2.

26K 1.1K 73
                                    

Zapisała już dwie strony drobnym maczkiem planując co powinna zrobić w najbliższych dniach. Nie potrafiła zapamiętywać rzeczy, których nie napisała ręcznie. Dlatego w swoim mieszkaniu miała kilka pudeł z zeszytami ze studiów. Carrie nie mogła wytrzymać ciszy, cały czas mówiła. W końcu Heather nie wytrzymała. Kazała asystentce umówić wszystkich klientów na najbliższe wolne terminy, a potem odesłała do domu. Gdy w końcu została sama włączyła koncert skrzypcowy Brahmsa i  sięgnęła po najprostszą ze spraw. Wyciągnęła czystą kartkę papieru i na górze napisała numer teczki i dane personalne klienta. Później stworzyła listę rzeczy, które ma zrobić. Dopisała do niej znalezienie protokołu z zatrzymania. Skoro go nie miała zaczęła od szpitalnych dokumentów. Według nich gdy Jeremiego Karima przywieziono z miejsca wypadku miał lekki wstrząs mózgu, a we krwi prawie promil alkoholu. Heather wiedziała, że to był jego trzeci raz. W ostatnich pięciu latach dwa razy złapano go na podwójnym gazie. Ostatnio stracił prawo jazdy na rok i musiał uczęszczać na terapię. Jednak tym razem spowodował wypadek. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale i tak groziła mu teraz o wiele wyższa kara. Gdyby nie to, że była najmłodsza w kancelarii, i fakt że Jeremy Karim jest radnym pewnie nawet nie spojrzałaby na taką drobnicę. Ostatni raz zajmowała się jazdą pod wpływem na praktykach w czasie studiów. 

Chciała odłożyć długopis, ale ten spadł na podłogę i stoczył pod biurko. Próbowała dosięgnąć go stopą, ale był zbyt daleko. Z cichym westchnieniem schyliła się. Już prawie miała w rękach metalową obudowę, kiedy wirtuozerię Brahmsa przerwał głośny fragment uwertury Mefistofelesa. Heather próbowała jak najszybciej dostać się do telefonu i z hukiem uderzyła głową o blat. Nie zważała na wielkiego guza formującego się na czubku jej głowy. Musiała odebrać komórkę. Zrzucając przybory do pisania i kartki papieru w końcu znalazła telefon. Drżącymi rękami przyjęła połączenie. 

- Hattie dlaczego nie ma cię w domu? - Pomimo tego, że znajdował się kilkadziesiąt kilometrów od niej i tak  się skuliła. Sztuczna słodycz w jego głosie tylko podkreślała jego niezadowolenie. 

 - Jestem, jestem jeszcze w pracy. - Wydukała, nie chcąc go prowokować. Jednak w głębi duszy wiedziała, że już za późno. 

- Masz za piętnaście minut być w domu watahy. 

- Oczywiście. - Caleb rozłączył się nie mówiąc nic więcej. Heather zostawiła rozrzucone papiery na podłodze i ubrała się w płaszcz. Nie miała szans żeby dotrzeć do domu watahy nawet w czterdzieści minut i jej alfa doskonale o tym wiedział. Po prostu dał sobie świetny pretekst aby ukarać. Heather zbiegła po schodach i przez całą drogę walczyła z mdłościami. Nie zważając na sprzątaczki, które jako jedyne były o tej porze w budynku, wybiegła na zewnątrz i drżącymi rękoma otworzyła drzwi do samochodu. Nienawidziła bycia wilkołakiem. Słabą, żałosną omegą, którą pomiatają wszyscy. O ile wcześniej było to do wytrzymania to od dwóch lat Heather żyła w piekle jakie zgotował jej Caleb Robinson i jego towarzysze. Gdy przejmował ich watahę, zabił prawie wszystkich mężczyzn. Kobiety oszczędził, stały się jego haremem. Heather nigdy nie spotkała tak silnego wilka jak Robinson. Przy nim Roy, jej poprzedni alfa, wydawał się małym szczeniakiem. Zatrzymała się na czerwonym świetle i otarła wierzchem dłoni łzę, która spłynęła po jej policzku. Powtarzała sobie, że płacz tylko jeszcze bardziej go rozzłości. Nie lubił, kiedy miała zaczerwienione oczy i rozmazany makijaż. Przynajmniej na początku. Wzięła głęboki oddech i ruszyła ze skrzyżowania. Dokładnie pięćdziesiąt osiem minut po telefonie Caleba zaparkowała przed ogromnym, nowoczesnym domem, który mieścił się na przedmieściach Michigan City. Był to najbardziej zalesiony obszar na tym brzegu jeziora. Kiedyś nawet jej się tu podobało. Cisza i możliwość zrzucenia z siebie trudów całego dnia. Bieganie po lesie w wilczej postaci. Teraz to było miejsce jej kaźni. Drżącymi rękami rozpuściła blond włosy i przeczesała je palcami. Na chwiejnych nogach podeszła do drzwi, które prawie natychmiast otworzyła wysoka kobieta mniej w jej wieku. 

OmegaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz