- Jesteś taka idealna... - wyszeptał Zayn gładząc moją skórę brzucha i talii swoją dłonią. - Jak ty to robisz?
- Kylie zalecała ćwiczenia 3 razy w tygodniu i ustaliła mi dietę i jakoś tak wyszło. - wzruszyłam ramionami.
- Venus... - sapnął Zayn.
- No co? - fuknęłam. - Pytałeś, to odpowiadam.
- Zepsułaś cały moment. Jesteś w tym idealna. - odsunął się ode mnie.
Rzuciłam się na łóżko, śmiejąc pod nosem jak idiotka.
- Taki był zamiar, koleżko. - założyłam nogę na nogę i włożyłam ręce pod głowę. - Myślałeś, że przyjdziesz tu, wyrecytujesz wierszyk i dam ci się przelecieć, prawda? - na moje słowa odwrócił wzrok. - O mój boże, Zayn... Kiedyś może dałabym się na ten numer, ale nie dziś. - z szafki nocnej zgarnęłam swoją paczkę papierosów i odpaliłam jednego z nich. - Czy przyszedłeś tutaj, żeby mnie tylko przelecieć?
- W zasadzie to nie. - położył się obok mnie. - Chciałem tylko popatrzeć na twoją piękną twarz.
- Zrób zdjęcie, starczy na dłużej. - wstałam z łóżka.
Zayn podszedł do mnie. On robił krok w przód, ja w tył. Cóż, dopóki nie zostałam przyparta do ściany.
- Utknęłaś, kotku - nachylił się.
- Utknęłam. - wzruszyłam ramionami. - I co teraz?
- TiO, moja droga. - pocałował mnie przelotnie w usta.
- Nie dzięki. Tak mi wygodnie. - prychnęłam.
Generalnie skończyło się na tym, że całą noc leżeliśmy wtuleni w siebie. W ciuchach, żeby nie było niedomówień. Zayn zniknął nad ranem, żeby nikt go nie zauważył, a mnie zakuło serce. Ej, trzymaj się tam mały koleżko! Ty go nie kochasz!
Cały dzień zleciał mi na opieprzaniu się, czyli tradycyjnie - lody i Netflix. Cieszyłam się jak pojebana, kiedy Kylie zadzwoniła. Opowiadała mi o tym ile straciłam w ciągu tych niecałych dwóch dni, no i jak zamierza zamordować moją macochę.
- K, muszę kończyć. Mój ojciec właśnie przyjechał. - westchnęłam. - Zadzwonię później, okay?
- Jasne, ciao! - powiedziała i rozłączyła się.
Owinięta swoją kołdrą zeszłam na dół. Ojciec akurat witał się z Giną.
- Jesteś nareszcie... - powiedział uśmiechnięty.
- Przyjechałam znacznie wcześniej niż ty. - wywróciłam oczami.
- Przebierz się, za chwilę kolacja. - odezwała się Gina.
- Oh, dzień dobry, królowo! - uśmiechnęłam się sztucznie do blondynki. - Gdybym nie słyszała tych jęków z sypialni taty i twojej, pomyślałabym, że cię nie ma!
- Venus. - warknął ojciec. - Ton.
- Mam też siąść i podać łapę, jak pies? - warknęłam i poszłam do swojego pokoju.
Ubrałam czarny półgolf i jasne jeansy, tzw. momy. Włosy zgarnęła w niechlujnego koka. Rita przyszła poinformować mnie, że wszyscy na mnie czekają, więc razem z nią zeszłam do jadalni.
- Co ciekawego w Nowym Jorku? - zagadnął ojciec.
Przysięgam, że jeśli jeszcze jedna osoba mnie o to zapyta, to kogoś zamorduję...
- Ciężko mi powiedzieć, bo zostałam siłą ściągnięta do Wielkiej Brytanii. - powiedziałam grzebiąc widelcem w groszku.
- Gdybyś nie pieprzyła się na prawo i lewo z tym pieprzonym Zaynem Malikiem, nie musiałbym tego robić. - mruknął.
- Oh, czyli teraz jestem dziwką, tak? - zaśmiałam się głośno. - Wow, OJCZE. Nic bardziej pieszczotliwego nie usłyszałam od ciebie nigdy w życiu. Szkoda, że mój staż dziwki wypada cienko przy Ginie. Nie muszę być w Londynie, żeby wiedzieć ile, gdzie, kiedy, jak długo i z kim pierdoliła się twoja pseudożona w naszym domu. - wysyczałam.
Wstałam od stołu. Ojciec także wstał i podszedł do mnie, po czym wymierzył siarczystego policzka.
- Uważaj o kim mówisz i z kim rozmawiasz. - warknął.
- Niestety, nikt nie nauczył mnie podstaw dobrego zachowania, bo nikogo nigdy przy mnie nie było. - splunęłam i poszłam do swojego pokoju.
Chwyciłam swój telefon, żeby zadzwonić do Kylie, ale jak się okazało... Rozmowa nie była zakończona. Przyłożyłam tylko sprzęt do ucha.
- Wszystko słyszałam. Nie musisz nic mówić. - powiedziała.
_________________________________________
buzi wszystkim !
_mxxq_
CZYTASZ
two ghosts #dualipaxzaynmalik ✔
Fanfiction•We're just two ghosts standing in the place of you and me Trying to remember how it feels to have a heartbeat• Wszystko zaczęło się już w liceum. Ona nagle wyjechała, zostawiając go bez słowa. Gdy po wielu latach oni się spotykają, on nadal jest d...