Ze snu wyrwał ją dzwonek. Początkowo myślała, że to budzik. Dlatego nie spieszyła się z sięgnięciem po komórkę. Jednak kiedy otworzyła oczy i zobaczyła, że na zewnątrz nadal jest ciemno zapaliła lampkę nocną. Gdy spojrzała na wyświetlacz, głośno westchnęła. To był numer Erin. Odebrała i przez dobrą minutę siedziała na łóżku słuchając tego co mówi do niej przełożona. Żałowała, że nie zignorowała tego telefonu.
- Przyjadę, będę za pół godziny. - Rozłączyła się i niechętnie wstała z łóżka. Właśnie minęła trzecia, a ona położyła się spać dopiero po pierwszej. Spotkanie z wilkołakami było całkowicie odmienne od jej wyobrażeń. Co prawda wypytywali ją dokładnie o watahę Caleba, ale nikt nie zadał bardziej osobistych pytań. Była im za to bardzo wdzięczna. Jednak i tak czuła, że nie ma na nic siły. Marzyła o tym żeby wrócić do łóżka i pospać przynajmniej do siódmej. Głośno westchnęła i zaczęła się ubierać. Zrobiła lekki makijaż, a włosy związała w ciasnego koka. Z gabinetu zabrała swoją teczkę i na palcach zaczęła schodzić po schodach. Starała się być jak najciszej aby nie obudzić Ethana, ale on już na nią czekał.
- Skarbie, dokąd idziesz? - Ku jej zaskoczeniu brzmiał na przestraszonego. Alfa stał w drzwiach do salonu, a spodnie od piżamy zsuwały się z jego bioder. Odwrócenie wzroku od jego umięśnionego torsu wiele ją kosztowało, ale patrzyła mu prosto w oczy.
- Jadę na komisariat. - Ethan pokręcił głową.
- Heather jest trzecia w nocy. - Kobieta uśmiechnęła się lekko.
- Też wolałabym żeby wszyscy popełniali przestępstwa w ciągu dnia, ale niestety tak nie jest. - Wilkołak zmarszczył brwi i przybrał ten sam wyraz twarzy, który widziała u niego wiele razy wciągu tego wieczora. Grymas oznaczał, że Ethan był zirytowany ale próbował tego nie okazywać.
- Dlaczego to ty musisz jechać? - W niektórych kancelariach jeden z prawników dyżurował w ciągu nocy. Jednak większość po prostu była pod telefonem przez całą dobę.
- Po prostu muszę. - Pomimo tego, że mieszkała stosunkowo daleko od miasta i prowadziła siedem spraw, to do niej zadzwoniono. - Erin powiedziała, że to będzie trudna sprawa. - Znała tylko podstawowe informacje. Kobieta została oskarżona o morderstwo.
- Chciałabyś żebym pojechał z tobą? - Nie podobało mu się to, że Heather ma jechać do miasta sama w środku nocy. Nawet jeśli celem jej podróży miał być komisariat.
-Nie, musisz się wyspać. - Uśmiechnęła się do niego. Zrobiłby wszystko żeby widzieć jej uśmiech częściej. Co więcej Heather oczywiście miała rację. Był straszliwie zmęczony i nawet dwie godziny snu mogły mu pomóc myśleć jaśniej.
- Będziesz na siebie uważać? - Chciała odpowiedzieć mu, że nie musi się martwić. W końcu jechała tylko do miasta. Jednak wiedziała, że nie da jej spokoju jeżeli mu nie przytaknie.
-Będę.
***
Kiedy dojechała na miejsce uderzyło ją to jak dziwnym budynkiem był komisariat w zachodnim Milwaukee. Wyglądał jak średniej wielkości, ceglany dom, który mieścił się gdzieś na przedmieściach. Weszła do środka i lekko się skrzywiła. Pomimo później pory w holu panował spory ruch. Heather przecisnęła się do okienka, za którym siedział otyły policjant.
- Heather Shaw, jestem tu aby spotkać się z Brittą Sternberg. - Do szyby przycisnęła plastykową przepustkę z jej zdjęciem i numerem licencji. Mężczyzna uniósł wzrok i się skrzywił.
CZYTASZ
Omega
WerewolfHeather Shaw jest najbardziej zaciekłą i bezwzględną prawniczką w całym stanie Illinois. Oskarżenie drży przed mierzącą zaledwie metr pięćdziesiąt trzy delikatną blondynką. Na sali rozpraw nie ma sobie równych, ale poza nią wszystko wygląda inaczej...