#3

254 23 8
                                    

- Znamy się? - Mulat zmarszczył brwi.

- Oh, nawet nie wiesz jak bardzo... - zacisnęłam zęby.

- Panna Evans się panem zajmie, panie Malik, to zdolna dziewczyna. - powiedział doktor Richards.

No chyba nie. Już chciałam odmówić, ale doktor uciekł z resztą grupy. 

Zabijcie mnie...

Zacisnęłam pięści na zasłonie i oddzieliłam nas od reszty sali.

- Oh? - zaśmiał się. - Przechodzimy do konkretów tak? W porządku, pani doktor. - zaczął odpinać rozporek.

- Ty popierdolony idioto! - uderzyłam go z otwartej dłoni w policzek. - Nie pamiętasz, mnie prawda?

- A no nie, ale zawsze możemy się poznać. - mrugnął do mnie.

- Prędzej umrę, niż się z tobą prześpię. - skrzyżowałam ręce na piersiach. - Słuchaj mnie, Malik. Ja nie lubię ciebie, ty nie lubisz mnie. Ułatwimy sobie życie, jeśli sobie stąd pójdziesz.

- Ze złamanymi żebrami i raną kutą? - uniósł kpiąco brwi.

- Wychodziłeś z gorszych tarapatów, nic wielkiego. - wywróciłam oczami i odwróciłam się po kartę pacjenta.

- Daisy? - spytał.

- Jaka kurwa Daisy? - zdziwiłam się.

- Daisy Duncan. - powiedział.

- Nie jestem tą ździrą. - oburzyłam się. - Dam ci podpowiedź. Ostatnia klasa liceum, projekt z biologii, a dokładniej z anatomii człowieka. - zagryzłam dolną wargę.

- Nie możesz być nią... - poprawił się na łóżku. - Nie, ona była jak wieloryb, a ty jesteś... Drobna jak Calineczka. 

- A jednak, Zayn... A jednak... - westchnęłam. - Zszyjmy cię, bo chcę mieć cię już z głowy.

Przygotowałam wszystko. Siedzieliśmy w ciszy, kiedy go szyłam. Było mi naprawdę ciężko. Dotykałam jego skóry i czułam ten pieprzony prąd w palcach. Nie mogłam się skupić, przez jego liczne tatuaże, które tak bardzo u niego uwielbiałam. Co prawda po tych 6 latach miał ich znacznie więcej, co jeszcze bardziej mi się podobało.

Ugh.. 

Wkurzyłam się w połowie zszywania jego rany, wstałam i wyszłam. W międzyczasie chwyciłam swój telefon i zadzwoniłam do Kylie.

- On tu jest, K... - sapnęłam.

- On, czyli kto? - zdziwiła się. - Oh, twój tata znów robi ci rutynową kontrolę?

- Nie. Jest gorzej. Zayn Malik tu jest. - powiedziałam na jednym wdechu.

- CO?! - wrzasnęła. - Teraz słuchaj mnie uważnie, Venus. Jeśli nie zrobisz tego co teraz powiem, rozpadniesz się, a ja naprawdę nie chcę znowu cię składać do kupy... - westchnęła.

Zaczęła mi tłumaczyć co i jak, dlatego gdy skończyła swój monolog, rozłączyłam się i wróciłam na salę. Zayn zmierzył mnie od góry do dołu i uśmiechnął się cwanie. Naciągnęłam na siebie jeszcze bardziej swój kitel, po czym wróciłam do zszywania go.

- Nie zagryzaj tak mocno wargi, bo się jeszcze zranisz. - powiedział nagle.

Słuszna uwaga. Tak mocno gryzłam swoje usta, że rzeczywiście mogłam się zranić. Spojrzałam na niego przelotnie i o rety... Kylie, na litość Boską, gdzie jesteś?

- Spójrz na mnie. - wystawił dłoń i chwycił mnie za podbródek. Drugą ręką przetarł po moim policzku z delikatnym uśmiechem. - Miałaś rzęsę.

- Bierz te brudne łapska od niej, ty szmaciarzu! - po sali rozniósł się krzyk Kylie.

Jesteś wielki o Panie! Wstałam jak poparzona ze stołka. Zayn spojrzał się na brunetkę jak na idiotkę. Kylie zaciskała pięści. Oby nie zaczęli się bić, bo cóż... Zayn nie miałby żadnych szans.

- Dotknij ją jeszcze raz, a połamię ci ręce, urwę fiuta i wydłubie nim twoje oczy. Resztę ciała dam rybkom do pożarcia. - warknęła.

- A przypomnij mi, kim ty do kurwy jesteś? - zapytał lekceważąco.

O nie, Kylie się nie lekceważy...

- Twoim jebanym koszmarem. - uśmiechnęła się ironicznie.



_______________________________________________________________

mój telefon wariuje od powiadomień na wattpadzie <3 dziękuję wam wszystkim, kocham was <3

@_aszia_ to dla ciebie <3

buzi ! 

_mxxq_

two ghosts #dualipaxzaynmalik ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz