Poprawiła poły granatowego szlafroka i popatrzyła na otwartą bramką w kącie ogrodu. Ethan powiedział jej, że każdy z domów ma wyście na plaże, którą można dojść do lasu. Gdy wyszła na zewnątrz zdziwiła się, że jezioro jest aż tak blisko. Ostatnie promienie słońca przebijały się przez liście drzew. Pomimo tego, że był już prawie koniec maja było nadzwyczajnie chłodno. Czuła jak na jej skórze zaczyna robić się gęsia skórka. Oprócz grubego, frotowego szlafroka nie miała na sobie nic. Nie chciała zniszczyć żadnych ubrań. Kiedy wyciągnęła swoje dresy Ethan stwierdził, że może na nich wyczuć jej starą watahę. Bez większego żalu wrzuciła spodnie do kosza. Wilkołak zostawił jej w łazience szlafrok. Tonęła w ciężkiej tkaninie. Materiał utworzył ciemnoniebieską kałużę u jej stóp, a rękawy musiałaby podwinąć kilka razy żeby zobaczyć własne dłonie. Ethan stanął kilka kroków za nią. Sam miał na sobie krótkie szorty i biały podkoszulek.
- Przemień się pierwsza. - Wyszeptał nachylając się nad jej uchem. Skupiła się na swojej wilczycy, która rwała się na zewnątrz. Wzięła głęboki oddech i po chwili czuła jak jej ciało się zmienia. Paznokcie zaczęły się wydłużać i zamieniać w pazury. Wszystkie kości w ciele zmieniały swoje położenie. Skóra porosła gęstym, szarym futrem. Heather kochała uczucie wolności jakie dawało jej bycie wilkiem. Słyszała najcichszy szmer. Widziała najmniejszy listek na drzewie trzysta metrów dalej. Mogła wyczuć najsłabsze zapachy. Jednak teraz jej węch został zdominowany przez woń jałowca. Lekko machając ogonem odwróciła się do mężczyzny. Wilczyca widziała Ethana jako najwspanialszego człowieka na ziemi. Silnego alfę, który zawsze ją obroni i się nią zaopiekuje. Jednak nadal był alfą i to ją onieśmielało. Woń jałowca i ugryzienie na ramieniu przeważyły nad dominującą niepewnością. Powoli podeszła do niego i wsunęła nos w jego dłoń. Całkowicie odurzona zapachem i jego obecnością nie zwróciła uwagi na jego zawiedziony wyraz twarzy.
- Skarbie...- Nie wiedział co ma zrobić, więc zaczął drapać ją za uchem. Heather wydała z siebie niski, zadowolony dźwięk, który sprawił że lekko się uśmiechnął. Nie spodziewał się, że w swojej wilczej postaci od razu do niego podejdzie. Tym go zaskoczyła. Jednak nie ukryło to goryczy. Była wielkości dorodnego basiora, co czyniło ją co najmniej dwa razy mniejszą od niego. Nigdy nie spotkał tak małego wilkołaka. Wyplątał dłoń z jej sierści i zdjął podkoszulek. Kilkanaście sekund później sam zmienił postać. Na jego widok Heather odskoczyła i od razu podkuliła ogon. Kiedy zaczął się do niej zbliżać zapiszczała żałośnie i przewróciła się na grzbiet. Odsłoniła brzuch w geście uległości i skomlała cicho. Mogła być odważna, gdy Ethan był nadal człowiekiem. Jednak w wilczej postaci musiała się przed nim ukorzyć. Wewnętrzna potrzeba oddania szacunku alfie była silniejsza nawet od ich więzi. Przynajmniej dla niej. Ogromny wilk nachylił się nad jej odsłoniętym brzuchem i lekko szturchnął ją nosem wydając z siebie niski dźwięk. Posłusznie podniosła się na nogi. Jednak nadal miała położone po sobie uszy, a jej ogon był mocno podkulony. Ethan zaczął energicznie machać ogonem i ugiął przednie łapy opadając przed nią w ukłonie. Nie wytrwał w tej pozycji długo. Szybko się podniósł i trącił nosem jej pysk. Nie zdążyła zareagował, kiedy podbiegł do otwartej bramki po drugiej stronie ogrodu. Zatrzymał się na moment i odwrócił się w jej stronę. Bez dłuższego wahania ruszyła za nim. Przebiegli kawałek plaży i w końcu znaleźli się pomiędzy drzewami. Ethan prowadzić, choć nie chciał zostawiać jej w tyle. Było to jednak trudne i Heather doskonale o tym wiedziała. Jako wilk był większy nawet od Caleba. Musiała biec szybciej niż zwykle aby go nie spowalniać. Nie pamiętała, kiedy ostatnio było jej tak przyjemnie. Uszy wypełniał jej szum krwi i odgłos łap uderzających o ziemie. Pomimo szaleńczego tempa starała nie tracić z oczu wilkołaka. Zimne światło księżyca przebijało się przez liście. Z jej wyostrzonym wzrokiem bez problemu dostrzegała ścieżkę, którą biegli. Jednak co jakiś czas Ethan stapiał się z otoczeniem. Zwłaszcza, kiedy wbiegali w bardziej gęste zagajniki. Nie zatrzymywali się przez bardzo długi czas i nawet jej wilcza połowa nie dawała już rady. Wilkołak widocznie zwolnił i zaczęli się kierować w stronę domu. Kiedy w końcu znaleźli się na ogrodzonym podwórku Heather doczłapała do leżącego na ziemi szlafroka i szybko się przemieniła wciągając na siebie okrycie. Była wykończona, ledwie trzymała się na nogach, ale nie mogła ukryć uśmiechu. Ethan podszedł do niej ze skruszoną miną.
- Przepraszam. Narzuciłem za szybkie tempo. - Odgarnął jej z czoła mokry od potu kosmyk włosów.
- W porządku. - Odpowiedziała, kiedy jej serce przestało galopować ze zmęczenia.
- Możesz w ogóle chodzić? - Gorliwie pokiwała głową i zaczęła powoli kierować się do środka. Bolał ją każdy mięsień i marzyła o prysznicu. Nie miała takiego treningu od niepamiętnych czasów. Przed przemianą szczupłą sylwetkę zawdzięczała tylko temu, że często zapominała o jedzeniu. Potrafiła przeżyć cały dzień na jednym jabłku czy pomarańczy. A gdy miała czas lubiła jeździć na rowerze. Po tym jak została wilkołakiem mogła jeść ile chciała, a przyspieszona przemiana materii robiła swoje. Była też o wiele sprawniejsza fizycznie. Jednak nigdy nie była sportowcem. Nawet w wilczej formie odstawała od stada.
- Mogę. - Nie chciała nawet myśleć o zakwasach jakie będzie miała rano. Na razie jednak jej mózg wytwarzał endorfiny jak szalony. Ethan popatrzył na nią uważnie i sam szeroko się uśmiechnął.
- Więc chodźmy. Napijesz się wody. - Położył dłoń na jej krzyżu. Wzdrygnęła się tylko trochę, i prawie od razu zaczęła się rozkoszować ciepłem promieniującym z jego ciała. Po przemianie jej zmysły nadal były nadwrażliwe. W kuchni podeszła do szafki i chciała sięgnąć po szklanki, ale Ethan ją uprzedził. Nalał wody i usiedli za stołem. Wydawał się o wiele bardziej zrelaksowany niż przy obiedzie. Wiedziała, że przemiana może być sposobem radzenia sobie ze stresem. Jeszcze na uczelni przed egzaminami lubiła pobiegać po lesie żeby oczyścić umysł. Wilki nie miały tylu problemów co ludzie. Zaczęła nerwowo podrygiwać stopą i co jakiś czas spoglądała w jego kierunku. Wilkołak od razu zobaczył, że coś ją martwi. - Co się stało Heather? - Oblizała wargi i odłożyła szklankę na stół.
- Mogę ci zadać pytanie? - Widocznie się odprężył i pokiwał głową.
- Nie musisz się o to pytać.
- Nie będziesz zły? - Wyszeptała, patrząc na swoje paznokcie. Ethan westchnął i położył swoją dłoń na jej dłoniach. Uniosła wzrok i spotkała się z jego lekkim uśmiechem.
- Nie będę na ciebie zły, obiecuję. - Przez krótką chwilę myślała intensywnie, a potem wzięła głęboki oddech.
- Widziałeś się dzisiaj z Calebem? - Wiedziała, że popełniła błąd, kiedy jego brązowe oczy zalśniły bursztynowym blaskiem. Skuliła się i zaskomlała cicho, ale jego ręka szybko przeniosła się z jej dłoni na podbródek. Chwyt nie był mocny, ale nie pozwalał jej na poruszenie głową.
- Tak, ale Heather. - Spojrzała mu w oczy. Musiała wyglądać żałośnie, bo właśnie tak się czuła. - Nie będziemy rozmawiać na ten temat, dobrze?
- Mhm. - Puścił jej brodę i nachylił się nad nią. Złożył lekki pocałunek na jej czole i wytarł łzę, która stoczyła się po policzku. Jako omega powinna robić wszystko żeby jej alfa był zadowolony. Jej wilczyca była smutna i chciała żeby Ethan przestał być na nią zły.
- Heather, proszę popatrz na mnie. - Nie chcąc denerwować go jeszcze bardziej zrobiła co kazał. Wilkołak uklęknął obok niej co sprawiło, że pierwszy raz nie musiała zadzierać głowy żeby spojrzeć mu w oczy. - Nie jestem zły na ciebie. - Pociągnęła nosem próbując zrozumieć o co mu chodzi. - Ale Robinson... zalazł mi dzisiaj za skórę. I nie chcę o nim rozmawiać. Nie chcę żebyś w ogóle o nim myślała. - Miała ochotę powiedzieć, że to nie możliwe. Jednak nie miała zamiaru dolewać oliwy do ognia. Nie mogła skupić się na jego przeprosinach, kiedy trzymał jej dłonie w swoich. Nie była pewna czy są szczere, dopóki nie spojrzała mu w oczy. Przez lata udoskonaliła umiejętność wykrywania kłamstwa. Jedno spojrzenie wystarczyło żeby dostrzegła, że na prawdę żałuje swojej reakcji.
- Jest w porządku, ale jestem zmęczona i chciałabym się położyć.
CZYTASZ
Omega
WerewolfHeather Shaw jest najbardziej zaciekłą i bezwzględną prawniczką w całym stanie Illinois. Oskarżenie drży przed mierzącą zaledwie metr pięćdziesiąt trzy delikatną blondynką. Na sali rozpraw nie ma sobie równych, ale poza nią wszystko wygląda inaczej...