Kylie znów poddała się wirowi okładania mojego ojca. Tymczasem ja chwiejnym krokiem skierowałam się do mojego dawnego pokoju. Walnęłam nogą w drzwi, by je otworzyć. Wrota ustąpiły, a ja zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy do toreb, które udało mi się znaleźć w swoim pokoju. Zayn po niedługiej chwili pojawił się. Od razu zaczął pomagać mi w pakowaniu.
- Zostajesz u mnie. - powiedział nagle. - Musisz ochłonąć.
- Całe moje pierdolone życie jest kłamstwem. - sapnęłam. - Moja matka żyje i nie wiadomo czemu, zostawiła mnie pod opieką faceta, który udawał mojego ojca.
- To niefajne, wiem. - podszedł do mnie i chwycił za ramiona. - Ale musisz się wziąć w garść i podejść do tego na spokojnie. Brzmi banalnie, ale taka prawda. Pamiętaj, że jestem przy tobie. Zawsze będę. Kylie też cię wspiera... Na swój sposób. Ale jednak.
- Chodźmy już stąd. - wyszeptałam.
Zayn wziął większość bagaży i poszedł przodem. Kiedy zeszłam na dół Kylie kończyła obijanie mojego ojca.
Proszę bardzo. Oto dowód na to, że nie zawsze można się odstresować się i wyżyć na siłowni. Czasem potrzeba pobić kogoś. Proste.
- K, nie warto... - powiedziałam.
- I tak już skończyłam. - wzruszyła ramionami.
Obie wsiadłyśmy do czarnego Audi Zayna. Zayn spojrzał w lusterko, by zerknąć w oczy Kylie.
- Nie boisz się, że gnojek cię pozwie? - spytał.
- Spokojna twoja rozczochrana... - zaśmiała się. - Nie pozwie. A nawet jeśli... Kot zawsze spada na cztery łapy.
- Tata Kylie jest agentem CIA. Nie zrobią jej krzywdy. - wtrąciłam się.
- Właśnie. - wtrąciła brunetka. - Jestem nietykalna
Podjechaliśmy pod mieszkanie Zayna. Wszyscy wysiedliśmy. Zayn zdążył wyciągnąć klucze, kiedy jego telefon zaczął dzwonić.
- To Lee. - powiedział. - Wejdźcie do środka, ja za chwilę przyjdę. - podał mi klucze.
Skinęłam głową i otworzyłam drzwi. Kylie i ja od razu skierowałyśmy się do kuchni, żeby przygotować coś do picia. Czułam się cały czas obserwowana przez przyjaciółkę. Spojrzałam na nią. Miała ten wypalającym w człowieku dziurę wzrok. Dosłownie. Mrużyła przy tym oczy i marszczyła brwi, a usta ułożyła w dzióbek, jak naburmuszone dziecko. W jej przypadku to było przerażające, ale z drugiej strony, nadal słodkie.
- Wolisz bez cukru? - zapytałam.
- Właśnie dowiedziałaś się, że twój tatulek to nie twój tatulek, a ty mi się pytasz, czy chcę kawę bez cukru? - zdziwiła się.
- Co mam ci powiedzieć, Kylie? - westchnęłam. - Jest mi kurewsko źle. Moja matka zostawiła mnie pod opieką faceta, który tylko udawał mojego ojca, za jej pierdolone pieniądze. Nie mówiąc już o tym, że jestem pierdoloną wpadką i mój biologiczny ojciec spierdolił, zanim w ogóle się urodziłam.
- Przynajmniej nie zostałaś bez grosza... - spojrzała przed siebie z lekkim uśmiechem.
- Nie dość, że go pobiłaś, to jeszcze wyczyściłaś mu konto? - zdziwiłam się.
- Część zatrzymałam dla siebie. - zaśmiała się.
- Jesteś niesamowita Kylie. Postawię ci pomnik za te pieniądze na środku Nowego Jorku. Jestem pod ogromnym wrażeniem, K. - uśmiechnęłam się.
- Ja wiem, że jestem zajebista. W każdym mieście, miasteczku, czy wsi powinien stać co najmniej jeden mój pomnik. - powiedziała z powagą.
- Amen, siostro. Amen. - kiwnęłam głową.
________________________________________________
@_aszia_ tobie też postawię pomnik xx
buzi wszystkim !
_mxxq_
CZYTASZ
two ghosts #dualipaxzaynmalik ✔
Fanfiction•We're just two ghosts standing in the place of you and me Trying to remember how it feels to have a heartbeat• Wszystko zaczęło się już w liceum. Ona nagle wyjechała, zostawiając go bez słowa. Gdy po wielu latach oni się spotykają, on nadal jest d...