Obudziłem się cały zlany potem. Oddałbym wszystko, aby ten sen okazał się prawdą. Chciałem założyć rodzinę, dożyć spokojnej starości i umrzeć u boku mej wybranki! Ciągle trafiają się nam jakieś przeszkody. Dlaczego, dlaczego my?! Tak bardzo brakuje mi mojej małej, kochanej Oli. Jeżeli umrze ona to ja umrę razem z nią. Moje życie bez niej nie będzie miało sensu!
Schowałem twarz w dłoniach i dałem upust emocją.
-Adam, weź się w garść! Musisz dalej funkcjonować jak normalny człowiek...- powiedziałem do siebie.
Postanowiłem, więc wziąć szybki prysznic i zrobić małe porządki w dokumentach. Wyciągnąłem wszystkie teczki, które znajdowały się pudle i rzuciłem na biurko. Myślę, że porządkowanie papierów zajmie mi cały dzień. Mam nadzieję, że choć na chwilę oderwę się od szarej rzeczywistości.
Wziąłem do ręki pierwszą z czterech teczek. W środku znajdowała się karta szczepień pupila Oli. Doskonale pamiętam ten dzień. Były to urodziny dziewczyny. Zaprowadziłem ją na molo w Sopocie... Właśnie wtedy zapytałem czy zostanie moją dziewczyną. Chciałbym wrócić do tego dnia.
Zwierzaka musieliśmy uśpić, ponieważ zagryzł go prawie na śmierć pies sąsiada. To była trudna decyzja, ale nie chcieliśmy, aby Leon dłużej się męczył. Gdy kopałem rów na zwłoki zwierzaka czułem się jakbym chował swoje dziecko...
Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek dochodzący z przedpokoju. Odłożyłem teczkę i ruszyłem otworzyć drzwi.
-O kurwa, wyglądasz jak zombie!- krzyknął Krex.
-Nie wyglądasz za dobrze, stary.- odezwał się Zbirek.
-Czas na mały shopping!- tym razem krzyknęła uradowana Wiktoria.
Spojrzałem w lustro, które znajdowało się na ścianie obok mnie. Faktycznie wyglądałem jak gówno w trawie... Miałem podkrążone i opuchnięte oczy mimo dużej ilości snu, włosy żyły własnym życiem, a ciuchy były przepocone jakbym przebiegł marton. Czas wziąć się w garść.
-Zabieramy Cię do galerii, kochaniutki!- powiedziała Wiki.
-No dobra, ale dajcie mi chwilę. Muszę się ogarnąć.- posłałem im słaby uśmiech i pokierowałem do salonu.- Czujcie się jak u siebie w domu.
Pobiegłem do sypialni, aby wybrać ciuchy. Wziąłem czarne spodnie z dziurą na kolanie, do tego białą bluzę z napisem "Bullshit", no i oczywiście bieliznę. Następnie poszedłem do łazienki, zakluczyłem drzwi i zrzuciłem z siebie ubranie. Wchodząc pod prysznic poczułem ulubione perfumy Oli! Może ona tu jest, a ten cały wypadek to sen! Jeszcze raz przeczesałem wzrokiem całą łazienkę, nie było jej... Pewnie mi się zdawało, albo po prostu Wiktoria pożyczyła perfum.
Gdy dokładnie się umyłem, wyszedłem spod prysznica i założyłem na siebie szlafrok. Potem wyszczotkowałem zęby i wysuszyłem włosy. Wytarłem ciało i ubrałem przyszykowane wcześniej ciuchy. Gotowy wyszedłem z łazienki i ruszyłem do przyjaciół.
-No wreszcie! Myślałem, że się tam utopiłeś!- krzyknął Łukasz.
-Ha ha ha, bardzo śmieszne.- odpowiedziałem.
Wziąłem swój worek z Adidasa i schowałem do niego portfel, jabłko oraz telefon.
***
-Chłopie, ogarnij się! Przed chwilą zlałeś kolejnych fanów!- zdenerwował się Zbirek.
-Jak dalej będziesz się tak zachowywał to nie zdziw się, że spada Ci oglądalność!
-Zamknijcie się! Nie możecie zrozumieć, że Ola to jego narzeczona i właśnie leży w śpiączce, a wy do kurwy nędzy krzyczycie na niego? Przecież to proste, że nie ma na nic ochoty!- krzyknęła Wiktoria.- Postawcie się na miejscu Adama, debile...
Złapałem Wiktorię za rękę. Cała drżała.
-Wiktoria, spokojnie.- szepnęłem do dziewczyny, a ona momentalnie wtuliła się we mnie.
-Adam, Ola to moja najlepsza przyjaciółka. Znamy się od urodzenia. Nie zdajesz sobie nawet sprawy jak bardzo mi jej brakuje. Chciałabym, żeby wszystko wróciło do normy.
-Jedziemy do szpitala.- oznajmiłem.
Zadzwoniłem po taksówkę, która po chwili przyjechała. Wraz z Wiktorią wsiedliśmy do pojazdu i podaliśmy kierowcy dokładny adres. Długo nie jechaliśmy, ponieważ znajdowaliśmy się kilka ulic od szpitala. Gdy byliśmy już na miejscu zapłaciłem przynależą sumę pieniędzy i szybko wysiedliśmy z samochodu. Nie wiem dlaczego się tak śpieszymy skoro Ola i tak dalej jest w śpiączce.
-Ej, Adam... Co tu robią starsi Oli? - zapytała Wiktoria.
-Mama, z tego co wiem powinna być w pracy, a jej tata... Nie wiem czego on tu szuka...
Przywitałem się z teściami i wszedłem do sali. Usiadłem koło łóżka i złapałem dziewczynę za rękę.
-Ola, ja wiem, że mnie słyszysz. Proszę, obudź się. Nie daję sobie bez Ciebie rady, jestem nikim...
Nie było mi dane dalej dokończyć monologu, ponieważ Ola ścisnęła moją dłoń! Wybiegłem z sali szukać lekarza. Gdy go znalazłem poszedłem z nim z powrotem do sali. Spojrzał on na maszyne, której nazwy nie znam, a następnie spojrzał w papiery.
-Parametry takie same jak wcześniej... Panie Zimmermann, w czasie śpiączki, taki odruch jest normalny, ale dobrze, że Pan mnie powiadomił. Do widzenia.
Co kurwa? Taki odruch jest normalny?! No wy chyba sobie ze mnie żarty robicie!
CZYTASZ
Medalion| Naruciak
Fanfiction-Z czego się tak śmiejesz idioto?! -Z ciebie mała... -Mała to jest twoja pa... -A co? Sprawdzałaś?- powiedział śmiejąc się. -Ugh... Jesteś żałosny... Ola ma 17 lat. Razem z rodzicami mieszka w Sopocie. Ma przyjaciółkę- Wiktorię. Jej marzeniem jest p...