#4

243 21 4
                                    

Ten niezręczny moment przerwał doktor Richards, który chciał sprawdzić jak mi idzie. O Chryste. 

- Zszyłam pacjentowi ranę, powinien jednak przeleżeć kilka dni w szpitalu, żeby nie nadwyrężać złamań. Zleciłam już także zapisanie odpowiednich leków przeciwbólowych. - wyjaśniłam.

- Ta, w dodatku Venus bierze wolne i ja ją zastępuję na najbliższych zmianach. - wtrąciła Kylie. - Przejmuję także jej pacjenta. - spojrzała z pogardą na Zayna, a ten do mnie cmoknął.

- Myślę, że Venus sama powinna się wypowiedzieć. - uśmiechnął się Zayn.

- Myślę, że wolne dobrze mi zrobi. - spojrzałam na doktora.

- Czy ty i pacjent się znacie? - spytał lekarz.

- Jestem jej chłopakiem. - wtrącił się Zayn.

- Nie, nie jesteś. - warknęłam.

- Pieprzyliśmy się ze sobą tak długo i intensywnie, dopóki łóżko się nie rozpierdoliło. Później była palcówka. - ciągnął.

- Nie powiedziałeś tego. - spojrzałam na niego.

- A jednak, kotku. - zaśmiał się.

- Venus! - sapnęła Kylie. - Nie pieprzyłaś się z nim!

- Myślę, że obu wam, przyda się wolne. Któryś ze studentów zajmie się panem Malikiem. - wtrącił się lekarz.

Skinęłam głową i wyszłam ramię w ramię z Kylie. Już niecałe 10 minut później siedziałyśmy w jej samochodzie i jechałyśmy do domu. Nie odzywałyśmy się do siebie dopóki nie wjechałyśmy do podziemnego garażu. 

- Naprawdę się z nim przespałaś? - spytała.

- Tak, ale nie tak intensywnie i długo, jak on to przedstawił. Łóżko rozwaliło się przez moją wagę... - mruknęłam. - I to był jednorazowy numer.

- Wiesz, że się martwię o ciebie, prawda? - spojrzała na mnie.

- Wiem, K... Jestem ci za to wdzięczna. Pewnie gdyby nie ty, poddałabym się temu gnojkowi. - westchnęłam. - Albo już bym nie żyła...

- Jesteś dla mnie jak młodsza siostra, co mogę powiedzieć. - uśmiechnęła się. - Zawsze będę cię wspierać. Ale musisz pamiętać, że nie możesz pozwolić mu zburzyć muru, który zbudowałaś lata temu, okey?

- Jasne. - przytuliłam ją. - Chodź. Skoro mamy wolne to zróbmy sobie maraton z Netflixem.

- Oh? - zaśmiała się. - Czyli praktycznie jak co wieczór, Ven. Ale okay, tym razem ty robisz przekąski. 

Wysiadłyśmy z samochodu i skierowałyśmy się do wind.

Jakoś koło 7 rano napisałam do Xandera, że ja i Kylie bierzemy wolne do końca tygodnia, co oczywiście mu się nie podobało, bo i tak będzie musiał nam zapłacić. Niestety nie było mi dane spędzić dnia w piżamie, bo dostałam pilne wezwanie około 17. Bez zastanowienia ubrałam się i pojechałam. Okazało się, że "mój chłopak" stwarza problemy i ja miałam dostać za to po łbie.

- To nie mój chłopak! - jęknęłam po raz kolejny, kiedy siedziałam w gabinecie dr Richardsa. - Niech mi pan uwierzy. Naprawdę, nie mam nic wspólnego z tym mężczyzną... 

- W takim razie, czemu od rana woła ciebie? Nie pozwala się dotknąć, zbadać, ani cokolwiek. Cały czas przeklina i woła ciebie, Venus... Musisz coś z tym zrobić inaczej usunę cię z tego szpitala. - wzruszył ramionami. - Przykro mi.

Wstałam z krzesła i z impetem wyszłam z jego gabinetu, trzaskając przy tym drzwiami. Szybko przeszłam do sali w której leżał Zayn. Stanęłam w drzwiach, by przyjrzeć się obecnej sytuacji. Konkretniej mówiąc, Zayn szarpał się z 3 pielęgniarkami i 2 lekarzami, wołając przy tym moje imię. Wyglądał przy tym jak szaleniec. A mnie równie szalenie biło serce.


_________________________________________________________

buzi wam <3

_mxxq_

two ghosts #dualipaxzaynmalik ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz