Jesteś cudowna

202 23 15
                                    

- Veronica Hale - dźwięk rozchodzi się po całej klasie.

- Jestem! - odpowiadam z uśmiechem mojej nauczycielce biologii.

- Mam nadzieje, że dziś nie zaśniesz - zaczyna żartować.

Przewracam oczami i uśmiecham się sztucznie. Po chwili nauczycielka zaczęła wyczytywać kolejne nazwiska by sprawdzić obecność.

- Alan Hellfield. - rozlega sie po klasie, jednak nikt nie odpowiada. Nie ma go cały dzień. Ciekawi mnie co stało się chłopakowi, ale wole nie ingerować w to. W sumie dzisiaj jest piątek. Może jego rodzice przyjechali, albo chłopak po prostu postanowił zrobić sobie wolne.
Skupiam się na lekcji, by poprawić się po ostatnim wybryku z zasypianiem na biologii. Jestem dzisiaj umówiona z Ashtonem. Tak strasznie cieszę się na to spotkanie, bo ostatnio nie miałam czasu, zwłaszcza że kłóciliśmy się dużo razy.

***

- Idziemy? - Ashton obejmuje mnie w talii i kieruje się ze mną do wyjścia ze szkoły. Wsiadamy do jego samochodu. Chłopak od razu włącza ogrzewanie, bo wie że jest mi zimno.

- To co? Jedziemy do mnie? - uśmiecha się szeroko.

- Oczywiście - puszczam mu oczko. Mam tylko nadzieje że nic znowu nie wstąpi w chłopaka.

Jego dom jest na prawdę duży. zdecydowanie większy od mojego domu. W dodatku, chłopak ma basen u siebie w domu. Leżymy obok siebie na łóżku a chłopak opowiada mi o najważniejszych rzeczach jakie dzieją się w drużynie. Wiem, że nie ma sensu go przegadywać, więc przytakuje mu i udaję zainteresowaną, bo go kocham... A czy nie na tym polega związek?
Nagle wstaję z łóżka i kieruję się w stronę wyjścia.

- Gdzie idziesz? -  Patrzy na mnie krzywo.

- Popływać - uśmiecham się szeroko i wychodzę z pokoju.

Nie zwracam uwagi na to, czy Ashton idzie za mną, bo wiem że za chwile do mnie dojdzie. Powoli idę przez duży dom Ashtona. Jego rodziców jak zwykle nie ma w piątek. Ojciec pewnie jak zawsze Jest na kolacji w celach biznesowych. Jego rodzice są bardzo wpływowymi ludźmi, co łączy się z tym że nie mają czasu na życie rodzinne.

Ściągam z siebie koszulkę i szybko odpinam spodnie. Wchodzę w samej bieliźnie do basenu. Woda jest dość ciepła dzięki czemu mogę od razu zacząć pływać. Uwielbiam taką wodę. Zamykam oczy i przepływam cały basen. Kiedy z powrotem dopłynę do brzegu napotykam Ashtona, trzymającego dwie whisky z colą. Podaje mi drugą szklankę.

- Należy ci się po całym tygodniu - uśmiecha sie szeroko.

Wacham się przez chwilę, jednak w końcu daję za wygraną. Zabieram szklankę i upijam troche. Zauważam jak Ash z uwagą przygląda mi się, czy aby na pewno piję zawartość ze szklanki. Od razu czuje smak alkoholu, jednak nie taki jak u Alana. Tutaj od razu mogę wyczuć że to droga whisky, którą Ashton podwędził pewnie z ogromnego barku ojca.
Szybko dopijam drinka i kładę szklankę na brzeg basenu.

- Chodź - wołam chłopaka i znowu odpływam. Po pewnym czasie Słyszę jak blondyn wskakuje do basenu i szybko do mnie przypływa. Ash pływa na prawdę dobrze. Ma nawet parę nagród za konkursy pływackie. Przyciąga mnie mocno do siebie i całuje w szyje.

- Bosko wyglądasz - mówi  i po raz kolejny mnie całuje.

- Wiem uśmiecham się szeroko i wyrywam sie chłopakowi, aby szybko uciec na drugi koniec basenu. Jednak w starciu z nim jestem bez szans. Chłopak na chwilę zostaję przy brzegu żeby zrobić kolejnego drinka i podaje mi szklankę kiedy go zrobi. Mam dobry humor, więc wypijam  go szybko i znowu idę pływać.

Płatny zabójcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz