tym czasie zdążył zauważyć swoje buty, z których wylewała się woda. I w jaki sposób ma to wytłumaczyć Kageyamie?

-Shouyou?-wzrok przeniósł na drzwi, w których stał Kageyama. Jego mina wyrażała jednocześnie zdziwienie, jak i wściekłość. Nie musiał zbytnio myśleć o co mógł być zły.-Dlaczego jesteś mokry, skoro masz parasol? I co ty tu wogle robisz? Miałeś zostać w domu i odpoczywać.-czasami Tobio zamieniał się w taką mamę. Przecież to było kochane wiedząc, że się o niego martwi.

-Nie chciałem siedzieć sam...-odpowiedział miętosząc mokrą bluzę-...skoro przeszkadzam to mogę wrócić.

-Ani mi się waż!-chwycił go za nadgarstki i wpuścił do mieszkania.-Już i tak jesteś mokry! Kto wie, może jeszcze się przeziębisz?!

Rudowłosy zaśmiał się w odpowiedzi. Kageyama natomiast nie wiedział co go tak rozbawiło. Chciał wyszukać odpowiedzi z jego twarzy, ale Hinata zbyt mocno się śmiał. Tak jakby na nowo doznał uczucia szczęścia.

-Właśnie teraz myślałem o tym jak Suga nas traktował w liceum.-wytarł łzę z oka i zaczął zdejmować buty.-Zachowywałeś się dokładnie jak on.

-Być może...ale to nie znaczy niewiadomo co!-oburzył się bardziej i zniknął za drzwiami do pokoju.

***

Z każdą przesiedzianą minutą na kanapie, Hinata coraz bardziej zapuszczał się w swoich myślach. Ręcznik na jego mokrych włosach dalej wycierał niektóre miejsca na głowie. Suche ubrania, które podarował mu Kageyama były na niego za duże, jednak wygodne. Czuł się w nich swobodnie.

-Potrzebujesz czegoś jeszcze?-czarnowłosy położył na stoliku przed nim kubek gorącej, imbirowej herbaty. Sam usiadł obok i posmakował napoju ze swojego kubka.

-Nie. Dziękuję.-gorący kubek ogrzewał jego małe ręce. W nozdrzach poczuł słodki zapach imbiru.

W tym momencie mógł się go zapytać o wszystkie jego pytania. Ale wolał pozostać w tej idealnej ciszy. Zegar na ścianie co chwilę wydawał z siebie dźwięki tykania, niekiedy irytowały go takie dźwięki. Włączony przed chwilą telewizor pokazywał na ekranie jakiś ciekawy film, którym oboje się zainteresowali. Tobio jednak nie patrzył na film, jedynie od czasu do czasu na niego zerkał. Wzrok utkwił w Hinacie. Większa koszulka zsunęła się delikatnie z ramienia niższego, powodując mały rumieniec u drugiego mężczyzny. Ręcznik znajdował się aktualnie na karku, a włosy były prawie suche.

Głowa rudowłosego spoczęła na kolanach swojego ukochanego. Co chwilę ziewał przeciągle i próbował utrzymać otwarte oczy, aby jeszcze nie zasnąć. Wychodziło mu to mozolnie, ale jakoś dawał radę.

-Mogę Cię o coś zapytać?-jego głos był senny. Kageyama skierował swoje spojrzenie na brązowe oczy Hinaty i skinieniem głowy dał mu zgodę.-Czy... dalej grasz w siatkówkę?

Nie spodziewał się takiego pytania. Wszystko inne przestało mieć znaczenie i pogrążyli się w swoich spojrzeniach. Już nie słyszeli wkurzającego zegara czy głosów dobiegających z telewizora. Po prostu nie wiedzieli od czego znowu mają zacząć rozmowę. Ich oczy za bardzo przyciągały.

-Zastanawiałem się czy... nie rzuciłeś jej przeze mnie. Cały czas jesteś obok mnie i ani razu nie widziałem żebyś gdziekolwiek wychodził. To przeze mnie, prawda?-kąciki jego ust opadły lekko w dół.

-Nawet tak nie myśl. Nie rzuciłem siatkówki, nawet jeśli bym tak zrobił nie byłbyś tego powodem.

