7.

20.8K 1K 40
                                    

- Mamy umowę. - Wyszeptała słabym głosem. Zaczęła się cofać w kierunku schodów, ale Jonathan w mgnieniu oka stanął za nią. 

- Ty i Caleb macie umowę. - Warknął popychając ją  w stronę łazienki. - A ja i Chris mieliśmy na prawdę chujowy dzień. A ty jesteś blisko Hattie. - Jej ludzka część chciała krzyczeć i protestować, ale wilczyca ugięła się pod naporem spojrzenia bety. 

- Tu jest pełno ludzi.

- Dlatego będziesz cicho. -Wepchnął ją do środka, Chris wszedł za nimi i zamknął drzwi. Heather zaczęła się cofać w kierunku ściany. Po prawej stronie miała rząd umywalek i ogromne lustro. Kiedy odwróciła się w jego stronę zobaczyła wymalowane przerażenie na jej twarzy. Obaj mężczyźni zbliżali się do niej, budząc postrach samą postawą. 

- Nie możecie tego zrobić, nie tutaj. Przecież przyjadę wieczorem... - Jonahtan pokręcił głową. Cios padł tak szybko, że nie zdążyła się zasłonić. Poczuła napływające do oczu łzy i gorąco na prawym policzku. Na pewno będzie miała siniaka, a za dziesięć minut musi wrócić na salę. 

- Dlaczego nadal mówisz? - Spuściła głowę i zagryzła wargi. Chciała zawołać o pomoc, ale wiedziała, że to tylko pogorszy jej sytuacje. Caleb by ją zabił. 

- Przepraszam. - Tylko tyle zdołała wydusić przez zaciśnięte gardło. 

- Nie przepraszaj, tylko ściągaj sukienkę. - Chris patrzył na nią bursztynowymi oczami. To znaczyło, że jego wilk zaczynał przejmować nad nim kontrolę. Heather westchnęła głośno i położyła torebkę na ziemi. Na jednej z umywalek położyła żakiet. Zastanawiała się czy alfa ich za to ukarze. I czy już na zawsze straciła ostatnie miejsce, gdzie czuła się bezpiecznie. 

- Co zajmuje ci tak dużo czasu? - Jonathan tym razem uderzył ją pięścią w twarz. Cios był tak silny, że Heather osunęła się na ziemię. Wylądowała tyłkiem na zimnych płytkach.

- Kurwa, czemu musisz być taka żałosna? - Chris wymierzył jej kopniaka i zanurzył dłoń w jej włosach. Chwycił je najmocniej jak potrafił i pociągnął ją do góry. Jęknęła cicho za co została nagrodzona kolejnym ciosem. Usłyszała głośne chrupnięcie, a sekundę później piorunujący ból z prawej strony. Mężczyzna musiał jej złamać żuchwę. - Nie wiedziałem, że jakiś wilkołak może być tak słaby. - Kiedy przyjęła w miarę pionową pozycje Chris uderzył jej głową o umywalkę. Zaskomlała, gdy kość się przemieściła. W ustach poczuła metaliczny smak krwi. Upadła na podłogę i dłonią próbowała wybadać jakie zniszczenia spowodowali. 

- Chris, przestań się bawić. - Jonathan warknął i brutalnie przewrócił ją na brzuch. W kiedy poczuła jego pazury wsuwające się pod jej sukienkę jej mózg się wyłączył. Od jakiegoś czasu działo się tak bez jej udziału. Zdrętwiała, a cała jej uwaga skupiła się na oszałamiającym bólu głowy. Łzy ściekały po policzkach bez jej udziału. Poczuła tylko jak mężczyzna rozsuwa jej nogi. Czekała aż Jonathan  w nią wejdzie, ale ten moment nie nadchodził. Zamiast kolejnego upokorzenia usłyszała dźwięk wyłamywanych drzwi. Zarówno Jonathan jak i Chris odsunęli się od niej, kiedy w środku stanął inny wilkołak. Heather nie wiedziała co się dzieje. Mężczyzna zaczął krzyczeć, ale nie mogła rozróżnić słów. Wykorzystała moment zamieszania i wczołgała się do kąta pomiędzy umywalką, a grzejnikiem. Pomimo urazu schowała twarz w dłoniach i skuliła się w najmniejszy kłębek jaki potrafiła. Wilczyca w jej wnętrzu uczyniła to samo. Zamknęła oczy i próbowała nie zwracać na siebie uwagi. Mocno zacisnęła powieki i starała się nie wydawać najmniejszego dźwięku. Nieznajomy kazał Jonathanowi i Chrisowi wynosić się z tego budynku.  Heather nigdy nie słyszała takiego dźwięku. Głos miał więcej ze zwierzęcego ryku. Od mężczyzny biła tak silna aura alfy, że była w stanie ją wyczuć z drugiego stopnia pomieszczenia. Caleb nawet się do niego nie umywał. Tym bardziej Chris i Jonathan. Beta zaczął coś krzyczeć, ale uciszył go silny cios. Nie musiała zbytnio się wysilać żeby usłyszeć dźwięk pękającej kości. Gdzieś pod grubą warstwą przerażenia poczuła satysfakcje. Kilka chwil później było już po wszystkim. Chris i Jonathan wyszli z łazienki gorząc mężczyźnie odwetem. Heather miała skrytą nadzieję, że nieznajomy teraz odejdzie, ale tak się nie stało.  

- Możesz już wyjść. - Na dźwięk jego niskiego głosu przeszły ją dreszcze. Nie chciała na niego spojrzeć. Jej wilczyca była tak samo przerażona spotkaniem z obcym wilkiem. Jednak jego zapach był przyjemny, połączenie jałowca i świeżo ściętej trawy. Gdyby nie była sparaliżowana strachem pewnie by się tym bardziej zainteresowała. Ale teraz marzyła tylko o tym żeby rozpłynąć się w powietrzu. - Nie musisz się mnie bać. - Czekał na jej reakcje, ale milczała jak grób. - Nic ci nie jest? Mogę wyczuć twoją krew. - Kiedy poczuła dotyk jego dłoni na ramieniu zadrżała i mocniej przysunęła się do ściany. Panika zaczęła zagłuszać ból głowy, ale nie miała najmniejszych szans na ucieczkę. Widząc, że cała się napięła zabrał rękę. Jeszcze kilka razy próbował ją nakłonić do wyjścia z kąta, aż w końcu jego głos nabrał ostrzegawczego tonu. - Wyjdź po dobroci albo cię wyciągnę. - Gdy i na tą groźbę nie zareagowała chwycił jej ramię i bezceremonialnie wyciągnął na środek łazienki. Z jej ust wydobył się głośny skowyt, który należał bardziej do wilczycy niż do niej. Ta nie wiedziała jak bardziej może się ukorzyć i pokazać swoją uległość żeby alfa zostawił ją w spokoju.

- Cicho, już cichutko. - Uciszał ją jednocześnie próbując postawić ją na nogach. Heather posłusznie przestała skomleć i tylko łzy spływały jej po policzkach. - Wstań. - Wiedziała, że w tej sytuacji nie ma innego wyjścia, więc zaczęła wykonywać jego polecenia. - Dobrze, bardzo dobrze. Teraz możesz otworzyć oczy. - Nie chciała tego robić, bała się że go sprowokuje. Jednak nie wysłuchanie rozkazu było gorszą opcją. Rozchyliła opuchnięte od płaczu powieki i szybko spojrzała na mężczyznę. To było tylko jedno, pobieżne spojrzenie. Od razu wbiła wzrok w swoje stopy. Zdążyła zauważyć, że jest od niej sporo wyższy, co nie było zbytnim wyczynem. W wysokich szpilkach sięgała mu do obojczyków. Do tego był muskularnie zbudowany, ale to było normą wśród wilkołaków. - Nie musisz się mnie bać. Nazywam się Ethan, Ethan Harwood. Możesz mówić? - Pokręciła głową nie chcąc będąc w stanie otworzyć ust. Wilkołak westchnął. - Teraz zobaczę co ci zrobili, dobrze? -Mężczyzna delikatnie wsunął dłoń pod jej podbródek i uniósł głowę. Heather wzięła głęboki oddech próbując się nie wzdrygnąć. Ethan warknął cicho co spowodowało, że podskoczyła ze strachu. Gwałtowny ruch wysłał nową falę bólu przez jej ciało, a z jej ust wydobył się głośny jęk. - Będę ostrożny obiecuję. - Opuszkami palców dotknął jej spuchniętej twarzy. Potem przejechał po pękniętej wardze. Cały się gotował, ale kobieta była tak przestraszona, że sama jego obecność ją paraliżowała. - Dobrze kochanie, wszystko będzie w porządku. Musisz się przemienić. Zostawię cię samą.- Nie była w stanie opisać uczuć jakie ją ogarnęły kiedy wyszedł. Panika lekko zmalała i w końcu zaczęła logicznie myśleć. Mężczyzna miał rację, musiała się wyleczyć. Rzuciła okiem na drzwi do łazienki. Nie były zbytnio uszkodzone, ale się nie domykały. Heather chwiejnym krokiem skierowała się do jednej z kabin. Zdjęła bieliznę i buty. Skupiła się na swojej wilczycy. Drobnej, smukłej o jasnym futrze z ciemniejszymi łapami i pyskiem. Kiedy tylko zmieniła formę poczuła się sto razy lepiej. Wilczyca nie martwiła się pracą czy miejscem, w którym się znajdowała. Chciała tylko żeby tamten wilk wrócił i sprawił żeby była bezpieczna. Przez kilka minut leżała na zimnych płytkach. Szczęka zaczynała się zrastać co owocowało irytującym swędzeniem. Jednak żeby taki uraz wyleczył się w całości musiałaby zostać w tej postaci przez całą noc. Na to nie miała czasu. Z powrotem zamieniła się w człowieka i ubrała. Chwiejnym krokiem wyszła z kabiny i oparła się o umywalkę. Obejrzała swoje odbicie w lustrze. Pęknięta warga wyleczyła się w całości. Jednak ze złamaniem było gorzej. Co prawda twarz nie była tak opuchnięta, ale i tak się wyróżniała. Co więcej próba otworzenia ust skończyła się tylko na cichym jęku. Wzięła kilka głębokich oddechów i sięgnęła po papierowe ręczniki. Pierwsze z nich zamoczyła w wodzie. Musiała zmyć ślady łez i rozmytego makijażu. Delikatnie oczyściła twarz i drżącymi rękami wyciągnęła z torebki kosmetyczkę. Zrobiła makijaż na nowo, a potem zaczęła czesać włosy. Mechaniczne czynności ją uspokajały. Nową fryzurą zasłoniła spuchnięty policzek. Nie mogła spodziewać się cudów. W łazience spędziła jeszcze ponad kwadrans próbując przywrócić się do normalności. Głównie polegało to na uspokojeniu nerwów i zepchnięciu wilczycy jak najdalej. Innym wilk dawał siłę, dla niej był tylko słabością. Kiedy po raz kolejny wykonywała serię regulowanych oddechów rozdzwoniła się jej komórka. Heather jak sprężyna poderwała się z na równe nogi i sięgnęła po telefon. 

- Już mają werdykt. - Trzy słowa spowodowały zastrzyk adrenaliny. Zdecydowanym krokiem ruszyła do wyjścia zapominając o tym kto na nią czeka. 



Miało być wcześniej, ale się nie udało :) Zachęcam do gwiazdkowania i komentowania :) 

OmegaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz