Rozdział 15

799 48 8
                                    

Obudził mnie hałas dochodzący za okna. Powolnym krokiem wstałam i podeszłam do okna. Dostrzegłam koparki, które nieziemsko głośno hałasowały.

-No oni są kuźwa śmieszni! Nie dadzą człowiekowi pospać w wakacje!- powiedziałam do siebie.

Usiadłam z powrotem na łóżku i zabrałam się za przeglądanie moich social medii. Przy okazji weszłam na grupę Ciuraków (od aut. Gorąco polecam! Magda Gejzer) w celu jej ogarnięcia. Odkąd jestem z Adamem dodał mnie na grupę jako administratorkę. Nawet nie wiecie jaką sprawia mi satysfakcje fakt, że mogę komuś w prezencie podarować zasłużonego bana. Spędziłam na grupie kilkanaście minut, a następnie skierowałam się do łazienki by wykonać całą poranną rutynę. Gdy wyszłam z łazienki zeszłam schodami do kuchni. Postanowiłam zrobić sobie mleko z płatkami. Wiem, wiem ambitnie. Do małej miseczki wsypałam płatki i zalałam je zimnym mlekiem. Usiadłam w salonie na kanapie włączając przy okazji telewizję. Sięgając po pilot zauważyłam na stole mała kartkę. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać:

Musieliśmy dzisiaj pojechać do pracy. Pod karteczką masz pieniądzę. Kup sobie coś do jedzenia, a jeżeli chcesz możesz kogoś zaprosić. Będziemy około wieczora. Nie czekaj na nas z kolacją. Kochamy Cię. Papatki!

Mama i Tata <3

Ps. Adam kazał tobie przekazać, że nie wie dokładnie kiedy wróci, ale na 100% będzie na twoich urodzinach. I przeprasza, że się z tobą nie pożegnał, ale nie miał serca Cię budzić.

Trochę rozśmieszyły mnie słowa moich rodziców. "Jeżeli chcesz możesz kogoś zaprosić". Ciekawe kogo? Księdza Andrzeja? Przecież nikt znajomy nie mieszka w Sopocie. Wiktoria wyprowadziła się do Katowic. Martyna nie mieszka w Sopocie. Bożeeeee... Ale chwila, chwila. W sumie Krex i Kuba tu mieszkają. Wybrałam numer do Krexa. Ciekawe czy się zgodzi. Wzięłam swój telefon do ręki i weszłam w listę kontaktów. Krex, Krex, Krex... Gdzie on jest. Ooo! Dobra już mam! Kliknąłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam urządzenie do ucha. Za trzecim sygnałem odebrał.

-Hejka Łukasz.- powiedziałam.

-No hej. Co tam?- zapytał.

-Nawet ok. Słuchaj jest sprawa. Moich rodziców nie ma w domu, Adam wrócił do Poznania, a ja siedzę sama i strasznie mi się nudzi. Chciałbyś do mnie wpaść?- Oby się zgodził.

-Jasne. Może być za 30 minut?

-Tak. To czekam. Pa.

-Elo, elo.-odpowiedział Łukasz po czym się rozłączył.

Skoro się zgodził to muszę tu trochę posprzątać. Odłożyłam miskę po płatkach do zmywarki i udałam się do schowka po miotłę przy okazji włączając Eske. Najpierw posprzątałam w salonie, potem w moim pokoju, a następnie w kuchni. Gdy sprzątałam w kuchni na Esce leciała moja ulubiona piosenka, a mianowicie Artur Sikorski- Będę Walczył. Gdy skończyłam "śpiewać" usłyszałam dzwonek. Podbiegłam do drzwi i je otworzyłam.

-Siema, siema kurwa witam!- krzyknął Łukasz po czym wszedł do mieszkania.

-Aha, spoko.-powiedziałam do siebie.

Poszłam za Krexem. Zauważyłam go leżącego na kanapie. Hmmm... Mam pewien pomysł. Do pustej butelki nalałam zimnej wody i po cichu podeszłam do Krexa. Wyjęłam telefon z tylnej kieszeni spodni i włączyłam nagrywanie. Całą zawartość butelki wylałam na mojego przyjaciela. Jego mina była bezcenna.

-No nieźle się bawisz!- krzyknął.

-Wiem, wiem.- odpowiedziałam. Krex popatrzył się w obiektyw mojego telefonu i powiedział:

-Nie polecam tej użytkowniczki!

Gdy Łukasz lekko się wysuszył postanowiliśmy pójść do sklepu. Kupiliśmy pełno słodyczy i rzczy do PIZZA CHALLENGE. W sumie to Krex zaproponował żebyśmy razem coś nagrali. Na początku nie byłam jakoś za specjalnie przekonana, ale i tak nie miałam nic do gadania. Czasami zastanawiam się czy nie zacząć nagrywać... Miałabym wreszcie jakieś inne zainteresowanie poza śpiewem i rysowaniem. Z rozmyślań wyrwał mnie Krexiu.

-To brać to czy nie?- zapytał.

-Ale co?
-Musztardę!- odpowiedział.

-Po ciul ci musztarda?

-Do challengu.

-Aaaaa... No to weź.- powiedziałam.

Jaki ja mam opóźniony zapłon. Wraz z zakupami ruszyliśmy do kasy. Zapłaciliśmy za nie i poszliśmy w stronę czarnego BMW. Wsiedliśmy do niego i pojechaliśmy do mnie. Przy okazji wzięliśmy z domu Krexa statyw i kamerę. Gdy byliśmy już u mnie w domu wyciągnęłam potrzebne rzeczy do zrobienia pizzy, a następnie włożyłam je do ponumerowanych kopert. Łukasz w tym czasie ustawiał odpowiednio kamerę. Gdy byliśmy już gotowi włączyłam kamerę.

-Elo, elo goście! Dzisiaj nagraaaaamyyyy PIZZA CZELENDŻ!- krzyknął Krex.

-Cze cze cze czelendż!-krzyknęłam zasłaniając Łukasza.- Hejka ludzie! Jestem Ola i ten oto Pan koło mnie zmusił mnie do nagrywania z nim, więc... Help- szepnęłam. Nagle Krex lekko uderzył mnie w ramię.

-Może zacznijmy już robić tą pizzę, bo za chwilę ktoś tu ucierpi.-powiedział.

No powiem wam, że nie wiedziałam, że podczas robienia pizzy można tak się pobrudzić chociaż z Łukaszem to zawsze nic nie wiadomo. Gorszego krejzola od niego to chyba nigdy nie widziałam. Podczas gdy nasze "pizze" piekły się w piecu zrobiliśmy małe Q&A. Po chwili wyłączyłam piekarnik i wyciągnęłam coś podobnego do pizzy. Gdy spróbowałam swojej natychmiast pobiegłam do toalety. Raczej nikomu nie smakowała pizza z musztardą, ostrym sosem, winogronami, żelkami, serem pleśniowym, szpinakiem, jogurtem truskawkowym, kocią karmą, surowymi ziemniakami i majonezem. Jeszcze na dodatek Łukasz nagrywał telefonem jak biegłam do toalety. Niech ja tylko wyjdę z kibla to mu ten telefon wsadzę w du... No wiecie gdzie. Gdy przechodziłam koło swojego pokoju weszłam do niego po telefon, który tam zostawiłam. Włączyłam telefon by zobaczyć, która godzina. 18:57?! Jak ten dzień szybko zleciał. Gdy wychodziłam z pokoju usłyszałam krzyki Łukasza. Co on znowu odwala?! Zeszłam schodami do kuchni i zobaczyłam Krexa z rozbitym jajkiem na głowie obsypany mąką na dodatek tańczący makarenę do powolnej piosenki przed kamerą.

-Ty jesteś pojebany czy pojebany?!- krzyknęłam do Krexa.

-Nie marudź tylko chodź tańczyć.

I tak oto w ten sposób tańczyłam do dwudziestej makarenę, aż w końcu padliśmy ze zmęczenia.

*RODZICE POV*

Do domu przyszliśmy około godziny 21:00. Gdy weszliśmy do salonu zauważyliśmy śpiących na podłodze Olę i Łukasza. Nie wiem co oni tu robili(😏), ale gorszego bałaganu to my jeszcze nie widzieliśmy. Okryliśmy ich kocem i udaliśmy się do naszej sypialni.

🎸🎸🎸🎸🎸🎸🎸🎸🎸🎸🎸🎸
Hejka Miśki!💕Myślę, że rozdział się spodobał. Zabierałam się do pisania chyba z milion razy!😂 Nie jest to jakiś wybitny rozdział, ale ważne, że został opublikowany.💞

Pozdrawiam
Sztefano😘💞🎶

Medalion| NaruciakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz