*ADAM POV*
To wszytko moja wina! Przeze mnie Ola leży podłączona do tych wszystkich maszyn! Dlaczego to zrobiłem?! Mogłem spokojnie rozejrzeć się w lewo, w prawo i jeszcze raz w lewo, wejść na jezdnię, wsiąść do auta i jechać do domu! Ale po co... Przecież wszystko muszę zjebać! Jak zawsze!
-Adam!- krzyknęła moja siostra.- Co z Olą?
-Nie wiem... Lekarz nie chce mi powiedzieć, bo nie jestem z rodziny.
-Przecież jesteś jej narzeczonym! Powinien Ci powiedzieć!- zbulwersowała się Dominika.
-No właśnie mu to tłumaczyłem, ale poczekam, aż wyjdzie mama Oli to się zapytam co i jak...
Po dość długim czasie z gabinetu wyszła moja teściowa. Nie miała za wesołej miny. Od razu ją przytuliłem. Oprócz Oli nie ma nikogo, a do męża alkoholika na pewno nie wróci. Bynajmniej ja do tego nie dopuszczę...
-Co powiedział lekarz?- zapytałem.
-Uhh... Ma liczne obrażenia, lekarze dają jej trzydzieści procent na przeżycie. Na razie jest w śpiączce, ale nawet gdyby się wybudziła to i tak raczej nic nie będzie pamiętać... Ola nie może umrzeć...- szepnęła.
-Spokojnie, musimy być dobrej myśli. Ola jest bardzo silna. Wygra to.- odpowiedziałem.
-Wejdź do niej... Myślę, że Ciebie najbardziej potrzebuje.
Postanowiłem wejść do sali. Gdy zobaczyłem mój cały świat podłączony do maszyn miałem ochotę się zabić. I pomyśleć, że to przeze mnie tu jest... Usiadłem koło łóżka i złapałem ją za rękę.
-Ola... Wiem, że mnie słyszysz. J- ja przepraszam, to moja wina, że tu jesteś. Proszę, nie zostawiaj nas samych.
Mój monolog przerwała mi pielęgniarka z wiadomością, że muszą zabrać pacjentkę na badania. Ostatni raz spojrzałem na narzeczoną, pocałowałem ją w czoło i szepnąłem ciche: "Kocham Cię".
-Adam, wracaj do domu. Nie pomożesz jej tym, że tu siedzisz.- powiedziała Dominika ciągnąc mnie za rękę.
-Nie chce jej tu zostawiać.
-Oj, Adaś... Lekarze Cię powiadomią jak Ola się obudzi. Ona na pewno nie chciałaby, żebyś tu ciągle siedział. Musisz normalnie funkcjonować...
Dominika ma rację. Nie mogę tutaj ciągle siedzieć. Ola przez to się nie wybudzi. Pożegnałem się z teściową i wraz z siostrą wyszedłem z szpitala. Wsiedliśmy do auta wróciliśmy do domu.
-Tak poza tym, co ty do cholery jasnej robisz w Sopocie?!- zapytałem.
-Przyjechałam z mamą do dziadków, a z racji, że Gdynia jest blisko Sopotu to przyjechałam busem.- odpowiedziała.
-Ale skąd wiedziałaś, że jestem w szpitalu.
-W Internecie już jest o tym artykuł. Na początku myślałam, że to fejk, ale postanowiłam jednak sprawdzić czy jesteś w szpitalu.
Resztę drogi przebyliśmy w totalnej ciszy. Nie miałem ochoty w ogóle rozmawiać... Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę domku rodzinnego.
-Wracasz do Gdynii czy zostajesz u mnie na noc?- zapytałem.
- Czekaj, powiem mamie, że zostaje.
***
Pobyt Dominiki u mnie zrobił mi na dobre. Choć na chwilę mogłem oderwać się od myśli, że Ola leży w szpitalu i to przeze mnie. Nie wybaczę sobie jeśli umrze.
-Znowu o niej myślisz?- zapytała.
-Czemu tak sądzisz?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
-Przed chwilą zamiast powiedzieć do mnie Dominika to powiedziałeś Ola.- powiedziała śmiejąc się pod nosem.
-Ahh... Przepraszam, ale ja dzisiaj nie mam do niczego głowy.- usiadłem na kanapie i schowałem twarz w dłoniach.
-Adam... Muszę już wracać. Nic sobie nie zrobisz jak mnie nie będzie, prawda?
-No nie wiem...
-Cholera, Adam!- krzyknęła.- Ja chce mieć jeszcze brata.
-Dobra, dobra... Biegnij na busa, bo nie zdążysz na niego.
Dziewczyna spojrzała na zegarek i wybiegła z domu niczym torpeda. Ja natomiast skierowałem się do salonu. Wziąłem do rąk gruby album ze zdjęciami i usiadłem na kanapie.
Pierwsze zdjęcie przedstawiało naszą pierwszą wycieczkę rowerową. Wróciłem z guzem na środku czoła. Przez następne dwa tygodnie Ola nazywała mnie jej prywatnym jednorożecem. Ahhh, mimowolnie uśmiechnąłem się na to wspomnienie. Na drugim zdjęciu byłem ja, dziewczyna i puszysty królik.
Wspomnienie
-
Hej drapieżco.- powiedziałem do dziewczyny kiedy otworzyła mi drzwi.
-Adaaam... Ile razy mam Ci tłumaczyć, że to niechcący Cię podrapałam. Zresztą przpraszałam już...
-No dobrze... Nie denerwuj się tak.
Ściągnąłem buty i skierowałem się z Olą do jej pokoju. Przed przed drzwiami dziewczyna mnie zatrzymała.
-Słuchaj, nie będzie Ci przeszkadzać pewien gość. Bardzo chciał Cię poznać, a nie mogłam mu odmówić.
-Ohhh, no dobrze, ale chciałem ten dzień spędzić tylko i wyłącznie z tobą.- jęknąłem otwierając drzwi.
Spojrzałem w głąb pomieszczenia, ale nikogo nie ujrzałem.
-To gdzie masz tego gościa?- zapytałem.
Dziewczyna podeszła do klatki i wyjęła z niej królika.
-Adam poznaj Kunegundę, Kunegundo poznaj Adama.- oświadczyła Ola.
-Wiedziałem, że masz nie równo pod sufitem, ale nie wiedziałem, że aż w takim stopniu!- powiedziałem ledwo powstrzymując śmiech.- Kto normalny nazywa królika Kunegunda!
-Mówi to osoba, która nadmiernie używa imienia Andrzej.
No w sumie jest trochę w tym racji.
Koniec wspomnienia
M
usiałem przerwać dalsze oglądanie zdjęć, ponieważ zadzwonił mój telefon. Bez zastanowienia odebrałem.
-Adam... proszę, przyjedź.
-Za dziesięć minut będę.
Kliknąłem czerwony guzik i pędem wsiadłem do auta. Jechałem nie zwracając uwagi na czerwone światła. Dobrze, że nie złapała mnie policja. Wbiegłem do szpitala i od razu uderzył we mnie szpitalny zapach. Nie długo będę nim śmierdział jak będę spędzał tu tyle czasu, ale dla Oli warto. Już po chwili zauważyłem jej mamę.
-Co jest?- zapytałem z niepokojem.
- O-ola...
CZYTASZ
Medalion| Naruciak
Fanfiction-Z czego się tak śmiejesz idioto?! -Z ciebie mała... -Mała to jest twoja pa... -A co? Sprawdzałaś?- powiedział śmiejąc się. -Ugh... Jesteś żałosny... Ola ma 17 lat. Razem z rodzicami mieszka w Sopocie. Ma przyjaciółkę- Wiktorię. Jej marzeniem jest p...