Rozdział 19

488 35 11
                                    

**Od razu mówię, że ten rozdział jest "inny" xD sorry za niego**

ADAM POV

Wreszcie po długiej podróży mogę rozsprostować nogi. Założyłem plecak na plecy i ruszyłem w stronę domu Oli.

Po chwili stałem już pod jej mieszkaniem. Zadzwoniłem trzy razy dzwonkiem. Drzwi otworzyła mi pani Monika, mama Oli.

-Dzień Dobry! Jest może Ola w domu?- zapytałem.

-Ooo... Adaś, miło Cię widzieć! Oli niestety w domu nie ma. Z tego co mi mówiła to wczoraj pojechała do ciebie.

-No to z tego wynika, że nasze pociągi musiały się minąć.- wysiliłem się na mały uśmiech.- Dziękuję za wiadomość. Ja już będę się zbierał. Do zobaczenia, pani Moniko!

-Poczekaj Adam! Zostań tutaj jedną noc, a jutro pojedziesz, bo za najlepiej to ty nie wyglądasz.

Przejrzałem się w ekranie telefonu. Miała racje. Włosy żyją swoim własnym życiem, a pod oczami mam wory. Może jednak będzie lepiej jak zostanę. Odłożyłem plecak do pokoju Olci gdzie będę spał, po czym wróciłem do kuchni by pomóc przygotować obiad pani Monice.

Po około godzinie obiad był gotowy. Nakryłem do stołu. Już po chwilce zasiedliśmy do stołu.

-Emm, Adam? Ostatnio z mężem mam ciche dni. Prawdopodobnie dzisiaj znowu przyjdzie zalany w trzy dupy, ale proszę... Nie zwracaj na niego uwagi. Chwilę pokrzyczy i przestanie.- powiedziała łamiącym się głosem.

-Spokojnie.- położyłem dłoń na jej ramieniu.- Wszystko będzie dobrze.

Brudne naczynia włożyłem do zmywarki, a następnie usiadłem w salonie. Włączyłem pierwszy lepszy kanał i chwyciłem telefon do ręki. Zadzwonić do Oli czy nie? Lepiej będzie jeżeli jutro wrócę do domu i tam z nią porozmawiam. Pooglądałem chwilę jakiś beznadziejny serial i zasnąłem.

*Kilka godzin później*

Obudziły mnie czyjeś krzyki. Wstałem z kanapy i skierowałem się w stronę krzyków. Uchyliłem lekko drzwi. Tak jak myślałem... Rodzice Oli się kłócą.

-Tak to jest jak rozpieszczasz tą małą gówniarę! Obie jesteście takie same!

-Uspokój się Marek!- krzyknęła mama Oli.

-Nie będę spokojny! Gdzie ta mała szmata?! No gdzie jest się pytam?! Pewnie znowu pojechała do tego swojego fagasa od siedmiu boleści!

-Nie mów tak o Adamie i naszej córce! Powinieneś się cieszyć, że ma oparcie w swoim chłopaku, a nie w ojcu alkoholiku!

-Odszczekaj to kurwo...-powiedział pan Marek.

-Chyba śnisz!

Nagle ojciec Oli z impetem uderzył panią Monikę w twarz.

-Jeszcze będziesz mi jeść z rąk mała gnido!- powiedział wychodząc z pomieszczenia. Szybko schowałem się za szafą by mnie nie zobaczył... Gdy wszedł do sypialni szybko pobiegłem do kuchni. Zastałem w niej panią Monikę płaczącą na ziemi.

-Niech pani spakuje wszystkie swoje potrzebne rzeczy... Zabieram stąd panią.

Po około piętnastu minutach mama mojej dziewczyny była już spakowana...

Medalion| NaruciakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz