- Hej, wszystko w porządku? - zagadnęła Kylie.
- Tak, jest okay. - wzruszyłam ramionami. - Możemy wejść jeszcze tu? - wskazałam na jakiś sklep z ciuchami.
Byłyśmy akurat na shoppingu na sławnej Piątej Alei, na której roiło się od sklepów, głównie tych markowych, ale co tam, raz się żyje.
- Wciąż myślisz o tym gnojku. - westchnęła. - Nie warto. Udaje słodkiego, mówi, że kocha, a później wyrucha i zostawi. Opłaca ci się rozpaść dla takich jak on?
- A myślisz, że opłaca mi się zachowywać jak dziwka? Sypiać co noc z innym facetem i udawać, że wszystko jest okay? - powiedziałam. -Nie, nie opłaca. I fakt, nie opłaca się rozpadać dla takich jak on, masz rację, no ale co mam zrobić? Jestem między młotem a kowadłem. Ty masz łatwiej, bo nie czekasz na księcia z bajki na białym koniu, tak jak ja.
- Owszem, nie czekam na księcia z bajki na białym koniu. Ja czekam na księcia z konkretnego filmu akcji w białym ferrari, ewentualne porsche. Bo ja potrzebuję mężczyzny, który będzie mnie witał prawym sierpowym a nie kwiatkami na dzień dobry. - wywróciła oczami.
- Zayn nie jest typem kwiaciarza. - zaśmiałam się. - On jest bardziej w stylu "na kebsa i do wyra".
- On zdecydowanie nie jest takim typem, Venus. A ty właśnie takiego faceta potrzebujesz. Jesteś jedną z tych dziewczyn, które żyją bajkami o księżniczkach, romansami i komediami romantycznymi, a nie erotykami jak Grey. Myślę, że zatrzymałaś się na etapie Tres Metros Sobre El Cielo. - spojrzała na mnie.
- Jesteś świetną terapeutką. Masz rację, nie potrzebuję Zayna. Zdecydowanie potrzebuję Hache [a/n: Hache to główny bojater Tres Metros Sobre El Cielo, kocham go xd]. - stanęłam na środku ulicy. - Pieprz się, Zaynie Maliku!
- Brawa dla tej małej! - Kylie zaczęła klaskać. - Ale chyba nie będziesz usiłowała skontaktować z Mario Casasem, prawda? - sapnęła, kiedy akurat szukałam jego numeru w internecie.
- Oczywiście, że nie! - od razu zablokowałam ekran telefonu i wrzuciłam go do torebki. - Chodźmy, musimy wydać resztki naszej wypłaty.
Wróciłyśmy do domu dopiero koło 21 wieczorem. Nie mogłyśmy przestać się śmiać z niedawno zaistniałej sytuacji.
- Boże, Kylie, jesteś niemożliwa! - zaśmiałam się. - Widziałaś, jak ten ochroniarz się na nas spojrzał?!
- Oj no proszę, to, że powiedziałam, że tam śmierdzi to nic, ale nie musiałaś mu wspominać, że nawdychałam się za dużo tlenu. - wywróciła oczami.
- Owszem, musiałam. Byłaś zdecydowanie za długo na dworze. - odłożyłam wszystkie torby na ziemi. - Cóż, maraton z Netflixem i Ben&Jerry's?
- Uzależniłaś się od Ben&Jerry's. - zaśmiała się. - Ale tak. Bier wszystko, a ja coś włączę.
- Cóż, Ben&Jerry's może i są z USA, ale przypominają mi dom, okay? Strasznie tęsknię za UK. - westchnęłam.
- Więc czemu tam nie wrócisz? - spytał ktoś, kto zdecydowanie nie był Kylie.
- Włamywacz! - pisnęłam i zamachnęłam się leżącą w zlewie patelnią.
Huh, szkoda i nie szkoda, że tym włamywaczem był Zayn, który przez moje uderzenie stracił przytomność.
Boże dopomóż...
____________________________________
rej szremud moi drodzy xd
rozdział taki trochę o niczym, ale nie zawsze musi się coś dziać, prawda? xd
no i w sumie ta piosenka bardziej pasuje do końcówki rozdziału niż do całości, no ale mam nadzieję, że to nie problem chyba ;p
czemuż to Zayn włamuje się bezczelnie do mieszkania Venus i Kylie?
chciałabym powiedzieć, że co on Boga się nie boi, ale... CO ON KYLIE SIĘ NIE BOI?!
buzi wam !
_mxxq_
CZYTASZ
two ghosts #dualipaxzaynmalik ✔
Fanfiction•We're just two ghosts standing in the place of you and me Trying to remember how it feels to have a heartbeat• Wszystko zaczęło się już w liceum. Ona nagle wyjechała, zostawiając go bez słowa. Gdy po wielu latach oni się spotykają, on nadal jest d...