16.

18.5K 1.1K 22
                                    

Przyjemna atmosfera, która nastąpiła po tym jak Ethan położył przed nią ciasto czekoladowe, ulotniła się w sekundzie w której odłożyła pusty kieliszek po winie na stół. Wiedziała do czego musi teraz dojść i cała się spięła. Wilkołak przez ostatnią godzinę próbował ją oswoić ze swoim dotykiem. Kiedy jedli trzymał dłoń na jej kolanie. Później co jakiś czas odgarniał zbłąkany kosmyk włosów albo po prostu muskał policzek. Przestała się wzdrygać na każdy jego ruch i nie czuła się już tak niepewnie.  

- Chcesz to mieć już za sobą czy wolisz najpierw wziąć prysznic? - Przytłaczało ją to, że cały czas pyta ją o zdanie. 

- Nie wiem. - Wilkołak pokręcił głową. 

- Weź najpierw prysznic. -Posłusznie pobiegła na piętro, a on załadował naczynia do zmywarki. Później poszedł do piwnicy i wyciągnął zapasową pościel. Rozkładał sofę w salonie i czekał aż w łazience przestanie szumieć woda. Kiedy zamknęły się drzwi odczekał jeszcze chwilę i wszedł na górę. Heather siedziała na jego łóżku z mokrymi włosami spływającymi na ramiona. Luźny, biały podkoszulek zakrywał jej kolana. 

- Masz rzeczy w innych kolorach niż biały i czarny? - Uniosła wzrok i popatrzyła na niego spod uniesionych brwi. 

 - Tak? - Uśmiechnął się i usiadł obok. Nie odsunęła się, więc zaczął wodzić palcem po jej odsłoniętym przedramieniu. Martwił się tym, że nie wyglądała na wystraszoną, a raczej na odrętwiałą. 

 - Nie bój się. - Chwycił jej brodę i zmusił ją do spojrzenia mu w oczy. Wyrażały całkowitą rezygnację. Ethan pokręcił głową i pocałował ją w czubek nosa. - Będzie bolało tylko przez chwilę. - Przerzucił jej włosy na plecy i zsunął podkoszulek z prawego ramienia. Musnął wargami miejsce, w zagłębieniu jej szyi. Heather zamknęła oczy i głośno wciągnęła powietrze. Ethan nie czekał aż zareaguje bardziej gwałtownie tylko nagle wbił w nią zęby. Stłumiła krzyk szybko przykładając wolną dłoń do ust. Nie bolało aż tak bardzo jak niektóre rzeczy, które jej robił Caleb. Jednak uczucie wilczych kłów wbijających się w mięsień spowodowało, że z jej oczu wypłynęły łzy. Po chwili Ethan wysunął zęby z jej ramienia i zaczął zlizywać krew. Co jakiś czas lekko całował ranę. Kiedy skończył uniósł głowę i spojrzał na nią bursztynowymi oczami. Jego wilk nie miał zamiaru ukrywać swojej obecności. Odkąd zobaczył Heather starał się go trzymać na krótkiej smyczy. Nie chciał jej wystraszyć. Jednak teraz, kiedy jego nozdrza wypełnił zapach róż, a w ustach czuł jej smak nie mógł się powstrzymać. - Już dobrze. - Powiedział niskim głosem.  Wziął kilka głębokich oddechów starając się pamiętać, że nie może działać gwałtownie. Kiedy zdołał opanować się na tyle, że wilcze pazury nie wbijały się już w skórę jego dłoni. Delikatnie otarł jej policzki i pocałował w czoło. Nie bez przyczyny oznaczenie ściśle wiązało się z uprawianiem seksu. Łatwiej było znieść chwilowy ból gdy coś innego odwracało od niego uwagę.- W porządku?

- Mhm. - Pociągnęła nosem i pokiwała głową. Jej wilczyca praktycznie nie zwracała uwagi na ból. Była bardzo podekscytowana obecnością Ethana. Jego zapach wydał się teraz Heather jeszcze mocniejszy. Instynkt mówił jej, że powinna być jak najbliżej niego jak to tylko możliwe. Jednak lata doświadczenia powstrzymały ją przed wtuleniem się w wilkołaka. 

- Prześpij się. To był długi dzień. - Powiedział, wstając z łóżka. Kobieta posłusznie schowała się pod kołdrą. Przykryła się po samą szyję. Zmienny uśmiechnął się lekko i ruszył w stronę drzwi. Oparł rękę na klamce i odwrócił w jej kierunku. - Dobranoc, Heather.

- Dobranoc. 

