Była zadowolona z przesłuchania Thomasa. Trzymał się jej zaleceń, nie dał się sprowokować prokuratorowi i posyłał swojej żonie pełne współczucia spojrzenia. Dałaby sobie obciąć ręce, że cztery kobiety, które zasiadały w radzie przysięgły zagłosują za jego niewinnością. Teraz zostało jej tylko ośmiu mężczyzn do przekonania. Miała na to jeszcze dużo czasu. Do mównicy podchodziła Ruth. Wyglądała na kruchą i nieszkodliwą w czarnej sukience, która podkreślała bladość jej cery. Nie nałożyła mocnego makijażu żeby nie zakryć oznak niedawnego pobytu w szpitalu. Z wdziękiem usiadła i zaplotła ręce na podołku. Spojrzała w stronę przysięgłych swoimi wielkimi oczami i Heather już wiedziała, że będzie ciężko. Dawno nie widziała kogoś kto budziłby takie współczucie samym wyglądem. Kevin wstał i zapiął guzik marynarki. Uśmiechnął się współczująco do Ruth.
- Jak mówił Thomas jesteście małżeństwem od dwóch lat. - Kobieta pokiwała głową i spuściła wzrok.
- Tak. - Słaby głos był ledwo słyszalny.
- Mogłaby pani mówić głośniej? - Ruth skinęła głową i powtórzyła odpowiedź.
- Tak.
- Kiedy zaczęły się wasze problemy? - Kobieta westchnęła cicho i zaczęła mówić.
- Rok po ślubie. Zaczęliśmy uczęszczać na terapie. Nie układało się nam. Thomas odsunął się ode mnie, częściej wychodził wieczorami.
- Zdradzał cię, prawda?- Czekała na ten moment. Jednym płynnym ruchem wstała z krzesła.
- Sprzeciw. Świadek nie ma żadnego dowodu na niewierność mojego klienta.- Zarówno Kevin jak i Ruth na nią popatrzyli. We wzroku prokuratora dostrzegła jawną wrogość. Wycisnęła z Thomasa wszystko co mogła i wiedziała, a potem to ukryła. Wszystko oprócz hazardu, to jeszcze mogło się przydać. Do tego wybieliła jego relacje z pewną kobietą, tak że nie było się do czego przyczepić. Sędzia popatrzył na nią przez moment i kiwnął głową. Przed procesem zapoznał się ze wszystkimi dokumentami, które dostarczyły mu strony. W tym zapisem korespondencji z rzekomą kochanką. Heather upewniła się, że druga karta sim nie została znaleziona.
- Podtrzymuje. - Kiwnęła głową opanowując niewielki uśmieszek jaki cisnął jej się na usta. Chciała dopiec Meyerowi za wszelką cenę, ale musiała się opanować. W tym momencie nie chodziło o zawody.
- Pomimo terapii nie doszło do poprawy stosunków w małżeństwie? - Wyczuła lekką zmianę tonu w jego głosie. Wybiła go z równowagi.
- Nie, ale nie myślałam, że mógłby zrobić coś takiego.- Zaczęła spazmatycznie łkać, ale po chwili się uspokoiła.
- Ruth. Wiem, że to trudne. Ale czy mogłabyś nam opowiedzieć jeszcze raz co się stało tamtej nocy.- Kobieta wzięła głęboki oddech, a Heather zaczęła obracać długopis w palcach.
- Wróciłam do domu, poszłam spotkać się z przyjaciółką. Lauren Burton.- Przebiegła wzrokiem po sali i zatrzymała się na kobiecie mniej więcej w jej wieku. Ubrana w białą bluzkę ze sztywnym kołnierzykiem siedziała w drugim rzędzie. Usta miała ściągnięte w wąską kreskę, a Heather z daleka czuła intensywny zapach jej perfum. - Wróciłam do domu około północy i od razu poszłam się wykąpać. Zajęło mi to jakieś czterdzieści minut. Potem położyłam się w łóżku i zażyłam leki. Od razu poczułam, że coś jest nie tak. Zaczęło mi się robić słabo, a potem straciłam przytomność. Obudziłam się dopiero w szpitalu. - Otarła łzy szybkim gestem i spojrzała na prokuratora wielkimi, zaczerwienionymi oczami. Heather od razu poznała, że powtórzyła tą historię ponad sto razy. Nauczyła się jej na pamięć.
- Wiesz kto wezwał pogotowie? - Ruth pokiwała głową.
- Tak, mój brat. Nocował u nas przez dwa dni. Kiedy wrócił znalazł mnie nieprzytomną na łóżku.
CZYTASZ
Omega
WerewolfHeather Shaw jest najbardziej zaciekłą i bezwzględną prawniczką w całym stanie Illinois. Oskarżenie drży przed mierzącą zaledwie metr pięćdziesiąt trzy delikatną blondynką. Na sali rozpraw nie ma sobie równych, ale poza nią wszystko wygląda inaczej...