Jej pierwszym odruchem była ucieczka. Jednak nie zdążyła zrobić nawet kroku w tył, kiedy usłyszała Ethana.
- Heather, chodź tutaj.- Zwiesiła głowę i wzięła głęboki oddech. Z duszą na ramieniu weszła do kuchni. Wilkołak od razu opiekuńczo otoczył ją ramieniem w talii. Wbiła wzrok w swoje stopy i nie miała zamiaru go podnosić. - To jest Betty. - Heather wzięła głęboki oddech i zaciągnęła się zapachem kobiety. Próbowała sobie wmówić, że nie stanowi ona dla niej żadnego zagrożenia, ale jej nie wychodziło.
- Cześć, Ethan mówił że masz na imię Heather. -Wilkołak lekko ścisnął jej pas i kobieta zatrzęsła się lekko.
- Tak, miło mi cię poznać. - Nadal wpatrywała się w podłogę.
- Betty mogłabyś nas zostawić. - W głosie Ethana bez problemu można było usłyszeć zawód. To spowodowało, że jej wilczyca zaskowyczała żałośnie. Nie mogła znieść tego, że alfa jest z niej niezadowolony.
- Oczywiście, jak byście mnie potrzebowali to wiecie gdzie szukać. - Betty wyszła z kuchni szybkim krokiem. Jednak Ethan nie odezwał się dopóki nie zamknęły się za nią drzwi wejściowe. Kiedy usłyszał trzaśnięcie wypuścił ją z objęć i odsunął się na krok.
- Przepraszam. - Wyjęczała nie chcąc podnosić wzroku. Wilkołak głośno westchnął.
- Heather, wiem że to jest dla ciebie ciężkie. - Mechanicznie kiwała głową próbując wyglądać na jak najmniejszą kuląc się jeszcze bardziej. - Ale za niecałe dwa tygodnie jest pełnia. I wtedy spotkasz ich wszystkich naraz.
- Wiem. - Ethan położył dłonie na jej ramionach i złożył krótki pocałunek na czubku jej głowy.
- Spróbujemy jeszcze raz. Betty jest najmilszą osobą jaką spotkasz w życiu. - Wymruczała zgodę wiedząc, że wilkołak ma rację. Na samą myśl o zetknięciu się z całą watahą jej skóra pokrywała się gęsią skórką. - Ale na razie zjedzmy coś. - Podczas obiadu Ethan próbował ją zagadywać, lecz gdy odpowiadała tylko półsłówkami dał sobie spokój. Jednak po obiedzie nie pozwolił jej iść na górę, choć była to jedyna rzecz na ją miała ochotę. Zapytał o jej ulubiony film, a kiedy odpowiedziała że od dawna nie miała czasu na ich oglądanie zaciągnął ją do salonu i posadził na kanapie. Sięgnęła po pilota i od niechcenia zaczęła przerzucać kolejne filmy w ofercie Netflixa. Nie chcąc przedłużać kliknęła na Pachnidło i oparła się wygodnie. Już po kwadransie złapała się na tym, że w ogóle nie skupia się na filmie. Cała jej uwaga skoncentrowana była na siedzącym obok wilkołaku. Ethan co chwila zerkał na nią kątem oka. Mniej więcej w po godzinie powieki zaczęły jej opadać, więc zamknęła oczy tylko na chwilę. Nie sądziła, że była aż tak zmęczona. Otworzyła je ponownie, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Telewizor był wyłączony, a oknem było już ciemno. Gdy zorientowała się, że jej głowa leży na kolanach wilkołaka odskoczyła od niego jak sprężyna.
- Jak długo spałam?- Zapytała przyciszonym głosem. Ethan uśmiechnął się do niej, ale zanim zdążył odpowiedzieć cały dom wypełnił dźwięk dzwonka. Skrzywił się i wstał z kanapy.
- Cztery godziny. - Wyplątała się z koca, którym ją przykrył i również wstała. Mogła wyczuć, że za drzwiami stoi silny wilkołak. Alfa popatrzył w stronę drzwi wejściowych jakby czytając jej w myślach.
- Pójdę na górę. - Nie czekała na jego odpowiedź i najszybciej jak potrafiła wbiegła po schodach. Nie wiedząc co ze sobą zrobić sięgnęła po leżące w futerale skrzypce. Stanęła wyprostowana i zaczęła grać. Początkowo były to mniej lub bardziej składne dźwięki, które po dłuższej chwili zamieniły się w Sonatę numer 3 Brahmsa. Zazwyczaj gra na skrzypcach ją uspokajała i pozwalała zebrać myśli. Jednak, kiedy po pięciu minutach coraz więcej nut zastępowała własną improwizacją zezłoszczona odłożyła instrument na miejsce. Bez trudu mogła usłyszeć o czym rozmawiają dwaj mężczyźni na parterze, więc włączyła swojego laptopa. Z słuchawkami na uszach odpowiadała na zaległe maile i zamknęła oba swoje konta. Zostały wyczyszczone do ostatniego centa. Później zaczęła czytać o kancelariach jakie znajdowały się w Milwaukee. Nie miała co liczyć na pochlebne referencje pomimo tego, że miała najwyższy procent wygranych spraw. Odchodząc z Foley&Magnes odcięła się od wszelkich profitów jakie mogła uzyskać. Musiała jeszcze spytać Ethana, kiedy będzie mogła zacząć. Przez dobrą godzinę przeglądała strony kolejnych kancelarii. Później skupiła się na przepisach jakie w Wisconsin działały inaczej niż w Illinois. Ku jej nieszczęściu było ich całkiem sporo, ale dotyczyły głównie rozwodów czy opieki nad dziećmi. Tak bardzo się na tym skupiła, że nie usłyszała jak ktoś wchodzi po schodach. I przez to, kiedy Ethan wszedł do sypialni prawie spadła z łóżka. Zaczęła się trząść jak galareta, a serce obijało jej się o żebra. Laptop razem z słuchawkami wylądował na ziemi.
- Wystraszyłem cię? - Pokiwała głową biorąc głęboki wdech. Nie miała pojęcia dlaczego była taka nerwowa. Wilkołak podszedł do niej i z przepraszającym uśmiechem podszedł i podniósł komputer. Położył go na szafce nocnej, a sam usiadł obok niej. Popatrzył na nią uważnie i położył dłoń na jej ramieniu. - Coś się stało?
- Nic, po prostu mnie zaskoczyłeś.
- Przepraszam. - Pocałował ją w czoło i założył kosmyk włosów za ucho. - Mam nadzieję, że twój laptop się nie zepsuł. - Heather zapanowała już nad szalejącym tętnem i machnęła ręką.
-Nie, to nie jego pierwszy upadek.
- Szukałaś czegoś? - Zastygła w pół ruchu patrząc na niego szeroko otwartymi oczami. Nie chciała z nim rozmawiać o tym teraz, ale musiała odpowiedzieć na pytanie. Przez moment jednak milczała przekonując siebie, że nie będzie na nią zły.
- Pracy?- Wilkołak pokiwał głową, ale nie wydawał się zachwycony.
- Rozmawialiśmy o tym i chyba musimy jeszcze poczekać. - Starannie dobierał słowa widząc jak Heather spuszcza wzrok. - Hej, skarbie tylko jakiś czas.
- Oczywiście. - Nie udało jej się ukryć zawodu. Nigdy nie potrafiła przebywać zbyt wiele w domu, musiała coś robić.
- Jeśli postarasz się porozmawiać z Betty, może pomyślimy o tym trochę wcześniej. -Spojrzała na niego kątem oka i zobaczyła, że lekko się uśmiecha.
- Spróbuję.
CZYTASZ
Omega
WerewolfHeather Shaw jest najbardziej zaciekłą i bezwzględną prawniczką w całym stanie Illinois. Oskarżenie drży przed mierzącą zaledwie metr pięćdziesiąt trzy delikatną blondynką. Na sali rozpraw nie ma sobie równych, ale poza nią wszystko wygląda inaczej...