6.

21K 992 20
                                    

Była zadowolona z przesłuchania Thomasa. Trzymał się jej zaleceń, nie dał się sprowokować prokuratorowi i posyłał swojej żonie pełne współczucia spojrzenia. Dałaby sobie obciąć ręce, że cztery kobiety, które zasiadały w radzie przysięgły zagłosują za jego niewinnością. Teraz zostało jej tylko ośmiu mężczyzn do przekonania. Miała na to jeszcze dużo czasu. Do mównicy podchodziła Ruth. Wyglądała na kruchą i nieszkodliwą w czarnej sukience, która podkreślała bladość jej cery. Nie nałożyła mocnego makijażu żeby nie zakryć oznak niedawnego pobytu w szpitalu. Z wdziękiem usiadła i zaplotła ręce na podołku. Spojrzała w stronę przysięgłych swoimi wielkimi oczami i Heather już wiedziała, że będzie ciężko. Dawno nie widziała kogoś kto budziłby takie współczucie samym wyglądem. Kevin wstał i zapiął guzik marynarki. Uśmiechnął się współczująco do Ruth. 

- Jak mówił Thomas jesteście małżeństwem od dwóch lat. - Kobieta pokiwała głową i spuściła wzrok. 

- Tak. - Słaby głos był ledwo słyszalny. 

- Mogłaby pani mówić głośniej? - Ruth skinęła głową i powtórzyła odpowiedź. 

- Tak. 

- Kiedy zaczęły się wasze problemy? - Kobieta westchnęła cicho i zaczęła mówić. 

- Rok po ślubie. Zaczęliśmy uczęszczać na terapie. Nie układało się nam. Thomas odsunął się ode mnie, częściej wychodził wieczorami. 

- Zdradzał cię, prawda?- Czekała na ten moment. Jednym płynnym ruchem wstała z krzesła. 

- Sprzeciw. Świadek nie ma żadnego dowodu na niewierność mojego klienta.- Zarówno Kevin jak i Ruth na nią popatrzyli. We wzroku prokuratora dostrzegła jawną wrogość. Wycisnęła z Thomasa wszystko co mogła i wiedziała, a potem to ukryła. Wszystko oprócz hazardu, to jeszcze mogło się przydać. Do tego wybieliła jego relacje z pewną kobietą, tak że nie było się do czego przyczepić. Sędzia popatrzył na nią przez moment i kiwnął głową. Przed procesem zapoznał się ze wszystkimi dokumentami, które dostarczyły mu strony. W tym zapisem korespondencji z rzekomą kochanką. Heather upewniła się, że druga karta sim nie została znaleziona. 

- Podtrzymuje. - Kiwnęła głową opanowując niewielki uśmieszek jaki cisnął jej się na usta. Chciała dopiec Meyerowi za wszelką cenę, ale musiała się opanować. W tym momencie nie chodziło o zawody. 

- Pomimo terapii nie doszło do poprawy stosunków w małżeństwie? - Wyczuła lekką zmianę tonu w jego głosie. Wybiła go z równowagi. 

- Nie, ale nie myślałam, że mógłby zrobić coś takiego.- Zaczęła spazmatycznie łkać, ale po chwili się uspokoiła. 

- Ruth. Wiem, że to trudne. Ale czy mogłabyś nam opowiedzieć jeszcze raz co się stało tamtej nocy.- Kobieta wzięła głęboki oddech, a Heather zaczęła obracać długopis w palcach. 

- Wróciłam do domu, poszłam spotkać się z przyjaciółką. Lauren Burton.- Przebiegła wzrokiem po sali i zatrzymała się na kobiecie mniej więcej w jej wieku. Ubrana w białą bluzkę ze sztywnym kołnierzykiem siedziała w drugim rzędzie. Usta miała ściągnięte w wąską kreskę, a Heather z daleka czuła intensywny zapach jej perfum. - Wróciłam do domu około północy i od razu poszłam się wykąpać. Zajęło mi to jakieś czterdzieści minut. Potem położyłam się w łóżku i zażyłam leki. Od razu poczułam, że coś jest nie tak. Zaczęło mi się robić słabo, a potem straciłam przytomność. Obudziłam się dopiero w szpitalu. - Otarła łzy szybkim gestem i spojrzała na prokuratora wielkimi, zaczerwienionymi oczami. Heather od razu poznała, że powtórzyła tą historię ponad sto razy. Nauczyła się jej na pamięć. 

 - Wiesz kto wezwał pogotowie? - Ruth pokiwała głową. 

- Tak, mój brat. Nocował u nas przez dwa dni. Kiedy wrócił znalazł mnie nieprzytomną na łóżku.

OmegaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz