Następnego dnia nie poszłam do szkoły. Po prostu leżałam w łóżku i oglądałam stare tureckie romanse. Akurat pogoda dopisywała, bo była straszna ulewa. Uwielbiałam taką pogodę, szczególnie w takich miasteczkach, jakim było Bradford. Drzwi pokoju uchyliły się. Była to Aubrey. Wychyliła głowę z szerokim uśmiechem.
- Jakiś chłopak do ciebie. - powiedziała półszeptem.
- Chłopak? - zdziwiłam się.
- Mhm. Chłopak, chłopak. Najprawdziwszy, sprawdzałam. - zachichotała. - I bardzo przystojny. Nie dzwoniłaś może po jakiegoś żigolaka?
- Gdybym dzwoniła, była bym tak bardzo zdziwiona? - zmarszczyłam brwi. - Po prostu wpuść go i postaraj się go nie zgwałcić po drodze.
Aubrey mruknęła coś pod nosem i zniknęła. Tymczasem ja wygramoliłam się z łóżka, by spojrzeć w lustro. Cóż, byłam tak samo paskudna jak zwykle. Naciągnęłam bardziej na swoje ramiona gruby sweter i zaścieliłam szybko łóżko. U progu moich drzwi zjawił się sam Zayn Malik. Omal nie zemdlałam z wrażenia.
- Ty tutaj? - zdziwiłam się.
- Przecież mamy zrobić ten głupi projekt... - wywrócił oczami.
- Skąd wziąłeś mój adres? - spytałam.
- Mam swoje sposoby na zdobycie informacji... - wzruszył ramionami, a gdy zobaczył, że nie satysfakcjonuje mnie ta odpowiedź, zaczął mówić. - Pielęgniarka mi powiedziała. Wiem, że często u niej siedzisz, więc domyśliłem się, że pewnie wie gdzie mieszkasz.
- Jasne... - mruknęłam. - Napijesz się czegoś?
- Zamiast mnie spoliczkować za podłe traktowanie, ty oferujesz mi coś do picia? - zdziwił się.
- Nie jestem taka jak ty. Ja traktuję innych jak ludzi, a nie zwierzęta. - wywróciłam oczami i zeszłam na dół do kuchni.
Przygotowałam dla nas herbaty. Nie wiem jaką pije Zayn, więc zrobiłam mu taką jak dla siebie - mocną, z dwiema pastylkami słodzika. Zaniosłam kubki na górę. W pokoju odstawiłam je na biurko. Zayn w tym czasie zwiedzał mój pokój. Najdłużej skupił się na moich fotografiach.
- Kim jest ta kobieta z tobą na zdjęciu? Bo jeśli dobrze, rozumiem, to dziecko to ty. - wskazał na jedną z fotografii.
- To moja mama. - powiedziałam. - Zginęła w wypadku samochodowym, jakieś 3 lata temu.
- Przykre. - mruknął.
- Wiem. Zajmijmy się lepiej biologią. Powtórzyłeś materiał? - spytałam.
- A wyglądam na takiego? - zakpił.
Usiedliśmy na łóżku naprzeciw siebie. Było mi strasznie niekomfortowo, przez to, że jego brązowe oczy wciąż mnie mierzyły.
- Czy coś nie tak z moją twarzą? - spytałam.
- Gdybyś była chudsza, byłabyś ładniejsza. - powiedział. - Nawet mógłbym się z tobą pokazać na mieście.
-Cóż, nikt nie powiedział, że ja chciałabym się pokazać z tobą na ulicy. - spuściłam głowę. - Na szczęście nie mam problemu ze swoją wagą.
- Nie wyglądasz na taką. - prychnął.
Już chciałam mu wygarnąć, że gówno nu do tego jak wyglądam i jak się z tym czuję. A to tylko dla tego, że to moje ciało i moja sprawa!
- Nie oceniaj, jeśli nie znasz... - wyszeptałam.
_______________________________
miłego poniedziałku wszystkim! 💞
oby do piątku 😉😉
buzi!
_mxxq_
CZYTASZ
two ghosts #dualipaxzaynmalik ✔
Fanfic•We're just two ghosts standing in the place of you and me Trying to remember how it feels to have a heartbeat• Wszystko zaczęło się już w liceum. Ona nagle wyjechała, zostawiając go bez słowa. Gdy po wielu latach oni się spotykają, on nadal jest d...