-Czyli dalej grasz?!-jego natychmiastowa reakcja była zaskakująca. Kageyama pochylał się nad nim i nie zważał na jakikolwiek uraz, za to Shouyou poderwał głowę w górę, zderzając się z nim czołem.

-Nie byłbym sobą gdybym przestał w nią grać. Przestań myśleć jak idiota, idioto.-po wypowiedzeniu tych słów z brązowych oczu zaczęły lecieć ciurkiem łzy-Przepraszam! Nie chciałem Cię urazić!

-I nie uraziłeś. Bo... brakowało mi twojego charakteru.-wytarł ręką mokre policzki-Mam do ciebie jeszcze jedną prośbę.

-Jaką?

- Przez te wszystkie lata brakowało mi tego, ale nie chciałem o tym myśleć. Nadzieja na powtórne szczęście gasła z każdym dniem, a ty... tak po prostu w kilka dni obdarowałeś mnie nim. I z całego serca ci za to dziękuję.-uśmiechnął się do niego promiennie, choć policzki dalej miał mokre-Chciałbym jeszcze raz z tobą zagrać. Kageyama, wystawisz mi?

Na raz ogarnęły go uczucia ciepła i tęsknoty. Od kilku lat nie słyszał tego jednego zdania, a teraz tak wiele dla niego znaczyło. Powrót Hinaty do jego życia sprawił, że na nowo się w nim zakochuje.

-Tęskniłem za tym.

-Szczerze to ja też.-zacisnął swoje ręce na koszulce Tobio i przywarł swoimi wargami do jego. Dopiero po kilku sekundach odsunął się od niego i zrozumiał co zrobił. Jego twarz pokrył mocny rumieniec, a wzrok błądził wszędzie tylko nie na sylwetkę czarnowłosego. Sam nie wiedział dlaczego tak zrobił. Chciał poczuć smak jego ust i zapomnieć o wszystkich zmartwieniach. Wstydził się tego co zrobił, nawet jeśli ma pozwolenie na całowanie. To był po prostu duży krok z jego strony.

-Czym się wstydzisz?-Kageyama złapał Shouyou za rękę i próbował zwrócić na siebie jego wzrok.

-Bo...nie jestem... przyzwyczajony.

-Nie jesteś przyzwyczajony do tego, że jesteśmy razem? Martwisz się czymś?

-Boję się. Świadomość, że jesteśmy razem i kiedyś możemy się rozstać, boli. A teraz jestem naprawdę szczęśliwy.-tym razem jego brązowe tęczówki spojrzały na granatowe. W nich zobaczył zaufanie pomieszane z miłością. Uśmiechnął się lekko i spowrotem przylgnął do niego w uścisku.

-Nie martw się tym. Nie mam tego w planach.-ciepło rozchodzące się po ciele rudowłosego dodawało mu otuchy. Ziewnął przeciągle i przetarł zaspane oczy.-Musisz się położyć.

Chwiejnym krokiem poszli do pokoju Kageyamy. W pomieszczeniu dominował kolor żółci, pomieszanej z pomarańczowym. Ale największą uwagę Hinaty zwróciło dwuosobowe, miękkie łóżko. Od razu się do niego przyzwyczaił kiedy rzucił się na nie. Kageyama za to zaśmiał się i próbował sprawić, aby ta pomarańczowa kulka energi wreszcie się uspokoiła.

-Nie położysz się ze mną?-Shouyou pociągnął czarnowłosego za koszulkę i wpatrywał się w niego z iskierkami w oczach.

-Muszę jeszcze coś załatwić.-pochylił się nad nim i zaczął składać pocałunki na jego twarzy. Czoło. Policzki. Usta. Nos. Rudowłosy w tej chwili czuł się jak małe dziecko, które jest właśnie usypiane przez swoją rodzicielkę. Oczy same mu się zamykały i po chwili zasnął.

Kageyama opuścił pokój i cicho wrócił do salonu. Dopił pozostałość po imbirowej herbacie. Wyciągnął swój telefon z kieszeni i wybierając odpowiedni numer, czekał.

-Hej. Tu Kageyama. Trening nie jest jutro odwołany, prawda?

Looking for happiness // KageHinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz