Rozdział 27

262 14 3
                                    

*Kilka lat później*

Tracę już nadzieję, że Ola się wybudzi. Minęła kupa czasu od wypadku, a dalej jest bez jakichkolwiek zmian. Boję się, że stracę ją kolejny raz. Kolejny raz przeze mnie... Tyle operacji, nie przespanych nocy, tabletek na uspokojenie... Ta sama droga, którą pokonuje przez te lata, te same kobiety w recepcji, ten sam lekarz i jego chłodny wyraz twarzy. Przeżywam to samo codziennie, to już stało się moją rutyną. Codziennie modlę się do Boga, aby Ola wreszcie się wybudziła, ale z dnia na dzień coraz bardziej wątpię w to, że On w ogóle mnie słyszy...

Założyłem na nogi moje czarne Vansy i wyszedłem uprzednio biorąc potrzebne rzeczy. Zamknąłem drzwi na klucz, a następnie wsiadłem do taksówki. Dokładnie po kwadransie byłem na miejscu. Zapłaciłem mężczyźnie należną kwotę i wysiadłem z pojazdu.

-Hej, Adam!- krzyknęła kobieta.

Odwróciłem się do tyłu i ujrzałem moją dobrą koleżankę.

-Cześć Julka. Jak tam w nowej pracy?- zapytałem.

-Ahh, szkoda gadać. To stare pruchło jest tak strasznie dla mnie niemiłe, że aż czasami mam ochotę wyrwać jej kłaki. Pacjenci jeszcze ujdą, ale da się przyzwyczaić.- powiedziała siadając na krzesełko w holu.- Zgłaszam brak kondycji.

-Haha, powinnaś ją wyczwiczyć skoro jesteś pielęgniarką.- oznajmiłem i skierowałem się do sali Oli.

Wszedłem do środka i ujrzałem... puste, zaścielone łóżko. Każdy może się domyślić co pierwsze przyszło mi do głowy. Wybiegłem z sali.

-Panie doktorze!- zawołałem mężczyzne, gdy przechadzał się po korytarzu.- Gdzie jest Ola?! Co z nią jest?!

-Proszę za mną do gabinetu.

Posłusznie udałem się za nim do gabinetu, na którego widok mam odruchy wymiotne. Te same żaluzje, kwiaty, wystrój. Nawet książki są poukładane jak kilka lat temu! Usiadłem na przeciwko lekarza.

-Czy mogę w końcu dowiedzieć się gdzie jest moja dziewczyna?- zapytałem pewien obaw.

-Hm, pańska narzeczona przebywa piętro niżej...

Chwila moment, przecież piętro niżej jest kostnica!...

-Ale jak to?! Czemu nikt nie powiadomił mnie o tym, że...

-Proszę mi nie przerywać. Pacjent się wybudził i przebywa na oddziale. Tutaj mam wyniki badań.- siwowłosy podał mi kartę badań.

Spojrzałem na kartkę i nie mogłem uwierzyć w to co się stało. Ola się wybudziła! Ale czy mnie pamięta? Przecież mówili, że istnieje prawdopodobieństwo utraty pamięci...

-Jak z jej pamięcią?- zapytałem.

-Pamięta wszystko tylko nie dzień wypadku, ale istnieje możliwość, iż sobie go przypomni. Aczkolwiek musi pan teraz bardzo uważać, ponieważ pacjentka może tą pamięć stracić przy jakimkolwiek wypadku. Małym czy dużym.

-Hm, dobrze. Mogę się z nią zobaczyć?

-Oczywiście, ale za niedługo zabieramy panią Aleksandrę na kolejne badania.

Podziękowałem i wyszedłem z gabinetu. Następnie zbiegłem schodami w dół na oddział, w którym leży Ola. Gdy przechodziłem koło kostnicy poczułem... Nagły chłód i niepokój. Spojrzałem przez szklane drzwi, trochę przeszkadzał mi napis "ODDZIAŁ INTENSYWNEJ TERAPII". Zaczepiłem przechodzącą obok pielęgniarkę i spytałem czy mogę wejść do środka. Bez problemu się zgodziła. Delikatnie złapałem za klamkę i otworzyłem szklane drzwi. Podszedłem do łóżka, na którym leżała Ola. Momentalnie zakręciła mi się łza w oku...

-Kochanie, tęskniłem...

Dziewczyna otworzyła oczy i spojrzała na mnie. Od razu na jej ustach pojawił się lekki uśmiech. Brakowało mi go...

-Tak bardzo Cię kocham.- dodałem i przytuliłem się do narzeczonej. Czułem, że chciała coś powiedzieć, ale jest jeszcze za słaba.

Spojrzałem w jej lśniące oczy. Złapała moją rękę i skierowała ją na swoją klatkę piersiową. Cieszę się, że to serce bije dla mnie. Cieszę się, że to właśnie Ola zostanie moją żoną. Chce żeby była ze mną na zawsze. Na dobre i na złe...

Medalion| NaruciakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz