Alan
Boję się o nią. Dlaczego jej chłopak podał jej narkotyki? Jest ewidentnie pod wpływem tych tabletek. Dowiedziałbym się o co chodzi, ale obiecałem Derekowi, że nie będę zwracać na siebie uwagi w szkole. Nie mogę tego zrobić. Muszę tylko zdobyć potrzebne informacje i zniknę z tej szkoły i z tego miasta. Jestem tak cholernie zły, że nic nie mogę zrobić. Boję się o nią. Chociaż czy to możliwe żebym ja się w ogóle mógł o nią martwić? Mam tylko nadzieje, że Veronica tego nie wyczuła.
- Słucham? - odbieram telefon, który akurat zadzwonił.
- Ukryłeś to? - słyszę stonowany mocny głos Dereka.
- Tak. Nie masz o co się martwić - uspokajam go.
- Jeszcze zobaczymy. Wracaj do domu. Policja jeździ po mieście.
- Wiem. Ojciec Very pojechał. - wzdycham.
- Popierdoliło cię? Byłeś u Haleów? - krzyczy do słuchawki.
- Spokojnie. Dom Haleów to będzie ostatnie miejsce o którym by pomyśleli. - uspokajam Dereka.
- Masz ograniczyć kontakty z tą dziewczyną do minimum. - nakazuje mi - Jak Benjamin się o tym dowie, to bedziesz miał przejebane. - przewracam oczami kiedy to słyszę i rozłączam połączenie. Czy oni na serio mają mnie za aż takiego idiotę? Przecież ja nic takiego z nią nie robię. Gdyby nie Benjamin Hale, nikt nie robiłby problemów o to że spotykam się z Verą. Tylko w nim oczywiście musiał włączyć się instynkt braterski. Ta dziewczyna na prawdę ma coś w sobie, co nie pozwala o sobie zapomnieć. Ale nie podoba mi się. Jest tylko ładna i tyle. Nie mogę z nią byc... Muszę to wszystko uciąć, zwłaszcza po tym co dziś się stało...
******
Veronica
- Było kolejne morderstwo. - mój ojciec mówi wyczerpany. Wrócił do domu około czwartej nad ranem, a teraz siedzi nad dokumentami i ciągle je przegląda.
- A sprawdzałeś to, czy zabity miał tatuaż? - pytam taty jedząc śniadanie.
- Miał. To wszystko wygląda na jakieś porachunki gangów. - mówi przyłamany - Tylko tym razem policjanci zabezpieczyli ślady kogoś jeszcze.
- To chyba dobrze - próbuję go pocieszyć.
- O ile znajdziemy czyja jest ta druga krew. - wzdycha i bierze długi łyk kawy.
- Mam nadzieje że będzie dobrze - całuję go w policzek - Idź spać - uśmiecham się i idę wychodzę z domu.
Jadę po Zoe i jedziemy do galerii handlowej, aby kupić jakąś sukienkę na dzisiejsze urodziny naszej koleżanki z klasy. Dziewczyna robi dość dużą imprezę więc chcę wyglądać dobrze.
- Ta jest fajna - brunetka podaje mi różową sukienkę.
- Chyba cię powaliło - zaczynam się śmiać - Jest okropna.
- Nie znasz się - prycha. - A ta? - wskazuje na sukienkę na wieszaku. Zabieram ją i przyglądam się jej uważnie. Jest czarna i przeszyta jest złotymi nićmi. Idę do przebieralni i ubieram ją. Ma bardo odkryte plecy. Wyglądam w niej dość ładnie i wiem że chcę ją kupić.
CZYTASZ
Płatny zabójca
Teen FictionW Richland życie płynie swoim normalnym torem. Jest to małe miasto gdzie większość ludzi zna się ze sobą, lub kojarzy. To właśnie tu mieszka osiemnastoletnia Veronica wraz ze swoimi rodzicami. Jest szczęśliwą nastolatką, a jej życia mogłaby zazdrośc...