                                                                                      ***

  Obudziła się praktycznie o wschodzie słońca. Zawsze wstawała wczesnym rankiem, nawet jeżeli poprzedni dzień był męczący. Przez chwilę leżała bez ruchu. Do sypialni dopiero zaczynały wpadać pierwsze promienie słońca. Wzięła głęboki oddech i otoczył ją zapach Ethana. Cały pokój pachniał jak on i to działało na nią jak środek uspokajający. Wiedziała, że to wpływ oznaczenia, ale nie czuła się z tym źle. Wręcz przeciwnie. Było miło w końcu się wyspać. Przeciągnęła się i nie poczuła nawet najmniejszego ukłucia bólu. Jeszcze przez dobrych kilka minut wylegiwała się w nagrzanej pościeli aż w końcu zmusiła się do wstania. Podeszła do szafy i ze zdziwieniem popatrzyła na męskie ubrania wiszące obok jej rzeczy. Myśl o tym, że będzie pachniała tak jak Ethan przez cały dzień wywołało na jej twarzy niewielki uśmiech. Sięgnęła po bieliznę i białą bluzkę. Do tego jasno szary żakiet i ołówkową spódnicę w tym samym kolorze. Przygotowanie się do spotkania z Jamesem zajęło jej dobre półgodziny. Szczególnie uciążliwe było niewielkie lustro w łazience. Ledwo do niego dosięgała i ciężko jej było zrobić makijaż. Na parter zeszła na palcach. Wiedziała, że Ethan jeszcze śpi i nie chciała go budzić. Zaczęła robić śniadanie. Wszystko szło świetnie do chwili, w której sięgnęła po talerzyki. Jeden z nich wysunął jej się z rąk i z głośnym brzdękiem upadł na podłogę. Przez chwilę patrzyła na rozbitą porcelanę, a sekundę później upadła na kolana. Zaczęła zbierać ostre kawałki nie patrząc na krew kapiącą jej po dłoniach. 

- Heather, przestań. - Na dźwięk jego głosu od razu upuściła fragmenty talerza na płytki. Zniknęła jej cała pewność siebie. Ethan podszedł do niej i kucnął obok. - Co zrobiłaś? 

- Przepraszam. - Powiedziała, starając się uniknąć jego wzroku. Wilkołak chwycił jej dłonie i uważnie obejrzał. 

- Nic ci się nie stało. Zaraz się zagoi. - Mruknął, składając pocałunek na czubkach jej palców. - Rozbiłaś talerz? 

 - Przepraszam, nie chciałam. - Powtórzyła prawie szepcząc. Cała jej poranna euforia ustąpiła miejsca zdenerwowaniu. Ethan chwycił jej nadgarstek i zmusił do wstania. Kiedy się wyprostowała spojrzała prosto na jego nagą klatkę piersiową. Jej policzki od razu zalała fala gorąca. Wilkołak wsunął dłoń pod jej podbródek i uniósł jej głowę do góry. 

 - To tylko talerz, Heather. Nic takiego. - Poczuła ogromną ulgę, gdy nie zobaczyła na jego twarzy śladu złości. - Usiądź. Ja zrobię nam śniadanie. - Chciała zaprotestować, ale zdobyła się tylko na kiwnięcie głową. Posłusznie zajęła miejsce za stołem. Ethan obrzucił ją uważnym spojrzeniem. Wiele by dał żeby zobaczyć ją w normalnych ubraniach. Nie koniecznie w szykownych żakietach i dopasowanych spódnicach w neutralnych kolorach. Szybko uprzątnął resztki talerza i wziął się za robienie kanapek. Oboje byli zmiennymi, więc pół bochenka chleba stanowiło minimum. Wyjął z lodówki ser i spojrzał na Heather. Siedziała wyprostowana patrząc na swoje dłonie. W tym momencie zostały na nich tylko zaróżowione ślady. 

- Kawa czy herbata? - Odwróciła się w jego kierunku i za wszelką cenę próbowała nie patrzeć na jego muskulaturę. 

- Kawa. - Ethan uśmiechnął się lekko i włączył czajnik.

- Z mlekiem, cukrem? 

- Poproszę i to i to. - Kiedy woda się zagotowała rozlał ją do dwóch kubków. Sam pił kawę czarną jak smoła. 

- Mam ci pomóc? - Zapytała niepewnym głosem. 

- Nie, poradzę sobie sam. - Powinna mu pomóc. Alfa nie powinien robić jej śniadania. Jednak nie chciała mu się sprzeciwiać. Po kilku minutach ciszy Ethan postawił przed nią duży talerz pełen kanapek z szynką i serem. Na środku stołu stała miska z sałatką z pomidorów. 

- Dziękuję. - Podał jej kubek z kawą, a ona upiła drobny łyk. Wilkołak uśmiechnął się szerzej. 

- Nie ma za co Heather. 

OmegaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz