#21

144 13 4
                                    

Kylie znów poddała się wirowi okładania mojego ojca. Tymczasem ja chwiejnym krokiem skierowałam się do mojego dawnego pokoju. Walnęłam nogą w drzwi, by je otworzyć. Wrota ustąpiły, a ja zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy do toreb, które udało mi się znaleźć w swoim pokoju. Zayn po niedługiej chwili pojawił się. Od razu zaczął pomagać mi w pakowaniu.

- Zostajesz u mnie. - powiedział nagle. - Musisz ochłonąć. 

- Całe moje pierdolone życie jest kłamstwem. - sapnęłam. - Moja matka żyje i nie wiadomo czemu, zostawiła mnie pod opieką faceta, który udawał mojego ojca.

- To niefajne, wiem. - podszedł do mnie i chwycił za ramiona. - Ale musisz się wziąć w garść i podejść do tego na spokojnie. Brzmi banalnie, ale taka prawda. Pamiętaj, że jestem przy tobie. Zawsze będę. Kylie też cię wspiera... Na swój sposób. Ale jednak.

- Chodźmy już stąd. - wyszeptałam.

Zayn wziął większość bagaży i poszedł przodem. Kiedy zeszłam na dół Kylie kończyła obijanie mojego ojca.

Proszę bardzo. Oto dowód na to, że nie zawsze można się odstresować się i wyżyć na siłowni. Czasem potrzeba pobić kogoś. Proste.

- K, nie warto... - powiedziałam.

- I tak już skończyłam. - wzruszyła ramionami.

Obie wsiadłyśmy do czarnego Audi Zayna. Zayn spojrzał w lusterko, by zerknąć w oczy Kylie.

- Nie boisz się, że gnojek cię pozwie? - spytał.

- Spokojna twoja rozczochrana... - zaśmiała się. - Nie pozwie. A nawet jeśli... Kot zawsze spada na cztery łapy.

- Tata Kylie jest agentem CIA. Nie zrobią jej krzywdy. - wtrąciłam się.

- Właśnie. - wtrąciła brunetka. - Jestem nietykalna

Podjechaliśmy pod mieszkanie Zayna. Wszyscy wysiedliśmy. Zayn zdążył wyciągnąć klucze, kiedy jego telefon zaczął dzwonić.

- To Lee. - powiedział. - Wejdźcie do środka, ja za chwilę przyjdę. - podał mi klucze.

Skinęłam głową i otworzyłam drzwi. Kylie i ja od razu skierowałyśmy się do kuchni, żeby przygotować coś do picia. Czułam się cały czas obserwowana przez przyjaciółkę. Spojrzałam na nią. Miała ten wypalającym w człowieku dziurę wzrok. Dosłownie. Mrużyła przy tym oczy i marszczyła brwi, a usta ułożyła w dzióbek, jak naburmuszone dziecko. W jej przypadku to było przerażające, ale z drugiej strony, nadal słodkie.

- Wolisz bez cukru? - zapytałam.

- Właśnie dowiedziałaś się, że twój tatulek to nie twój tatulek, a ty mi się pytasz, czy chcę kawę bez cukru? - zdziwiła się.

- Co mam ci powiedzieć, Kylie? - westchnęłam. - Jest mi kurewsko źle. Moja matka zostawiła mnie pod opieką faceta, który tylko udawał mojego ojca, za jej pierdolone pieniądze. Nie mówiąc już o tym, że jestem pierdoloną wpadką i mój biologiczny ojciec spierdolił, zanim w ogóle się urodziłam. 

- Przynajmniej nie zostałaś bez grosza... - spojrzała przed siebie z lekkim uśmiechem.

- Nie dość, że go pobiłaś, to jeszcze wyczyściłaś mu konto? - zdziwiłam się.

- Część zatrzymałam dla siebie. - zaśmiała się.

- Jesteś niesamowita Kylie. Postawię ci pomnik za te pieniądze na środku Nowego Jorku. Jestem pod ogromnym wrażeniem, K. - uśmiechnęłam się.

- Ja wiem, że jestem zajebista. W każdym mieście, miasteczku, czy wsi powinien stać co najmniej jeden mój pomnik. - powiedziała z powagą.

- Amen, siostro. Amen. - kiwnęłam głową.


________________________________________________

@_aszia_ tobie też postawię pomnik xx

buzi wszystkim !

_mxxq_

two ghosts #dualipaxzaynmalik ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz