30.

14K 826 15
                                    

Po kilku dniach pogodził się z tym, że Heather całkowicie przejęła jego gabinet. Następowało to stopniowo. Znoszone przez nią dokumenty i książki zaczynały zapełniać szuflady jego biurka. Pewnego dnia po prostu wyniósł wszystkie swoje rzeczy do salonu. Pokój dzienny przestał być jego sypialnią, a zaczął być gabinetem. 

- Potrzebujemy większego domu - Powiedział, stając w kuchni. Heather właśnie zrobiła sobie krótką przerwę. W jednej ręce trzymała kubek z kawą, a w drugiej kanapkę z pastrami.

- Tak sądzisz? - Odgryzła spory kawałek kanapki i popatrzyła na zegarek. Była dopiero pierwsza po południu, a ona już nie mogła usiedzieć na miejscu. Tej nocy była pełnia i jej wilczyca chciała już wydobyć się na powierzchnie. Jednak Heather nie mogła jej na to pozwolić. Miała mnóstwo pracy do zrobienia i chciała wykorzystać każdy moment. Jednak jej wilcza połowa nie chciała współpracować, do tego ciągle była głodna. 

- Myślałem o przeprowadzce do domu watahy. - Uwielbiał swój dom. Sam pomagał w jego projektowaniu i urządzał go. Wiązały się z nim same dobre wspomnienia. Jednak od czasu gdy wprowadziła się Heather zaczęło brakować miejsca. Wiedział, że kiedyś będzie mieszkała z nim jego bratnia dusza, ale sądził że dom jest wystarczająco duży. Jednak Heather potrzebowałaby  osobnego pokoju na magazyn. Gdy ostatnio wszedł do jej gabinetu ledwo przeszedł przez labirynt pudeł i papierów jaki wyrósł na podłodze. 

-To ty decydujesz - mruknęła, upijając łyk kawy. Nie była pewna czy to aż tak zły pomysł. Przedstawiciele watah, którzy podlegali Ethanowi, wyjechali dwa dni temu. Został tylko jeden z nich, Nicolas , ale na jedną noc przeniósł się do Haydena. Byli starymi przyjaciółmi. Dom watahy znów był pusty i zaniedbany.  Gdyby mieli się do niego wprowadzić musieli by najpierw przeprowadzić kilka remontów. 

- Spodziewałem się trochę innej odpowiedzi, ale cieszę się że nie masz nic przeciwko. - Uśmiechnął się i podszedł do Heather. Gdy pocałował ją w czoło uderzyła go fala intensywnego zapachu, a kobieta zadrżała. Ucieszył się, że ta reakcja nie jest wynikiem strachu. Czas, który dzielił ich od wschodu księżyca sprawiał, że z każdą godziną wilczyca Heather miała na nią co raz większy wpływ.  

- Rozpraszasz mnie - mruknęła, czując że ciepło zalewa jej policzki. Sama obecność Ethana sprawiała, że jej logiczne myślenie się wyłączało. Gdy jej dotykał wilczyca praktycznie przejmowała kontrolę. Normalnie była w stanie nad tym panować, ale pełnia niweczyła wszystkie jej wysiłki. 

- Taki był plan - pocałował ją jeszcze raz, tym razem w usta. Chciał pogłębić pocałunek, ale Heather się odsunęła. 

- Mam jeszcze sporo do zrobienia. - Oblizała wargi i mocno zacisnęła pięści. Jej wilczycy nie podobało się to, że przestali się całować. Była też przekonana, że jest zbyt daleko od swojego alfy. Heather miała co raz więcej problemów ze swoją wilczą połową. Odkąd zaczęła sypiać z Ethanem w jednym łóżku wilczyca nie dawała jej spokoju. Praktycznie przez cały czas chciała być z Ethanem. Jej uczucia i potrzeby były coraz trudniejsze do zignorowania. Zasypiali zawsze na osobnych stronach łóżka, ale i tak rano budzili się wtuleni w siebie. Heather nie czuła się z tym do końca swobodnie, ale wilczyca była wniebowzięta. Później przez cały dzień nie dawała Heather spokoju. Chciała wrócić do domu, do Ethana. Potrzeba jej wilczej części była jak ciągłe ssanie w żołądku. Irytująca i niedająca o sobie zapomnieć. 

- Dobrze - powiedział, chociaż wcale nie miał na to ochoty. Wolałby żeby spędziła z nim trochę czasu. Jednak z powodu pełni nie mogła iść do pracy. Dlatego od świtu siedziała w gabinecie. -  Ale bądź gotowa na godzinę przed wschodem księżyca. 

                                                                                         ***

Ta pełnia wyglądała inaczej od pozostałych. Heather nie była pewna, dlaczego ale sądziła że może to być spowodowane obecnością Simona. Jedynego alfy, który jeszcze nie wrócił do swojej watahy. Wszystkie wilki były spięte i często dochodziło do przepychanek. Ethan co chwilę musiał warczeć, żeby nie doszło do bardziej krwawych starć. Heather chodziła za nim krok w krok, ale trzymała się w bezpiecznej odległości. Przez głośne zachowanie prawie wszystkich wilków, udało im się upolować tylko niewielką łanię. Nie było mowy żeby cała wataha się nasyciła tak małą zdobyczą. 

OmegaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz